Esport przedmiotem politycznego lansu?

Premier Mateusz Morawiecki podczas Intel Extreme Masters 2019 /mat.prasowe /materiały prasowe

Intel Extreme Masters był nie tylko imprezą dla fanów esportu i gamingu. W katowickim Spodku pojawili się również politycy, którzy w roku wyborczym chcieli „puścić oko” najmłodszej grupie wyborców. Czy to przyniesie pożądany skutek?

W każdym kraju rok wyborczy jest okresem, w którym politycy próbują zdobyć zaufanie różnych grup społecznych. Osoby ubiegające się o mandaty europarlamentarne czy parlamentarne coraz częściej dostrzegają, że głosy wyborców z przedziału 18-24 mogą okazać się kluczowe. Jest to główny powód, dla którego politycy odwiedzają miejsca uznawane przez ogół za "młodzieżowe". W marcu obrali sobie za cel finały Intel Extreme Masters w Katowicach oraz targi IEM Expo. Nie jest to jednak pierwsza obecność ludzi aspirujących do władzy na tym wydarzeniu.

Reklama

Jako pierwszy na turnieju pojawił się w 2015 roku Janusz Korwin-Mikke. Prezes wówczas Kongresu Nowej Prawicy pojawił się na targach Expo oraz podczas turnieju ESL One: Katowice 2015. Wówczas on wraz ze swoim jednym z najbliższych współpracowników - Przemysławem Wiplerem "testowali" różne dostępne gry. Ówczesna wizyta również nie wydaje się przypadkowa. Był to rok, w którym w naszym kraju odbywały się wybory prezydenckie oraz parlamentarne i wydawało się, że to jest dobry sposób na zdobycie nowego elektoratu. Historia pokazała jednak, że nie wystarczyło to do zdobycia mandatu do Sejmu oraz na wysoki wynik w głosowaniu na głowę państwa.

Dwa lata później, po przegranych wyborach Janusz Korwin-Mikke po raz kolejny pojawił się w Katowicach. Tym razem nie był to już element kampanii, lecz zapewne próba ocieplenia wizerunku po wielu niefortunnych wypowiedziach w przestrzeni publicznej na temat kobiet. Chwalił się swoją obecnością na swoich mediach społecznościowych. Korwin-Mikke był obecny kilkadziesiąt minut, po czym wyszedł z trybun rozgrywek CS:GO.

Na przełomie lutego i marca odbyła się kolejna edycja Intel Extreme Masters w katowickim Spodku. W ramach wydarzenia odbyło się kilka esportowych turniejów, w tym największy - CS:GO Major, czyli najbardziej prestiżowe rozgrywki w Counter-Strike’a: Global Offensive. Z tej okazji po raz kolejny politycy postanowili znów pokazać się w esportowym i gamingowym blasku. Czwartkowe zmagania obserwował znów Janusz Korwin-Mikke, tym razem w towarzystwie byłego kandydata na prezydenta Krakowa i zarazem jednego z najbliższych swoich współpracowników - Konrada Berkowicza. Z tej okazji obaj politycy przed wejściem do katowickiej hali urządzili konferencję prasową.

To nie koniec politycznych wizyt na tegorocznym IEMie. Tuż przed finałem turniejów w StarCraft2 oraz CS:GO targi IEM Expo oraz scenę główną w Spodku odwiedził premier Mateusz Morawiecki. W swoich wypowiedziach zachwycał się tym, że Polska jest coraz bardziej liczącym się krajem w dziedzinie technologii, branży IT oraz oczywiście gamingu. Wizyta szefa rządu nie trwała jednak długo.

Prawdopodobnie, gdyby nie rok wyborczy, politycy nie interesowaliby się tak ochoczo branżą esportową i gier wideo. Chęć zwrócenia na siebie uwagi u wyborców młodego pokolenia jest jednak ogromna i każdy chce, by to właśnie jego opcja była uznana za najbardziej "na czasie" czy "młodzieżową". Nie sądzę jednak, by przyniosło to wymierne skutki podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz polskiego Sejmu i Senatu. Prawo i Sprawiedliwość już kilkanaście miesięcy temu czyniło kroki ku temu, by sporty elektroniczne były umieszczone w ustawach rządowych bliżej sportu tradycyjnego. Prace jednak utknęły w martwym punkcie i na razie nic nie zapowiada, by rząd miał podejmować mocniej ten temat. Może i dobrze.

Wielu członków społeczności graczy i przedstawicieli branży gier jest przeciwna ingerencji państwa w sport elektroniczny oraz gaming. Niesie to za sobą zagrożenia tj. podniesienie podatku na sprzęt IT czy różnego rodzaju programy jak gry, czy ich dodatki. Największym plusem takiego rozwiązania jest uporządkowanie prawne esportowców w umowach ze swoimi pracodawcami. Niestety zdarza się, że zawodnicy bezskutecznie walczą z organizacjami o zaległe pieniądze i bardzo często nie otrzymują należnego im wynagrodzenia.

Krzysztof Chałabiś

ESPORTER
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy