Od jakiegoś czasu Samantha Schwemm ujawnia na YouTubie szereg obelg, jakie kierują do niej inni gracze podczas rozgrywki. Część z nich dotyczy stereotypów związanych z płcią. Czy jednak w globalnym spojrzeniu na sprawę należy sądzić, że kobiety są bardziej narażone na hejt w grach?
Hejting nie od wczoraj
Hejt nie jest nagłym zjawiskiem, który pojawił się całkowicie znikąd. Jego obecność szczególnie ma miejsce w internecie, gdzie ewoluował on wraz z rozwojem technologii. Przez to można zaryzykować stwierdzenie, że wspomniany problem stał się dla nas nieodłącznym elementem internetu.
Dużo przypadków słownych ataków można znaleźć właśnie w grach, co również nie jest nowością. Wielokrotnie podczas rozgrywek słyszy się bowiem o różnych nieprzyzwoitych rzeczach wygłaszanych pomiędzy graczami. Ikoną obelg stało się „współżycie z matką” oponenta czy też propozycje samobójstwa, odnoszące się do niektórych memów. Przykłady na takie zachowanie można znaleźć nawet wśród profesjonalistów. Otóż gracz Counter Strike: Global Offensive - Owen „smooya” Butterfield został zawieszony w lidze dla najlepszych zawodników świata (FPL), gdyż w niewybrednych słowach oceniał grę innego gracza.
W internecie materiałów na hejting w grach można znaleźć więcej. Warto sobie zadać pytanie, skąd w ogóle bierze się taki rodzaj agresji wśród ludzi i czemu skłonni są oni do nagminnego obrażania innych uczestników gry? Na te pytania spróbowała odpowiedzieć doktor Anna Szymanik-Kostrzewska z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
"O tym, skąd się bierze hejting, można by napisać książkę. Upraszczając, stosują go najczęściej osoby niepanujące nad swoimi emocjami i w taki agresywny sposób wyrażają swoją złość czy pogardę. Zwykle nie dopuszczają do siebie myśli, że mogą nie mieć racji, ponadto nie są nastawione na dyskusję, a jedynie na wyrażenie swojego zdania w dosadny sposób".
Pozostając w kontekście esportu, hejting zdefiniowała natomiast Urszula Klimczak, pełniąca funkcję performance coacha w x-kom Teamie.
"Hejting jest to rodzaj nienawiści ukierunkowanej w zawodników grających z osobą, która jest pełna negatywnych uczuć spowodowanych na przykład niepowodzeniami lub w ludzi będących w otoczeniu takiej jednostki. Często zdarza się, że hejt trafia w naszych idoli lub idolki, ponieważ ich wyniki indywidualne lub drużynowe nie spełniają oczekiwań opisywanych osób".
Kobiety mają gorzej?
Powracając do tematu Samanthy, streamerka zdecydowała się na stworzenie serii filmików, które mają pokazać, jak część graczy reaguje na kobiety. Efekty jej działań możecie znaleźć m.in. na poniższym filmie:
Zbliżyliśmy się zatem do momentu, by zadać sobie pytanie, czy kobiety w grach narażone są na więcej obelg? Czy wpływ na to mogą mieć wciąż niegasnące stereotypy wśród społeczeństwa?
"W kontekście gier komputerowych, które zapewniają ludziom pewną anonimowość, problem zwykle pojawia się w momencie, gdy gracz przyznaje się do swojej płci. Zwłaszcza w grach rankingowych kobiety oceniane są dużo bardziej surowo od mężczyzn, co często wynika z przekonania, że gorzej sobie radzą. Bywa jednak odwrotnie. W niektórych produkcjach mężczyźni pomagają postaciom kobiet, oddając im przedmioty z gry, chroniąc przed zagrożeniem bądź pomagając zabijać tzw. bossów" – sądzi Szymanik-Kostrzewska.
Bardziej esportowe spojrzenie na sprawę prezentuje Urszula Klimczak. - "Patrzę na to zjawisko trochę inaczej i widzę tutaj głównie brak zrozumienia po obu stronach. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie kobiety są na każdym kroku porównywane do mężczyzn. To tak jakby porównywać ze sobą kobiecy i męski tenis. Są różnice i zawsze będą, głównie związane z tym ile i jak trenują obie strony. Kobiety grają inaczej niż mężczyźni i zawsze będzie tutaj różnica, mimo że to ta sama dyscyplina. Tak samo należy patrzeć na esport, choć wszędzie zdarzają się wyjątki od reguły. Zrozumienie tego wymaga jednak czasu i myślę, iż niedługo doczekamy się podobnego rozróżnienia w środowisku gamingowym".
Przy rozważaniach warto zwrócić uwagę, czy istotą obelg nie jest sama agresja, aniżeli płeć osoby, do której jest ona kierowana. Zdania pokroju „zabij się” lub temu podobnych pojawiają się bowiem niezależnie od płci. Nie ważne również, w jaką stronę są one kierowane, to zachowanie winno być równie potępiane.
"Jeśli chodzi o to, że „hejterskie” komentarze uznaje się za bardziej obraźliwe, gdyż są wymierzone w kobietę - jest to możliwe, ale czy częste? Być może chodzi o przekonanie, że mężczyźni niejednokrotnie wzajemnie obrzucają się wyzwiskami, traktując je jako żarty, podczas gdy kobiety raczej nie mają tego w zwyczaju. Nie znam rzetelnych badań, które potwierdziłyby taką różnicę, więc byłabym ostrożna z generalizowaniem. Wiele bowiem zależy od rodzaju gry, stopnia zażyłości gracza z innymi osobami w grze, dystansu do rozgrywki, ale także słownictwa gracza, wrażliwości emocjonalnej czy nawet nastroju. Natomiast owszem, można się spotkać z przekonaniem, że jak „facet faceta zjedzie”, to nie hejt, z kolei w przypadku kobiet „po prostu nie wypada”. Stąd być może szczególne piętnowanie hejtu wobec pań" – oceniła Szymanik-Kostrzewska.
Urszula Klimczak dostrzega z kolei różnice pomiędzy postrzeganiem rzeczywistości, a jej faktycznym obrazem.
"Myślę, że bardzo dużą ilość hejtu otrzymują m.in. gracze topowych drużyn takich jak G2, TSM czy fnatic. Najczęściej wtedy, gdy zawodnicy nie spełniają oczekiwań fanów. Czy o negatywnych zachowaniach względem kobiet słyszymy częściej? Nie wiem, możliwe. Myślę jednak, że jako kobiety jesteśmy po prostu bardziej wyczulone na tego typu zachowania i gdzieś tam jest w nas ta iskierka, że otaczamy się dżentelmenami. Rzeczywistość bywa inna i może stąd te różnice".
Do czego może prowadzić nadmierny hejting?
W tym aspekcie nie można najpewniej wyciągnąć jednoznacznych wniosków. Niezależnie od różnych czynników każda osoba zdana jest na swoją psychikę. Są bowiem ludzie, po których obelgi spłyną „jak po kaczce”. Nie brakuje jednak graczy mających dużo mniejszą odporność na agresję ze strony innych. Czy zatem możemy mówić otwarcie, że hejting w grach jest niebezpieczny, a jego działanie może prowadzić do nieprzyjemnych konsekwencji?
"Oczywiście, chociażby dlatego, że zachowania agresywne ogólnie są krzywdzące, a takim zachowaniem jest właśnie hejting" – stwierdziła dr. Szymanik-Kostrzewska.
"Tak, jak najbardziej, ale to nie tylko dotyka esportu. Mieliśmy wiele przypadków, gdzie na przykład nienawiść wobec kolegi z klasy i ciągła krytyka w jego stronę doprowadziła do tragedii. Nie ważne czy to esport, czy szkoła, czy podwórko, należy reagować na takie zachowania" – dodała performance coach x-kom Teamu.
Jak temu zaradzić?
Sama walka z hejtem w grach to niewątpliwie trudny proces. Chociaż celem zwalczania tego typu zachowań jest ich likwidacja, to najpewniej usunięcie całej nienawiści nie jest możliwe. Mamy jednak kilka działań mogących zmniejszyć ilość toksycznych osób w grach.
Jednym z nich jest możliwość zgłaszania takich zawodników, dzięki czemu narażają się oni na zawieszenie od producenta gier. Problem polega na tym, że często popularne „bany” rozdawane są w puli, a to oznacza, że tzw. toxic może jeszcze bardzo długo hulać po serwerach, nim spotka go kara. O ile zostanie oczywiście pozytywnie rozpatrzona.
Można również działać w stylu Samanhty, publicznie pokazując takie zachowania, lecz tu pojawia się kolejny kłopot. Nie podając danych zawodnika, w zasadzie pokazujemy tylko pewien schemat działań, który nie przyniesie kary dla „toksycznych”. Udostępnianie informacji o graczach może natomiast odwrócić sytuację o 180 stopni, gdyż wyróżniona osoba zostanie narażona na atak, czego potwierdzenie otrzymaliśmy w podobnych sprawach niezwiązanych z grami.
Jak zatem podejść do tematu od psychologicznego punktu widzenia?
"Nie czytać, nie reagować, nie odpowiadać. Zacytuję tu pewnego gracza: „wyciszyć rozmowy”. Wiele gier ma taką możliwość. Jeśli chce się dobrze grać w jakąś produkcję albo przynajmniej dobrze się bawić, to przykre komentarze nie wniosą nic wartościowego, a raczej odbiorą przyjemność z gry. Odpowiadanie na nie dodatkowo odwraca uwagę od gry i może przełożyć się na spadek jakości postawy danego zawodnika" – stwierdziła dr. Szymanik-Kostrzewska.
Podobnie sądzi również Urszula Klimczak. - "Najlepiej jest nie czytać, wyłączyć chat i robić swoje. Każdy z nas czegoś się uczy i początki bywają trudne. Dlatego, by się nie zniechęcić, najlepiej ograniczyć ilość komunikatów, które mogą sprawić nam przykrość. Najgorsze, co możemy zrobić, to nakręcać spirale i spierać się z kimś, kto z góry nastawiony jest bardzo negatywnie do naszej osoby".
Patryk Głowacki