Niecały miesiąc temu, 13 maja, zakończył się pierwszy sezon Overwatch Contenders. Dwanaście najlepszych drużyn z całej europejskiej ligi zebrało się w polskiej Alwerni, żeby w playoffach wyłonić zdobywcę tytułu.
Dla osób, które nie interesują się mocno sceną Overwatcha czy League of Legends, idea Contenders może być niezrozumiała. Jest to liga przeznaczona dla zawodników, którzy aspirują do bycia profesjonalistami. Część z nich jest jeszcze za młoda, żeby grać w Overwatch League, a inni nie znaleźli tam dla siebie miejsca I starają się zdobyć więcej doświadczenia w środowisku competitive.
Odkąd organizatorzy pozwolili drużynom z Overwatch League tworzyć swoje akademie, sam pomysł zaczął bardzo przypominać ten z League of Legends. Niejednokrotnie widzimy, jak organizacje w LoL-u rotują zawodnikami pomiędzy akademią a składem w LCS. W Europie pod tym względem na pewno bezpiecznie może czuć się London Spitfire, którego skład w Contenders, British Hurricane, wygrał turniej w Alwerni.
Na pochwałę zasługuje w tym przypadku nie tylko sam fakt organizowania drugiej ligi Overwatch, czy powstające akademię, ale to, że organizatorzy starają się za pomocą takich imprez przedstawiać grę w regionach, gdzie scena nie jest jeszcze mocno rozwinięta. W Polsce, gdzie od lat królują Counter Strike I League of Legends, a inne tytuły próbują się przebijać wyłącznie dzięki umiejętnościom naszych zawodników, finały Contenders to idealny sposób, żeby przyciągnąć nowych widzów. I nie chodzi tutaj wyłącznie o Overwatcha...
Temat LAN-ów na polskiej scenie Call of Duty przewija się niemalże przez każdą dyskusję o tym, czego potrzebujemy, żeby zobaczyć na tym polu jakiś rozwój. Słyszę później o finałach Infinite Warfare podczas Warsaw Games Week I tym, jak dużo ludzi udało zebrać się przy turniej, ile ekscytacji widać było na trybunach I jak często powinno się to powtarzać.
Turnieje LAN-owe a mecze online to tak, jakby porównywać doświadczenie prosto z piłkarskiego stadionu do siedzenia przed telewizorem. Pewnie, wygodnie jest usiąść na kanapie, otworzyć sobie zimne piwo I popatrzeć, jak nasza drużyna po raz kolejny triumfuje. Jednak nic nie jest w stanie przebić tego pierwszego razu na stadionie, kiedy siadasz otoczony ludźmi dzielącymi twoją pasję. Tysiące fanów dookoła, z którymi możesz dzielić emocje, cieszyć się ze zwycięstw czy irytować się porażkami.
LAN to najlepszy sposób, żeby fizycznie zobaczyć społeczność zaangażowaną w daną grę. Kiedy Ninję na Twitchu w piątkowy wieczór ogląda 200 tysięcy ludzi, liczby przestają robić już większe znaczenie. Firmy, deweloperzy czy organizatorzy turniejów przerzucają się kolejnymi cyferkami, chcąc uświadomić skalę fenomenu. Nie ma jednak lepszego sposobu niż usiąść na trybunach, z miłośnikiem London Spitfire po prawej stronie I fanem Boston Uprising po lewej, I obejrzeć kilka spotkań, które do tej pory gościły wyłącznie na ekranie twojego monitora.
Nie pozostaje nic innego, jak wspierać podobne projekty, oglądać Overwatcha i czekać na kolejne okazje, żeby doświadczyć zapełnionej fanami areny. Niedługo po finałach Contenders na Twitterze i Facebooku pojawiła się Reprezentacja Overwatch szykująca się na nadchodzące Mistrzostwa Świata. Jest to kolejna, doskonała okazja dla polskich fanów, żeby poznać najlepszych graczy, dołączyć do esportowej społeczności I zebrać się, by kibicować swoim faworytom.