Prism: TaZ i Neo słuchają resztę drużyny

Wojciech „Prism” Zięba /Adam Ciereszko /materiały prasowe

​HONORIS to projekt, który budzi duże zainteresowanie na polskiej scenie CS:GO. W projekcie Wiktora "TaZa" Wojtasa oraz Filipa "Neo" Kubskiego znajdują się dwaj młodzi zawodnicy.

Z jednym z nich - Wojciechem "Prismem" Ziębą, odbyliśmy krótką rozmowę dotyczącą jego angażu w formacji oraz pierwszych wyników formacji.

Patryk Głowacki - Początek waszej gry to mały falstart. Jakkolwiek przejęliście się wynikami, czy założenia na inaugurację były inne?

Wojciech "Prism" Zięba - Nie, nie przejęliśmy się. Co prawda mogliśmy pokazać się z lepszej strony, ale mimo wszystko każdy w jakimś stopniu był zadowolony z gry swojej oraz drużyny. Założenia były tylko takie, żeby zagrać swoje i na tym się skupić.

Reklama

Jaki cel obiera HONORIS na najbliższe miesiące?

- Jeżeli pytasz o drużynę, to na pewno bootcamp i integracja, bo ta też jest potrzebna. Sam bootcamp był w planach już jakiś czas temu, ale niestety czasy są ciężkie, więc musieliśmy radzić sobie przez internet.

Na co stać drużynę? Mówimy o TOP 1 Polski, czy ambicje są dużo wyższe?

- Zdecydowanie celujemy też wyżej, mimo to TOP 1 Polski byłoby dla mnie niemałym osiągnięciem. Inną perspektywę mogą mieć bardziej doświadczeni członkowie drużyny, bo byli oni już najlepsi na świecie i trudno celować im niżej, zatrzymując się na rozgrywkach krajowych.

Jak rozkładają się role w drużynie?

- Cały czas nad tym pracujemy (śmiech). Próbujemy wielu rzeczy i szukamy złotego środka, czas w tym projekcie nie jest presją.

Przed HONORIS twoja kariera nie była usłana różami. Angaż w takim zespole stanowi chyba sporą szansę?

- Zdecydowanie, jestem mega wdzięczny chłopakom, jak i "hadesowi", który mnie tutaj zaprosił. Mam zamiar wykorzystać tę szansę, najlepiej jak potrafię. Aktualnie moja motywacja jest dużo wyższa niż kiedykolwiek.

Czy dowiedziałeś się, czym przekonałeś do siebie "Neo" i "Taza"?

- Nie, nie pytałem.

Przez grę u boku legend masz poczucie bycia "nieopierzonym"? Czy może właśnie udowodniłeś sobie, że jesteś kompletnym zawodnikiem?

- Bardziej to pierwsze, przez te parę lat uczyłem się wielu rzeczy. Satysfakcjonujący jest fakt, że w wielu aspektach mamy podobne spojrzenie na grę. Pojawia się jednak wiele drobiazgów, które mi umykają i wciąż uczę się ich od lepszych.

Granie u boku legend w postaci "Neo" i "TaZa" jest dodatkowym obciążeniem?

- Z początku bałem się, że tak, ale z biegem czasu to "dodatkowe obciążenie" okazało się nikłe i czuje się, jakbym grał z kolegami z podwórka, których znam od wielu lat.

Jakimi partnerami do gry są Filip i Wiktor?

- Zdecydowanie cierpliwymi (śmiech). Na pewno spokojnymi i otwartymi na wszystko - słuchają mnie, "reiko" czy "STOMPA", jeśli mamy jakiekolwiek uwagi. Co więcej, tylko na nie czekają, żeby razem z nami wspólnie tworzyć naszą grę.

Presja może wynikać również z innej kwestii - to w teorii na tobie i "reiko" ma opierać się gra. Czujecie się siłą zespołu?

- Nie. Osobiście uważam, że drużyna powinna być jednością. Bez jednych nie byłoby drugich.

Czy HONORIS to najlepszy projekt, w jakim miałeś okazję uczestniczyć?

- Zdecydowanie tak. To dopiero początek, ale wiele jeszcze przede mną.

Czego oczekujesz od gry w organizacji?

- Niewiele, bo to organizacja powinna oczekiwać czegokolwiek ode mnie.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: HONORIS
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy