Hubert Watkowski jest aktualnie redaktorem naczelnym popularnego polskiego portalu esportowego - esportnow.pl.
Porozmawialiśmy z nim, o tym jak działają social media w środowisku esportowym, co trzeba zmienić, by nabrały jeszcze większego znaczenia dla esportu oraz na temat kierunku, w jakim podąża esport. Zapraszamy do lektury!
Krzysztof Chałabiś: Od dawna interesujesz się tematem SM?
Hubert Watkowski: Szczerze mówiąc, to social media przez pewien czas były dla mnie tematem, którego za bardzo nie lubiłem i czasami mam wrażenie, że nie do końca się to zmieniło. Z drugiej strony, obserwując ich potencjał od zawsze starałem się być świadomy trendów i zmian w branży.
Co Cię skłoniło, by zajmować się akurat tym sektorem w esporcie?
- Bycie redaktorem od dawna było połączeniem moich dwóch pasji - gier i pisania. Niestety nie byłem na tyle dobry, by zostać progamerem, więc aby pozostać aktywnym w esporcie pozostała mi ta "druga strona". Pojawiła się też ciekawa oferta pracy od Fantasy Expo, więc nie wahałem się ani chwili.
Skąd czerpiesz wiedzę na temat działania SM?
- Jeszcze w czasach, gdzie gaming był dużo większy niż esport, podpatrywałem serwisy zachodnie, takie jak IGN czy Eurogamer. Obecnie social media są dużo bardziej skomplikowane, więc staram się nieustannie przyswajać nową wiedzę i informacje, aby nadążyć za coraz bardziej nieprzyjaznym dla odseparowanych od Facebooka serwisów webowych Edgerankiem. Ot, przykład, który mi ostatnio spędza sen z powiek :)
Trudne jest zmaganie się z hejtem w mediach społecznościowych w esporcie?
- Nie lubię polskiej wersji tego słowa. Nienawiść w sieci jest obecnie mocno przekolorowana. Nie twierdzę rzecz jasna, że zjawisko należy bagatelizować, ale ostatnio jako "hejt" określa się dosłownie wszystko, co nie jest ślepą aprobatą. Esport to rywalizacja, co w oczywisty sposób polaryzuje opinię publiczną. Walka na słowa będzie nie mniej zażarta niż na esportowych arenach i trzeba się z tym pogodzić. Nie ma go więcej niż w innych zakątkach sieci, więc odpowiadając na pytanie - nie, nie jest to nadzwyczaj skomplikowane i trudne.
Jakich używasz sposobów na to, by zachować jak najlepszą interakcję z fanami? Zdradzisz jakieś tajniki?
- Szukając najlepszych dróg do komunikacji z fanami wzoruję się na stylu znanych mi influencerów. Najlepsi na polskim podwórku są w tym bardzo skuteczni i ich interakcja z fanami jest czymś, co chciałbym widzieć w przyszłości na linii komunikacji serwis-czytelnik. Innymi słowy - serwis esportowy to nie głucha wyrocznia, która wypuszcza informacje Ex cathedra. Czytelnicy codziennie mają wiele pytań, komentują artykuły, wyrażają własne zdanie na wiele tematów. Interakcja z nimi to nieodłączna część prowadzenia social media.
Co było Twoim największym do tej pory wyzwaniem pod kątem pracy w social media?
- Prywatnie bardzo nie przepadam za social media i proszę mi wierzyć, że wejście w temat na całego z poziomu ukrywającego swą obecność w sieci nerda było stosunkowo wymagające. Ba, dalej jest. Tak samo jak umiejętność odpuszczania w sytuacji, gdzie można komuś z branży wbić szpilę. Człowiekiem jestem i nic, co powoduje młyn i dramy nie jest mi obce, a nie zawsze można sobie pozwolić na radosne uczestnictwo w zamieszaniu.
Cenzura na fanpage’ach jest niezbędna w czasach wszechobecnego hejtu?
- Żyjemy w czasach, gdzie wulgarne słowo "zajebisty" przeszło bez większego trudu jako akceptowalne w telewizji śniadaniowej. Internet zawsze był bardziej bezpośredni i wulgarny, przez co nie uważam, że cenzura języka jest niezbędna. Co do cenzury opinii, czy można zabraniać ludziom pokazywać, jakie mają zdanie? Do czasu, aż wpisy nie naruszają osobistej godności i/lub prawa, to nie ma potrzeby cenzurowania. Dziś pod szyldem walki z hejtem często wygładza się wizerunek marki i walczy z negatywnymi opiniami. A te, jak wiadomo, często są po prostu opinią ludzi.
Od niedawna FB zmieniło koncepcje wyświetlania treści i te z FP są bardziej schowane. Czy miało to duży wpływ na strony prowadzone przez Ciebie?
Oczywiście. ESPORT NOW dużą część ruchu na stronie generuje poprzez fanpage, toteż sukcesywne zakopywanie publikowanych przez nas treści zmusza do szukania bardziej kreatywnych dróg docierania do fanów. Mam nadzieję, że w 2018 w Polsce w końcu Twitter wyjdzie z cienia i nie będziemy "niewolnikami Zuckerberga".
Jaki aspekt pracy przy SM jest najtrudniejszy według Ciebie?
- Nieustanna kreatywność przy dużej presji czasu. Życie na wysokich obrotach jest wyczerpujące i pozostawanie w awangardzie bez utraty jakości treści to duże wyzwanie. Nie każdy ma tyle samozaparcia, by przetrwać nieraz bardzo trudne momenty zwątpienia i zwykłego wypalenia.
W jakim wieku Internauci średnio "lajkują" polskie profile esportowe?
- Choć branża uporczywie stara się wmawiać, że esport to nie tylko młodzi ludzie, to jednak współczynniki demograficzne są nieubłagane. W Polsce zdecydowana większość fanów ma mniej niż 24 lata, z czego przedział 13-17 ma bogatszą reprezentację niż 18-24. To rzecz jasna nic złego, warto mieć jednak świadomość, że taki odbiorca ma potrzeby nieco inne niż trzydziestoletni czytelnik i nie można się dziwić, że marki esportowe stawiają raczej na młodzieżowy styl.