Esport w telewizji śniadaniowej. Co poszło nie tak?

Kinga Rusin i Piotr Kraśko w DDTVN /Justyna Rojek /East News

Znany prezenter, Piotr Kraśko w niedzielnym wydaniu popularnego programu „Dzień Dobry TVN” popisał się ignorancją w kwestii esportu. Neguje w zasadzie zasadność istnienia tej gałęzi elektronicznej rozrywki.

Nie od dziś wiadomo, że największe stacje telewizyjne bardzo często nie są przychylnie nastawione do tematyki gier komputerowych, a co za tym idzie do świetnie rozwijającego się esportu. Największe zarzuty, jakimi obarczany jest esport to brak ruchu u młodych ludzi oraz agresja rzekomo wynikająca z gier komputerowych.

Po strzelaninie w Jacksonville podczas turnieju NFL Madden 19, gdzie zginęło kilka osób jeden z ekspertów od terroryzmu - dr. Krzysztof Liedel wysnuł bardzo odważną i zarazem kłamliwą tezę, że tego typu imprezy są często obiektami takich incydentów. Nie jest to oczywiście prawdą, gdyż był to pierwszy przypadek, gdy impreza esportowa stała się miejscem zbrodni, czego nie można powiedzieć choćby o koncertach muzycznych (Paryż 2016, Manchester 2017).

Reklama

W niedzielę do popularnego programu śniadaniowego zostało zaproszonych dwóch ludzi związanych mocno ze środowiskiem esportowym. Jeden z dyrektorów ESL Polska - Aleksander Szlachetko oraz komentator i analityk rozgrywek Counter-Strike: Global Offensive - Kuba "Kubik" Kubiak. Omawiany fragment programu zobaczyć możecie na tej stronie.

Od samego początku rozmowy Piotr Kraśko przybrał agresywny styl prowadzenia rozmowy. Atakował zaproszonych gości i nie pozwolił na merytoryczne wytłumaczenie sensu istnienia branży esportowej. Redaktor sugerował, że młodzież porzuci wszelkie aktywności ruchowe dla siedzenia przed komputerem. Była to standardowa, stereotypowa opinia płynąca z telewizji głównego nurtu.

Delikatniejszą postawę próbowała zademonstrować współprowadząca program - Kinga Rusin. Prezenterka próbowała zadawać merytoryczne pytania gościom, dowiedzieć się bardziej szczegółowych informacji na temat esportu, lecz wywiad był zdominowany przez redaktora Kraśkę, który nie chciał zrozumieć istoty sportów elektronicznych, choć eksperci próbowali wytłumaczyć, że esport nie jest złem wcielonym. 

Być może postawa pana Kraśki była zdeterminowana scenariuszem nakreślonym przez reżyserów programu. Niezależnie od jakichkolwiek czynników - przekaz dla osób nieznających tematu był jednoznaczny - esport w bardzo popularnym programie został przedstawiony w koszmarnym świetle.

Czy esport prowadzi do demoralizacji bardziej niż chociażby piłka nożna? Na pewno nie. Najświeższy przykład mamy z meczu czwartej kolejki Serie A. Jeden z zawodników Juventusu Turyn - Douglas Costa uderzył łokciem oraz opluł swojego rywala z drużyny Sassusolo.

Było to naganne zachowanie, za które Brazylijczyk otrzymał czerwoną kartkę. Spotkanie oglądało wiele milionów kibiców na całym świecie. Warto się zastanowić, czy taka postawa idola milionów ludzi bardziej negatywnie nie wpływa na młodzież niż granie w gry komputerowe.

Esport, jak każda inna czynność czy dziedzina życia (np. oglądanie telewizji) w nadmiarze szkodzi. Jednak nie powinno się popadać w skrajność i obarczać gier wszystkimi winami świata.

Krzysztof Chałabiś

ESPORTER
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy