Na targach Poznań Game Arena, które odbyły się w miniony weekend pojawił się niespodziewanie premier Mateusz Morawiecki. Prezes Rady Ministrów zapowiedział pomoc twórcom gier. Czy esport również trafi pod skrzydła państwa?
Do tej pory politycy z daleka trzymali się od branży gier. Co prawda, podczas kampanii prezydenckiej w 2015 roku, zarówno ówczesna premier Ewa Kopacz, jak i prezydent Bronisław Komorowski chwalili studio CD Projekt Red za produkcję kapitalnego tytułu, jakim okazał się Wiedźmin 3: Dziki Gon.
Można było jednak przewidzieć, że "puszczanie oka" do fanów i twórców gier komputerowych skończy się wraz z wyborami.
Od 2015 roku politycy bardzo niechętnie podejmowali temat gier komputerowych i esportu w naszym kraju. Dopiero w 2017 r. Ziemowit Ryś jako doradca Ministra Sportu i Turystyki zaproponował wprowadzenie poprawki do ustawy o "rywalizację intelektualną".
Zapytaliśmy Ziemowita Rysia, kiedy powstał pomysł i czy trudno było przekonać do niego partię rządzącą:
Taki ruch był dużym przełomem w polskim środowisku esportowym. Nigdy wcześniej żaden z rządów nie pracował nad zdefiniowaniem sportów elektronicznych tak blisko sportu tradycyjnego. Jest to przełom nie tylko w skali naszego kraju, ale również rzadka sytuacja w Europie. Co tak naprawdę zmienia ta poprawka?
Nie wiadomo jednak czy dalsze prace w tym kierunku postępują. Jak na razie w kwestii esportu przedstawiciele Rządu nabrali wody w usta, a samo środowisko raczej nie domaga się zaangażowania rządu w ich przestrzeń działania. Dlaczego tak jest?
Temat pośrednio powrócił przy okazji tegorocznej edycji Poznań Game Arena, gdzie swoje wystąpienie miał Premier Mateusz Morawiecki. Podczas przemówienia szef polskiego rządu zapowiedział pilotażowy projekt wsparcia twórców gier.