ESL Katowice Royale - Podsumowanie, Dzień 2

ESL Katowice Royale /Patryk Głowacki /ESPORTER

​Nareszcie ruszyła część międzynarodowej imprezy, na którą czekała większość fanów profesjonalnej sceny Fortnite’a. Połowa turnieju duo już za nami.

Chociaż ostatecznie na ESL Katowice Royale nie pojawili się Tfue oraz Cloakzy, duet popularnych graczy FaZe Clanu, który aktualnie uchodzi za najlepszy na świecie, wciąż na głównej scenie znalazła się większość czołówki Fortnite’a. Kiedy pula nagród urosła więc wreszcie do imponujących 400 tysięcy dolarów, wszyscy zawodnicy byli zmotywowani do granic możliwości, a widownia spodziewała się rywalizacji na najwyższym poziomie.

Zacznijmy od występów Polaków, bo to niestety jest temat możliwy do zamknięcia w kilku słowach. ESL Katowice Royale zaczął się dla nas dosyć dobrze. Taiovsky reprezentujący organizację Devils.one zaliczył świetny występ, rozprawiając się z graczem Teamu Liquid, 72hrs, w TOP10. Później było jednak coraz gorzej, po raz kolejny brakowało regularności, a przeganiający się w czołówce zawodnicy uciekali coraz dalej.

Reklama

Ostatecznie duet AGO zakończył pierwszy dzień na 42 miejscu, a zawodnicy Devils.one uplasowali się na 33 pozycji. Drugi dzień oznacza więc dla nas głównie walkę o premiowane miejsca.

Rywalizacja w górnej części tabeli to z kolei dominacja świeżo upieczonego gracza TSM, Vinny1x, oraz jego partnera, ZexRow. Ich duet od samego początku uchodził za jednego z głównych faworytów do zgarnięcia głównej nagrody i jak na razie sprostali pokładanym w nich nadziejom. Do rozegrania wciąż pozostało jeszcze oczywiście siedem gier, w których można niejednokrotnie stracić wszelki szanse na pierwsze miejsce podium, jednak late game’y w wykonaniu TSM-u wyglądają w ten weekend wyjątkowo przekonująco.

Z dobrej strony pokazała się również Europa. Trzy kolejne miejsca w rankingu należą bowiem odpowiednio do składów Virtus.pro, E11 oraz duetu Itemma i Tommo.

Bez większych zaskoczeń, w najlepszej dziesiątce pierwszego dnia znalazły się drużyny Bizzle’a oraz Zayta. Obaj panowie wciąż mają duże szanse na podium dzięki swoim częstym występom w końcowych fazach gier.

Na uwagę zasługuje również 12 miejsce Mytha i Clouda. O turniejowych przygodach popularnego reprezentanta TSM-u wiele słyszy się przy okazji jego międzynarodowych występów. Zdarzają się głosy, które mówią o ciężkich, długich treningach Mytha, które ostatecznie nie przekładają się zupełnie na wyniki osiągane na turniejach. Wygląda jednak na to, że zła passa powoli zaczyna się odwracać.

Ostatni dzień turnieju będzie składał się z kolejnych siedmiu gier. W przeciwieństwie do piątkowego wydarzenia solo, gracze mieli teraz okazję odetchnąć chwilę w połowie rywalizacji i przeanalizować popełnione błędy. Cała noc była zapewne dla niektórych idealnym czasem, żeby podpatrzeć strategie swoich przeciwników oraz dowiedzieć się, skąd dokładnie wzięły się te sukcesy drużyn w czołówce.

Warto mieć również na uwadze fakt, że cała tabela może pozmieniać się jeszcze wielokrotnie w nadchodzących grach.

ESPORTER
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy