Jeszcze do niedawna firma Maingear ze stanu New Jersey w USA specjalizowała się w budowaniu gotowych komputerów osobistych dla profesjonalnych graczy. Teraz jednak, w obliczu pandemii koronawirusa, błyskawicznie zmodyfikowała profil działalności, zajmując się budowaniem przenośnych respiratorów.
Te urządzenia medyczne są obecnie towarem deficytowym w szpitalach na całym świecie i kolejne firmy - włączając w to motoryzacyjnych gigantów w Stanach Zjednoczonych - modyfikują linie produkcyjne, by dostarczyć potrzebne urządzenia, pompujące powietrze bezpośrednio do płuc.
Urządzenie od firmy Maingear nosi nazwę LIV i zostało przygotowane wyjątkowo szybko. Dość powiedzieć, wyprzedzając pod tym względem korporacje General Motors i Ford, dysponujące przecież dużo bardziej rozbudowaną kadrą i środkami finansowymi oraz materialnymi do budowy.
LIV wygląda jak PC, ale z obudowy wystają dodatkowe przewody. Wydaje się, że twórcy wzięli po prostu jedną ze swoich obudów do komputerów osobistych i w środku zamontowali komponenty potrzebne do sprawnego działania respiratora, czyli zaawansowany system dostarczania tlenu.
Jest nawet specjalne urządzenie dotykowe, służące do kontrolowania sprzętu. Całość przeznaczona jest dla pacjentów na intensywnej terapii i po włączeniu zaczyna dostarczać tlen już po 1,5 sekundy, co ma kluczowe znaczenie. Personel medyczny może dostosować wszystkie potrzebne parametry.
Są też gotowe ustawienia, by z LIV poradził sobie także nieprzeszkolony personel. Te moce przerobowe - ludzie wiedzący, jak obsłużyć respirator - są obecnie towarem jeszcze bardziej deficytowym na całym świecie, niż same urządzenia. Takie podejście powinno więc pomóc.
Mainger informuje, że cena powinna być o 75 procent niższa niż w przypadku tradycyjnych respiratorów. Urządzenie czeka na akceptację przez urzędników z FDA, ale podobno zgłaszają się już pierwsze zainteresowane szpitale.