Koniec "polskiego" Virtus.pro!

Virtus.pro /AFP

​To o czym mówiono od tygodni, w poniedziałek stało się faktem. Polska formacja w składzie: "snax", "snatchie", "Vegi", "phr" oraz "MICHU" opuścili Virtus.pro. Ich miejsce zajmie kazachstańskie AVANGAR. Będzie to pierwszy od sześciu lat niepolski skład tej rosyjskiej organizacji.

Era Virtus.pro

Historia Polaków w Virtus.pro zaczyna się w 2013. Utytułowani już wtedy Polscy gracze z domieszką młodych gniewnych szukali organizacji, o co w tamtych czasach nie było tak łatwo. Z pomocą przyszło Virtus.pro - wówczas organizacja nie z najwyżej półki. Reprezentanci naszego kraju odwdzięczyli się za zaufanie w znakomity sposób. Już tego samego roku zajęli trzecie miejsce podczas Copenhagen Games oraz triumfowali w SLTV StarSeries V 2013. Największy sukces w historii dywizji CS:GO Virtus.pro miał dopiero nadejść.

Reklama

Wielkie oczekiwania były wobec katowickich rozgrywek EMS One. Był to turniej rangi Major - pierwszy taki zorganizowany na polskiej ziemi. Kibice mieli jednego faworyta - było to Virtus.pro. Polacy w składzie: "NEO", "TaZ", "pashaBiceps", "snax" oraz "byali" bez żadnej porażki wyszli z fazy grupowej, by w kolejnych etapach pokonywać następnych rywali. W wielkim finale starli się z legendarnym i bardzo utytułowanym Ninjas in Pyjamas. Wielka polska piątka pokazała wówczas jedność i siłę, wygrywając ze Szwedami 2:0 i zdobywając pierwszy - i jak się okazało - jedyny tytuł na turnieju organizowanym przez Valve.

To był początek sukcesów polskich graczy pod skrzydłami rosyjskiego klubu. Później łupem naszych rodaków padały takie rozgrywki jak: ESEA Season 18: Global Invite Division 2014, ESL ESEA Pro League Invitational 2015, ELEAGUE Season 1 2016 czy DreamHack Masters w 2017 roku. Potem niestety nastały “chudsze" czasy.

Początek upadku legendy

Historia upadku Virtus.pro w polskim wydaniu jest bardzo przewrotna. Polacy świetnie rozpoczęli 2017 rok. Najpierw dotarli do finału ELEAGUE Majora w Atlancie, a kilkanaście dni później zwyciężyli w bardzo prestiżowym DreamHack Masters 2017, pokonując w wielkim finale SK Gaming. Wówczas Polacy awansowali na drugie miejsce w rankingu HLTV.org. Wydawało się, że są jednymi z największych faworytów do triumfu podczas finałów Intel Extreme Masters w Katowicach. Tam jednak się stało coś, co teoretycznie było niemożliwe.
Fani i obserwatorzy oczekiwali na rywali Virtus.pro w fazie play-off, gdyż faza grupowa miała być oczywistością dla zawodników w takim "gazie". Rzeczywistość okazała się jednak przewrotna i jednocześnie brutalna. Polacy z "NEO" i "TaZem" na czele doznali trzech porażek, wygrywając zaledwie dwa spotkania w systemie BO1. W decydującym starciu na mapie Nuke (najlepszej wówczas dla "Biało-Czerwonych") zostali pokonani przez duńskie Heroic.

Pożegnanie się z Katowicami to był wstrząs, szok, coś co wydawało się nieprawdopodobne. Wielu kibiców masowo próbowało sprzedać swoje wejściówki, gdyż przybywali tam głównie ze względu na polskich reprezentantów. To był jednak początek kryzysu.

Kryzys i dogorywanie

Kolejne turnieje to był duży marazm. Virtus.pro bardzo często nie opuszczało fazy grupowej na największych turniejach z najlepszymi rywalami. Rok 2017 to był rok drugiego polskiego Majora - PGL Major Kraków. Wielu mówiło - jak nie teraz się odbudować, to kiedy? Gra "Biało-Czerwonych" znów nie była pewna. Wyszli z grupy z bilansem 3 zwycięstw i 2 porażek. W ćwierćfinale pewnie rozprawili się z duńskim North. Półfinał już nie był jednak taki łatwy. Uniesieni dopingiem polskich kibiców, zawodnicy Virtus.pro nie dali pokonać świetnie dysponowanych Brazylijczyków z Immortals. Ulegli 0:2 i to był ostatni występ Polaków na Majorze w Polsce.

Kolejny i chyba już ostatni zryw nastąpił pod koniec 2017 roku. Wówczas nieoczekiwanie Virtus.pro dotarło do finału EPICENTER w Moskwie, gdzie po świetnym widowisku ulegli SK Gaming 1:2. Później już było tylko gorzej.

Zmiany składów, stagnacja i pożegnania

Postanowiono, że skład wielkiej piątki nie ma racji bytu. Najpierw drużynę opuścił Wiktor "TaZ" Wojtas, którego zastąpił "MICHU". Później dochodziło do wielu roszad. Żadna z nich jednak nie przyniosła oczekiwanych skutków - powrotu do wielkich zwycięstw na arenie międzynarodowej. W wigilię Bożego Narodzenia ubiegłego roku z organizacją pożegnali się - Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski oraz Filip "NEO" Kubski. Był to symboliczny koniec pewnego rozdziału.

2019 przyniósł kolejne niepowodzenia, mnóstwo zawodu i słabą grę. Od porażki w Katowicach w 2017 roku, Virtus.pro już nigdy nie wróciło na stałe do światowej czołówki drużyn CS:GO. Cierpliwość rosyjskich włodarzy do polskich zawodników była jednak ogromna. Pomimo kolejnych przegranych starć, mogli liczyć na wsparcie ze swojej organizacji. Musiało mieć to jednak swój kres. 16 grudnia 2019 Virtus.pro poinformowało o tym, że żegna się z polskimi zawodnikami.

Na razie nie wiadomo, w jakich barwach piątka ex-Virtus.pro będzie rozgrywała spotkania i czy prowadzi rozmowy na ten temat. Przekonamy się o tym wkrótce.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Counter-Strike
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy