Modern Warfare ma problem znacznie większy niż powolna rozgrywka i claymore'y

Modern Warfare /materiały prasowe

​Gra sprzedaje się fenomenalnie, powoli zbliżają się pierwsze mecze odświeżonej sceny esportowej, model mikropłatności wydaje się bardzo rozsądny, a wprowadzony wczoraj Battle Pass motywuje do gry. Chociaż z zewnątrz wszystko wydaje się w jak najlepszym porządku, jeżeli zagłębicie się odrobinę w środowisko Modern Warfare, na wierzch wychodzą problemy, które mogą niedługo odbić się na żywotności nowego Call of Duty.

Zanim przejdę do sedna, pozwólcie, że zaznaczę, jak bardzo doceniam niedawny początek pierwszego sezonu oraz cały, darmowy content jaki przyszedł razem z nim. Nie wszystko oczywiście jest idealnie, jestem daleko od okazywania pełnego wsparcia dla karnetu w jego aktualnym stanie, ale wreszcie skończyliśmy z Season Passem, społeczność nie została podzielona w żaden znaczący sposób, a Battle Pass oraz sklep z dodatkami kosmetycznymi zawiera wyłącznie przedmioty wpływające na wygląd naszych broni, profili i postaci. Co więcej, nie ma broni w skrzynkach, a długo wyczekiwane nowości zostały udostępnione dla wszystkich graczy. Mam nadzieję, że jest to początek nowej monetyzacji Call of Duty i tak będzie to wyglądać przez całe Modern Warfare.

Reklama

Przecieki źródłem nadziei społeczności

Już na samym początku zdradzę Wam, że największym moim zdaniem problemem Modern Warfare jest komunikacja pomiędzy deweloperem a społecznością. Ostatecznie nie ma nic gorszego niż ignorowanie najczęściej poruszanych przez graczy tematów. Jeżeli coś ma doprowadzić do pustoszenia serwerów, będzie to trzymanie fanów w niepewności, a nie silne shotguny, zepsute M4 czy claymore’y.

Początki wydawały się wyjątkowo obiecujące. Na nowego kozła ofiarnego została wybrany jedna z osób odpowiedzialnych za projektowanie multiplayera w Infinity Ward, Joe Cecot. Joe regularnie udzielał się na Twitterze, żartobliwie odpowiadał na krążące po internecie klipy z 725 w roli głównej, jednocześnie obiecując zmiany.

Szybko zaczął chyba dostrzegać, że wszystkim nie da się dogodzić, przestał adresować te najgorętsze tematy i zaczął przebierać wyłącznie w wątkach, które nie wywołają wśród graczy większego oburzenia. W rezultacie większość jego timeline’u przez ostatnie dni to odpowiedzi na pytania o ulubioną broń albo drobnostki, które nie trafiłyby nawet na listę stu najczęściej zadawanych pytań.

Wyraźne problemy zaczęły się stosunkowo niedawno. Listopad minął fanom Call of Duty wyjątkowo pozytywnie, głównie ze względu na playlistę "Shoot House 24/7", z jedyną, przyjemną mapą w całej grze zapętloną w nieskończoność, oraz tweeta znanego z celnych przecieków YouTubera, Gaming Revolution. Stwierdził on wtedy, że minimapa ma wreszcie wrócić do normalności, a pod koniec listopada Modern Warfare czeka "big overhaul", zmiany w kierunku tych sugerowanych przez społeczność. Minął równo miesiąc, a zapytany o ewentualną aktualizację Cecot poczęstował graczy poniższym postem:

Powiecie pewnie: "Co z tego? Nikt przecież oficjalnie nie potwierdzał żadnego patcha, Gaming Revolution po prostu się pomylił". Faktycznie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie post menadżerki ds. komunikacji w Infinity Ward z 20 listopada:

Wspomniana przez Ashton aktualizacja nie wniosła do gry nic mądrego, a na pewno żadnych zmian, o które Modern Warfare prosi się niemalże od pierwszego dnia. Społeczność znów została na lodzie, komunikacja od tego momentu zaczęła się urywać, a patrząc po aktualnym stanie oficjalnego subreddita r/ModernWarfare, może być jeszcze gorzej.

"Największy, darmowy update w historii Call of Duty"

Doskonałym przykładem braku jakiegokolwiek porozumienia pomiędzy graczami a deweloperem jest wprowadzony ostatnio sezon. Parę tygodni temu po internecie rozeszła się informacja o kolejnej, potężnej aktualizacji, jaka wielkimi krokami zbliża się do Modern Warfare. Twórcy zaczęli chwalić się najbardziej ambitnym sezonem w historii Call of Duty. Wszystkie newsy zostały opatrzone poniższą grafiką.

Wyczekującą "big overhaula" społeczność owiał hype, gracze zaczęli dopowiadać sobie niektóre szczegóły do powyższego obrazka i w rezultacie dla większości fanów jasne było jedno: 3 grudnia Modern Warfare zostanie zasypany zawartością. Ponad tydzień zajęło Infinity Ward, żeby zasugerować, że w praktyce na cały content przyjdzie nam trochę poczekać.
W rezultacie dostaliśmy odświeżoną wersję 12-letniej mapy 6v6, nową mapę Ground War oraz dwie bronie. Razem z aktualizacją gry zniknął jednak tryb turniejowy Gunfight, Gun Game oraz playlista Shoot House, na którym rozegrane zostało aż 25% wszystkich dotychczasowych meczów w Modern Warfare. Samo Infinity Ward ma z kolei jeszcze dwa pełne miesiące, żeby zrealizować obietnice poczynione w ramach swojego "najbardziej ambitnego sezonu".

Nie zrozumcie mnie źle. Patrząc na całą sytuację z perspektywy czasu, grafika daje do zrozumienia, że sezon "zaczyna się" 3 grudnia. Nikt nie potwierdzał również przypuszczeń o jednej, wielkiej aktualizacji wprowadzającej wszystkie zaprezentowane mapy i dodatki. Widać jednak, że Infinity Ward widzi, co dzieje się na Reddicie, ogląda YouTube i obserwuje Twittera. Trzymanie społeczności w jej niesłusznych przekonaniach nie prowadzi do niczego dobrego. Zamiast uciąć spekulacje jeszcze na samym ich początku, deweloperzy siedzieli i obserwowali, jak gracze budują w sobie niemożliwe do spełnienia oczekiwania. Dlatego na dzień po aktualizacji po internecie krążą tego typu materiały...

Niejasne patch note’y tylko pogorszają problem

Pierwszy sezon przedstawił nową, dziwną tendencję, która zaczyna bardzo negatywnie wpływać na oczekiwania graczy względem nadchodzących miesięcy. Z przyjemnością stwierdzam, że nawet Epic Games udało się wybrnąć z podobnego problemu ze znacznie większą gracją. Opublikowana 3 grudnia przez Infinity Ward lista zmian okazała się niepełna, co bardzo szybko zaczęli punktować użytkownicy subreddita

Niektóre zmiany mogą wydawać się na tyle niewielkie, że szkoda wspominać o nich w patch note’ach. Inne mogą nawet nie być prawdziwe, ponieważ jest to na razie wyłącznie efekt pierwszych wrażeń niektórych graczy. Część z nich, jak chociażby balans broni, została jednak poparta solidnymi dowodami i są to rzeczy, które nie powinny być ukrywane przed społecznością.

Wystarczy spojrzeć na sam przykład nerfu FAL-a, żeby odnieść wrażenie, że Infinity Ward zwyczajnie boi się informować wystarczająco poirytowanych już graczy o wszystkich swoich pomysłach. Podczas gdy dumni fani Modern Warfare latają po grach publicznych ze swoimi złotymi M4A1, zabijając wrogów zarówno strzałami z biodra z metra czy dwóch, jak i trafiając headshoty z drugiego końca mapy, IW decyduje się balansować jedną z najbardziej wymagających broni w grze, która błyszczeć zaczynała wyłącznie w odpowiednich rękach.

Z drugiej strony jest to jednak o tyle dziwne, że za kilka "nieoficjalnych" zmian Infinity Ward zasługuje na pochwałę. W dosyć solidnym stanie zdają się być aktualnie chociażby dźwięki kroków, których nie słychać już z pięciu kilometrów. Pierwsi gracze siedzący po kątach z shotgunami zaczynają już narzekać, że przestali słyszeć obchodzących ich od pleców rywali, a weterani Call of Duty wreszcie mają okazję przeprowadzić udaną flankę bez wyczekiwania na naładowanie Dead Silence.

Społeczność nie jest bez winy

Każdy z Was chyba korzystał już trochę z internetu, macie pewnie swoje doświadczenie w grach online... Zdarzało Wam się pewnie zapomnieć wyciszyć swoich przeciwników w meczach publicznych i dowiedzieć się, co sądzą o waszych rodzicach, kiedy tylko oddaliście w ich kierunku pierwszy strzał. Chociaż ciężko mi postawić się w sytuacji osoby publicznej, nieustannie narażonej na krytykę oraz spojrzenia tysięcy ludzi, widzę, jak funkcjonują niektórzy ludzie w internecie. 

W takiej sytuacji znajduje się teraz Joe Cecot i jak niedawno zdradził w komentarzach na Reddicie, ze względu na mieszane odczucia względem Modern Warfare, spotkał się z licznymi groźbami, w kierunku swoim lub nawet jego dzieci. Chociaż wśród najpopularniejszych komentarzy na Reddicie czy postów na Twitterze zazwyczaj spotykacie konstruktywną krytykę, nie trzeba daleko szukać, żeby trafić na pierwsze opinie zakończone klasycznym "fuck you". Jestem przekonany, że na skrzynkach mailowych wielu deweloperów można znaleźć treści, które żadnemu z Was nie przeszłyby przez gardło.

Anonimowość w internecie robi swoje, ludzie czują się bezprawni i nie biorą pod uwagę tego, jak mocno może to wpłynąć na psychikę adresata ich wiadomości. Sam pewnie kwestionowałbym regularne zaglądanie na Twittera, gdybym wiedział, że połowa komentarzy, jaka tam na mnie czeka to wulgaryzmy, wyzwiska i groźby w kierunku mojej rodziny.

Niektórzy czują pewnie już w powietrzu nadchodzące "ale"... Ale tak niestety działa internet. Chociaż jest to zachowanie karygodne i nigdy nie powinno mieć miejsca, jest to również coś, z czym powinna liczyć się każda osoba na tego typu stanowisku. Szczególnie w naszej branży. W rezultacie w pełni podpisuję się pod tym, co w tym temacie mówi mój dobry znajomy i weteran Call of Duty, Kamil "PinGuiNPL" Mrozek:

Istota komunikacji oraz oczekiwania graczy

Nie ulega wątpliwości, że Modern Warfare wielu osobom przypadło do gustu. Chociaż śmieję się z camperów polerujących swoje 725 i fanatyków M4A1, każdego dnia nowe Call of Duty z czystą przyjemnością włączają dziesiątki tysięcy ludzi, czekając tylko na kolejną rangę, następny poziom broni albo nagrodę za misję, nad którą męczą się od dnia czy dwóch. W końcu, jak ktoś kiedyś słusznie powiedział, większość subredditów jest pełna negatywnych komentarzy i krytyki, ponieważ zadowolona część społeczności jest zajęta grą.
Po drugiej stronie dzielącego aktualnie community Modern Warfare muru stoją jednak weterani Call of Duty, których przez ostatni miesiąc przy grze trzymała wyłącznie nadzieja. W bardzo zwięzły i jasny sposób wyjaśnia to w swoim wczorajszym materiale ExclusiveAce, jeden z najbardziej pozytywnych twórców, jakiego dorobił się CoD.

Wyczekiwanie tej wielkiej, zapowiadanej przez Gaming Revolution aktualizacji dawało graczom nadzieję na nadchodzące miesiące. Nawet jeżeli "big overhaul" nie spełniłby wszystkich oczekiwań i zaadresował jedynie część problemów, byłby to chociaż znak ze strony Infinity Ward: "Chcemy, żeby wszystkim grało się dobrze. Dajcie nam chwilę czasu". Zamiast tego lista pytań bez odpowiedzi zaczyna rosnąć z każdym kolejnym patchem, co dosadnie podsumowuje jeden z najpopularniejszych ostatnio postów na r/ModernWarfare.

ExclusiveAce ciszę oraz brak odzewu w kwestii tych najgorętszych tematów interpretuje jako zadowolenie Infinity Ward z aktualnego stanu gry. Ja osobiście widzę to bardziej jako obawę przed otwartą dyskusją ze społecznością. Spojrzenia obu stron na Modern Warfare najwyraźniej leżą bardzo daleko od siebie, na co IW postanowiło ostatnio reagować całkowitą biernością.

Niezależnie od powodu tego milczenia, nie może to wpłynąć pozytywnie na dalszy rozwój gry. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Modern Warfare na rynku jest dopiero nieco ponad miesiąc. Przed nami jeszcze kilka ładnych sezonów, niektóre z nich może nawet bardziej ambitne niż ten pierwszy. Oby Infinity Ward znalazło do tego czasu jakieś rozwiązanie z aktualnej sytuacji. Intuicja podpowiada mi, że większość malkontentów niedługo przestanie nabierać się na przecieki i całkowicie porzuci nadzieje na "lepsze jutro".

Tomasz Alicki

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy