Reklama

Polski CS:GO po Atlancie nadal w kryzysie

​DreamHack Open w Atlancie mógł być swoistą trampoliną polskiej sceny CS:GO do przybliżenia się do europejskiej czołówki. Tak się jednak nie stało. Illuminar odpadło już w fazie grupowej, natomiast Virtus.pro zostało pokonane w meczu o finał. Oba rezultaty nie są jednak zbyt satysfakcjonujące.

Każdy, kto choć trochę śledzi poczynania na polskiej scenie CS:GO, wie, że nie jest za dobrze - mówiąc bardzo delikatnie. Przedstawiciele naszego kraju w zasadzie nie liczą się w światowej czołówce. Turniej w Stanach Zjednoczonych pokazał, że wśród drużyn - z całym szacunkiem - drugiej lub nawet trzeciej europejskiej klasy, również nie wiodą prymu. Jest to bardzo smutny krajobraz. Jeszcze 2-3 lata temu Virtus.pro w składzie z "pashą", "neo" czy "TaZem" bała się każda drużyna na świecie, a Team Kinguin dobijał się do czołówki. To jednak jest już przeszłość.

Reklama

Teraz wygląda to bardzo blado. Polacy nie kwalifikują się do wielkich turniejów, mają problemy nawet z awansem do tych o mniejszym prestiżu. Major z udziałem polskiej formacji wydaje się być aktualnie dość smutną abstrakcją. Rękę do polskiej sceny wyciągnęli włodarze DreamHacka - jednego z czołowych organizatorów turniejów esportowych na całym świecie. Nad Wisłę trafiły aż dwa bezpośrednie zaproszenia na DreamHack Open w Atlancie. To w tym miejscu Virtus.pro po raz ostatni zagrali w finale Majora, gdy ulegli po bardzo emocjonującym boju duńskiemu Astralis. Teraz "Niedźwiedzie" wraz z Illuminar Gaming pojawili się na znacznie mniejszej imprezie.

Apetyty były spore, były nadzieje, że ten turniej odwróci ostatnie losy polskiej formacji w CS:GO i pokażemy się z bardzo dobrej strony. Zawody nie były bardzo silnie obsadzone. Żadna z zaproszonych drużyn nie znajduje się w czołowej dziesiątce rankingu HLTV.org. To pokazuje, że była to znakomita okazja, by odbić się od dna i ugrać cokolwiek na arenie międzynarodowej. Tak się jednak nie stało...

Z dwójki polskich drużyn tylko "Virtusi" wydostali się z fazy grupowej. Ta sztuka nie powiodła się Illuminar, które odpadło po meczu o wszystko ze Sprout. Virtus.pro częściowo uratowało honor polskiej sceny. Wyszło z grupy z drugiego miejsca, ale w półfinale dość znacznie uległo Heroic 0:2. W efekcie żadna z polskich drużyn nie awansowała do finału turnieju średniaków światowej sceny CS:GO.

Taki stan rzeczy nie wygląda korzystnie dla polskiego CS:GO. Trzeba przyznać, że nasz kraj nie wykorzystał szansy, jaką dał nam DreamHack, a mianowicie godnego zaprezentowania się na arenie międzynarodowej, podczas turnieju organizowanego przez prestiżową w świecie esportowym firmę. Można się spodziewać, że przez długi okres nie zobaczymy dwóch drużyn z naszego kraju na tego typu zawodach. Tym bardziej szkoda, że do finału nie dotarło Virtus.pro lub Illuminar Gaming. Zmagania w Atlancie wygrało Heroic po pokonaniu w wielkim finale Sprout. Czy jest jakaś szansa na odbicie się polskiego CS:GO na międzynarodowej arenie?

Ciężko to stwierdzić. Kolejne szanse są zaprzepaszczane, większość eliminacji jest przegranych przez formacje z naszego kraju, a gdy otrzymujemy zaproszenie, to bardzo szybko odpadamy. Tegorocznym pozytywem z pewnością jest występ Illuminar podczas Games Clash Masters, gdzie odnieśli zwycięstwo. Szkoda tylko, że ten sukces nie poniósł za sobą dalszych dobrych występów przeciwko przyzwoitym drużynom.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: CS:GO
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy