Ostatnie dni były dla polskiego esportu dość ciekawe, gdyż zarówno PZPN, jak i Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski ogłosili swoje projekty. "pasha" dał do zrozumienia, że robi dużą inicjatywę mająca zmienić polski CS:GO. Czy aby na pewno jest jednak szansa na rewolucję? Trudno bowiem znaleźć projekt, który faktycznie wzbudziłby u mnie zachwyt.
Potencjał do wykorzystania
Mimo coraz dłuższej przerwy od poważnego grania "pasha" nadal jest na tyle gorącą postacią w polskim esporcie, by śledziły go tysiące ludzi. Gracz wciąż posiada duży potencjał marketingowy, a swoimi dotychczasowymi działaniami na pewno na dłużej wszedł do głów esportowych fanów.
Jarząbkowski ma jednak przede wszystkim dużo esportowego materiału. Kilkanaście lat startów w największych turniejach, a także, swego czasu, bycie czołowym zawodnikiem na świecie sprawiło, iż "pasha" to obecnie chodząca skarbnica wiedzy, którą można przekazać młodym adeptom "ceesowego" rzemiosła. Nie dziwi zatem, że ktoś zdecydował się podjąć kroki wykorzystania zawodnika w jakiś sposób.
Co szykuje pasha?
Niedawno 31-latek sam ogłosił, iż z jego strony szykuje się coś naprawdę dużego, co może wpłynąć na polską scenę CS:GO, a ta jak wiemy, aktualnie znajduje się w martwym punkcie. Tym bardziej przydałaby się inicjatywa mogąca ruszyć to podwórko. Gdy jednak baczniej postaramy się przeanalizować, co mógł "wymyślić" popularny "papito", trudno znaleźć inicjatywę, po której ogłoszeniu moglibyśmy zareagować bardzo pozytywnie.
Pierwszą nasuwającą się rzeczą jest stworzenie akademii. W teorii brzmi to dobrze - kilku młodych zawodników pod wodzą tak doświadczonego zawodnika może nabrać potrzebne umiejętności do przebicia się na wyższy poziom potrzebny do gry w większych rozgrywkach.
Problem polega jednak na tym, iż akademia nie jest żadnym magnesem. Gdyby ktoś dziwił się takiej tezie, to niech z ręką na sercu wymieni akademię lub zawodników, którzy grając w tego typu drużynie, wyraźnie poszli w górę. Najpopularniejsze "zaplecze" posiadało fnatic, lecz tak naprawdę sukces odniosła tam jedna drużyna. Żaden z zawodników nie gra jednak aktualnie w renomowanym zespole. Jeszcze mniej scenie zaoferowało North Academy, wypuszczając w zasadzie tylko Daniela "mertza" Mertza, ale i on "świata nie zwojował".
Problemem, jaki mógłby pojawić się w akademii, to temat zawodników, jakich należałoby do niej dobierać. Czy tych, którzy mieli już okazję grać w półprofesjonalnych lub profesjonalnych zespołach i wykazali potencjał, czy też kompletnie nieznanych, wyróżniających się graczy z PPL-a lub też zwykłych gier. Z dwojga złego druga opcja wydaje się lepsza.
Drugi temat do rozważenia to własna organizacja "pashy". Jeśli miałaby ona dobre zaplecze i odpowiednie warunki, to pojawiłby się projekt skrzętnie wypełniający lukę po x-kom Teamie, gdyż aktualnie wyraźnie zmalała konkurencja wśród polskich organizacji. Ogólnie jednak pomysł wydaje się dość wątpliwy, a na pewno nie jawi się on jako "duży i ważny projekt". Pozostając niejako w organizacji, to Jarząbkowski mógłby stworzyć swoją pełnoprawną drużynę. Taka koncepcja najpewniej przyniosłaby polskiej scenie kolejny solidny team, lecz nadal nie mówimy tu o rewolucji, ani tym bardziej zmianach, jakie mogą przynieść rozbicie obecnego stanu rzeczy.
Do głowy mogą przyjść jeszcze mniej ciekawe projekty, więc może nie ma sensu się w nich zagłębiać. Jedyną opcją, która naprawdę byłaby zaskakująco pozytywna, to otwarcie "Pashy London School". Prawdę mówiąc, aprobowałbym tenże pomysł.
Play to nie wartość dodana
Wracając już jednak do poważniejszego toku myślenia, każdy projekt stricte esportowymoże i jest nawet ciekawy, ale nie innowacyjny. Trudno także wymyślić coś absolutnie niecodziennego, wymykającego się aktualnym standardom. Może jednak zostaniemy zaskoczeni?
Możliwe, że niezależnie od działalności swoje "trzy grosze" dołoży Play. Sam "pasha" wspominał bowiem, iż szykuje z tą telefonią komórkową coś większego, lecz nadal nie poznaliśmy planów obu stron. Tym samym można połączyć fakty i sądzić, że np. sponsorem głównym akademii będzie właśnie Play. Czy znana firma zmieni jednak nagle oblicze całego projektu? Tylko jeżeli sami, oprócz dotowania projektu, wzięliby czynny udział w jego układaniu. Nawet to jednak nie daje gwarancji sukcesu.
Może jednak będzie dobrze?
Choć do całego projektu podchodzę dość sceptycznie, to jednak ostatecznie pozostaje czekać i życzyć powodzenia samemu "papito", jak i całej inicjatywie. Może mimo braku odznaki "rewolucyjny produkt roku", ruszy ona polską scenę CS:GO i pomoże przeskoczyć jej na kolejny poziom, gdyż dzięki temu w końcu będziemy mogli mówić o niej w dużo lepszym tonie, niż ma to obecnie miejsce.