Urszula Klimczak: Moja ingerencja pozwala topowym graczom osiągać lepsze wyniki

Urszula Klimczak - zdjęcie z prywatnej biblioteki /Michał Konkol /materiały źródłowe

Psycholog w esporcie to temat, który z roku na rok coraz mocniej przebija się do świadomości włodarzy organizacji. Jedną z osób zajmujących się pomocą mentalną dla zawodników jest Urszula Klimczak, która obecnie pracuje z drużyną Fnatic w League of Legends. Portalowi esporter.pl udało się przeprowadzić wywiad z panią psycholog, która opisała w nim m.in. swoją rolę w organizacji oraz to, jak pracuje się z zawodnikami.

Patryk Głowacki: Zacznijmy od tego, że od jakiegoś czasu pracuje pani we Fnatic. Skąd pomysł na rozwój w esporcie? Jest to bowiem dość niszowa dyscyplina dla osób z tą specjalizacją.

Urszula Klimczak - Środowisko esportowe od zawsze było mi bliskie z racji tego, że sama jestem, a raczej byłam graczem. To samo mogę powiedzieć o psychologii. To, w jaki sposób się zachowujemy, rozwijamy i reagujemy na róże sytuacje w życiu, jest dla mnie fascynujące. Także mogę śmiało powiedzieć, że jestem z tych osób, które od zawsze dążyły do tego, by robić to, co kochają, a połączenie obu dyscyplin w pracy zawodowej mi to umożliwia. Dodam tylko, że choć obecnie esport to nisza, to na szczęście prognozy są bardzo optymistyczne i mówi się, że do 2020 elektroniczne rozgrywki urosną do wartości 1,5 miliarda dolarów.

Reklama

Jak bliscy zapatrywali się na pani działania w esporcie?

- Na początku bardzo sceptycznie, nie wiem, czy moi rodzice do dziś nie są przekonani, że esport to coś przyszłościowego. Mój partner natomiast zawsze we mnie wierzył i to właśnie on zmotywował mnie do stawiania pierwszych kroków w esporcie. Dla mnie zawsze ważne było, by robić to, co sprawia mi przyjemność i móc rozwijać się właśnie w tym kierunku. Moja rodzina o tym wie i mogę powiedzieć, że na tym etapie swojego rozwoju zawodowego mam już ich pełne wsparcie.

Przechodząc do spraw bardziej tematycznych, czy wyjaśniłaby pani, jaką konkretnie pełni funkcję we Fnatic?

- Każdy zespół w trakcie swojego cyklu rozwojowego ma swoje upadki i wzloty, także drużyny, które są na szczycie ligi europejskiej. To właśnie dla takich zespołów moja osoba, czyli psycholog esportowy, można powiedzieć jest drogowskazem w momentach ich słabości. Ja patrzę na zespół zupełnie z innej perspektywy niż coach czy manager. Odszukuje bariery, blokery i pracuje z drużyną w taki sposób, by ich wpływ na wydajność graczy był minimalny. Także, co jest bardzo ważne, dbam o to, by wspomniana wydajność była zawsze na najwyższym możliwym poziomie przez cały sezon, bez względu na to, czy są to rozgrywki ligowe, play-offy czy mistrzostwa świata.

Jak wygląda pomoc zawodnikom?

- By im pomóc, muszę czuć to, co robią, muszę wiedzieć, w jakiej są formie, jakie mają problemy prywatne, ale też i te związane z ich zawodem. Dlatego podczas pracy z każdym zawodnikiem z osobna rozmawiam o tym, jak się czują w zespole, jak przebiega ich rozwój, jak wygląda ich dzień treningowy itp. Ważne dla mnie jest też, jaki ma miejsce nastrój w zespole i jak gracze komunikują się ze sobą. Nie ukrywam, że większość mojej pracy to praca z managerem i coachem, gdyż to właśnie przez nich wdrażany jest w zespole plan działania, który ustalam po rozpoznaniu problemów w formacji. Ma on zawsze na celu poprawienie skuteczności graczy zarówno na treningach, jak i podczas rozgrywek ligowych.

Czy świadomość pracy we Fnatic to duże wyróżnienie?

- Można powiedzieć, że to spełnienie jednego z moich celów związanych z pracą. Bardzo się cieszę, że to, co robię, zostało docenione między innymi przez tak prężnie rozwijającą się organizację jak Fnatic i że traktują oni moją pracę jako kolejny etap w swoim rozwoju – jest to dla nich trampolina do osiągania dalszych sukcesów i utrzymywania swojego performance peak na stabilnym i wysokim poziomie.

Co daje praca z esportowcami?

- Bardzo dużo satysfakcji. Jak już wspomniałam, jestem zafascynowana tym, w jaki sposób nasze ciało reaguje na różne sytuacje. Nie ukrywam, że uwielbiam patrzeć, jak moja ingerencja w topowych graczy zwiększa ich wydajność oraz pomaga im osiągać jeszcze lepsze wyniki.

Czy ma pani wypracowane swoje nawyki lub „patenty”, by dotrzeć do graczy?

- Tak. Myślę, że bardzo pomaga mi w pracy fakt, iż sama od czasu do czasu gram, by nadążać za moimi podopiecznymi. Łatwiej jest mi przez to zdobyć zaufanie zawodników już na pierwszym spotkaniu, przez co z lepszą skutecznością mogę wdrażać plan działania i rzadko kiedy miewam problemy z zaufaniem graczy, bądź też negatywnym odbiorem. Moim patentem na sukces jest postawienie się na ich miejscu, by bardzo dokładnie zrozumieć indywidualne potrzeby. Jest mi wtedy o wiele łatwiej naprowadzać ich na rozwiązania, które dają szybkie i od razu widoczne rezultaty.

Czy, a jeśli tak, to jak bardzo charakter zawodnika powoduje dodatkowe utrudnienia w dotarciu do niego?

- Jest to dość specyficzny temat i na pewno, takie elementy, jak cechy charakteru czy też uwarunkowania kulturowe są bardzo ważne w mojej pracy. Nie ukrywam, że bycie kobietą w tym dość specyficznym środowisku też nie ułatwia mi zadania. Na pewno pomaga mi jednak w pracy wiedza oraz doświadczenie. Myślę jednak, że w dużej mierze zawodnicy sami muszą się złamać i zacząć pracę ze mną bez względu na ich charakter, ponieważ w bardzo dużej mierze to ode mnie zależy ich dalszy sukces, a nie ukrywam, że zazwyczaj zatrudniana jestem do pracy z zespołami, gdy sytuacja nie jest łatwa.

Czy esportowcy mają problem z korzystaniem z pomocy osób piastujących podobne stanowisko?

- Tak jak już wspomniałam, to zależy w dużej mierze od nich. Jeśli są zdesperowani, to bardzo często nie mogą się doczekać spotkania ze mną, by poprawić swoją sytuację.

Czy są różnice między pracą psychologa w zwykłym sporcie, a esporcie?

- Psychologia sportu, biznesu czy teraz esportu, to są dyscypliny, które „leżą” bardzo blisko siebie. Ja patrzę na te różnice z perspektywy zadań, które mam do wykonania, są to najczęściej: poprawa wydajności zawodnika, poprawa skuteczności zespołu lub na przykład zażegnanie konfliktów. Te same problemy pojawiają się w każdym zespole, czy to sport, czy biznes, czy esport. Należy jednak pamiętać, że różnice są głównie widoczne w elementach, które te problemy powodują.

Czy otwieranie się esportu na pracę z ekspertami z zakresu mentalności wniesie tę dziedzinę na wyższy poziom?

- Jak najbardziej, myślę, że każdy manager nie tylko z Europy, ale także z polskich drużyn, który poprosił mnie o pomoc dla konkretnego zawodnika, doskonale widzi, jak duże ma to znaczenie.

Zmieniając temat, jak reaguje pani na wyniki zespołów, które korzystały, bądź korzystają obecnie z pani pomocy?

- Sądzę, że na to pytanie powinni odpowiedzieć moi sąsiedzi, którzy nasłuchają się moich okrzyków podczas rozgrywek (śmiech).

Podczas pracy z drużynami czuje pani odpowiedzialność za rezultaty?

- Oczywiście. Czasami dużo bardziej przeżywam niepowodzenia niż sami gracze, gdyż zazwyczaj wiem, co było ich przyczyną, więc od razu planuję kolejne etapy rozwoju zawodnika. Dużo łatwiej bierze się odpowiedzialność za dobre wyniki, wtedy na pewno śpię spokojniej.

Na koniec, czego życzyłaby pani sobie podczas dalszej pracy w esporcie?

- Chciałabym, żeby psycholog w każdej drużynie był od początku do końca. Łatwiej jest zapobiegać niż leczyć, więc na pewno łatwiej pracuje się systematycznie, a nie tylko w sytuacjach kryzysowych.

Patryk Głowacki

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: fnatic | League of Legends
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy