Weteran krytykuje Call of Duty: Modern Warfare

Call of Duty: Modern Warfare /materiały prasowe

​Call of Duty: Modern Warfare stawia na realizm, nie tylko w sferze oprawy graficznej, ale także przedstawionych wydarzeń. Pojawiają się jednak głosy, według których nowa odsłona strzelanki idzie zdecydowanie zbyt daleko w tych staraniach i stara się niepotrzebne gloryfikować konflikty zbrojne.

Hollywood robi to od dawna, ale - jak to często bywa - wszystkiemu zawsze winne są gry wideo. Trzeba jednak przyznać, że niektóre z planowanych misji mogą być dość mocne. W jednym ze scenariuszów wcielamy się choćby w małą dziewczynkę, która obserwuje śmierć swoich rodziców.

Następnie musimy przekraść się przez atakujące wioskę rosyjskie siły. Na samym końcu nasze podopieczna sama dostaje w ręce karabin, by wziąć sprawy w swoje ręce. To jeszcze nie wszystko, ponieważ nieco wcześniej - gdzieś w Londynie - czyścimy z terrorystów małe mieszkanie.

Reklama

Wszystko byłoby zapewne w porządku, gdyby nie fakt, że na miejscu są także cywile. W tym kobieta trzymające w rękach małe dziecko. Parę można zastrzelić. Gra ma podobno samodzielnie zadecydować, czy zrobiliśmy to umyślnie, czy tez przez przypadek - za to drugie nie ma kary. Zmienią się jedynie niektóre linii dialogowe.

Nie wszystkim to się podoba.

Ten ostatni jest obecnie producentem w firmie Bethesda, lecz także weteranem wojny w Iraku.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty: Modern Warfare
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy