Chyba nie trzeba nikogo przekonywać do tego, że mysz ma niebagatelny wpływ zarówno na komfort grania, jak i na szanse w rozgrywce sieciowej (szczególnie, gdy mowa o strzelankach).
Jednak odpowiedni gryzoń o gamingowej charakterystyce to dopiero połowa sukcesu. Gracze często zapominają, że równie ważne jest to, by urządzenie pracowało w odpowiednich warunkach. A te zapewnia nic innego, jak... gamingowa podkładka pod mysz! Jeśli jednak nie chcesz tracić czasu na zastanawianie się, jaka myszka do jakiej podkładki będzie właściwa... cóż, nie musisz tego robić. Wystarczy, że skorzystasz z oferty firmy ADATA, która wypuściła na świat zestaw składający się z myszy INFAREX M10 oraz podkładki INFAREX R10. Co więcej, nie musisz na niego wydawać fortuny. Wręcz przeciwnie, wystarczy kilkadziesiąt złotych.
A zatem mówimy o produkcie budżetowym, choć ani jego wygląd, ani sposób działania tego nie sugerują. Mysz INFAREX M10 spodobała nam się od pierwszego wejrzenia. Z jednej strony swoim designem mówi wprost, że została przeznaczona do gamingu, ale z drugiej - jej projektanci wcale nie przesadzili i śmiało możecie myśleć o wykorzystaniu jej w warunkach biurowych (nikt nie będzie na was dziwnie spoglądał). Gryzoń dobrze leży w dłoni i gwarantuje pewny chwyt (głównie dzięki gumowanej, prążkowanej powierzchni po bokach). Jej producent twierdzi, że kształt myszy powstał w oparciu o analizę chwytów wielu graczy, dzięki czemu ma zapewnić komfort i uchronić przed bólami nadgarstka nawet po kilkugodzinnej, intensywnej rozgrywce. Czy tak rzeczywiście było? Nie możemy tego na sto procent potwierdzić, ale podczas testów nie narzekaliśmy nawet na najmniejsze niedogodności. A potrafiliśmy grać ponad trzy godziny niemal bez przerwy.
We wnętrzu INFAREX X10 wykorzystano sensor niewiadomego pochodzenia, odznaczający się czułością na poziomie 3200 DPI (do wyboru są: 800, 1600, 2400 i 3200), systemem śledzenia ultrapolling o częstotliwości 125 Hz oraz akceleracją wynoszącą 8G. W praktyce sprawdza się bardzo dobrze i - co jeszcze ważniejsze - w różnych warunkach. Nieważne, czy graliśmy w Call of Duty, czy w World of Warcraft, czy używaliśmy myszki do pracy, cieszyliśmy się płynnością działania i precyzją. Podobnie pozytywnie możemy się wypowiedzieć na temat przycisków, które - notabene - mają wytrzymać do 10 milionów kliknięć. Na koniec - podświetlenie sprawia, że INFAREX M10 wygląda jeszcze ładniej po włączeniu. Do dyspozycji mamy rozsądnie rozmieszczone diody LED, potrafiące świecić w kolorach z palety RGB.
To, że INFAREX X10 działała tak dobrze podczas gry i w trakcie pracy, to prawdopodobnie zasługa także wspomnianej wcześniej podkładki - INFAREX R10. Jej powierzchnia nie tylko zapewnia wysoką precyzję, ale również powinna wytrzymać co najmniej kilka lat. Została wykonana z niezłej jakości PVC, które według producenta ma być odporne na zarysowania (podczas testów nie powstało ani jedno). Co ciekawe, podkładka - podobnie jak gryzoń - została wzbogacona o podświetlenie LED-owe. Jednak w tym przypadku do wyboru mamy 7 stałych kolorów oraz 2 dodatkowe efekty podświetlenia (tęcza oraz oddychanie). Wygląda to naprawdę przyjemnie dla oka!
Zestaw INFAREX X10 + INFAREX R10 to jedna z najlepszych opcji, jakie przychodzą nam do głowy, gdy myślimy o graczach, którzy chcą poprawić komfort grania (i skuteczność!) i mają świadomość, że podkładka może być tak samo ważna, jak mysz, a jednocześnie nie lubią (albo nie mogą) wydawać na sprzęt dużych sum pieniędzy. Czy uwierzycie, że ten swój produkt ADATA wyceniła na około 70-80 złotych (takie ceny przewijają się aktualnie w sklepach internetowych)? To prawie darmo. A nic - ani wygląd, ani działanie, ani solidność - nie sugerują, że to budżetowe rozwiązanie.