Fatalny stan marki Call of Duty. Mistrz świata bije na alarm
Call of Duty to jedna z najbardziej lukratywnych marek w historii gamingu, która swoim wydawcom i producentom przyniosła oszałamiające zyski. Wg. Scumpa, jednego z najbardziej utytułowanych profesjonalnych graczy, franczyza znajduje się aktualnie w opłakanym stanie. "Nie sądzę, by Call of Duty kiedykolwiek było w gorszym miejscu niż teraz" - grzmi Amerykanin.
Ostatnim tytułem z serii Call of Duty jest Black Ops 6. Naszpikowana szpiegowskim klimatem produkcja debiutowała w końcówce października ubiegłego roku. Premiera tego przyjęła się dosyć ciepło, bez wątpienia dużo lepiej niż Modern Warfare 3, który pojawił się rok wcześniej.
Nadejście Black Ops 6 zaowocowało dużymi wzrostami popularności gry. Do Call of Duty powróciło ponad 150 tys. graczy. Twórcy z Treyarch i Raven Software przygotowali dla swoich fanów immersyjną kampanię jednoosobową oraz tryb wieloosobowy i odświeżony model rozgrywki Zombies.
Sielanka potrwała tylko kilka tygodni. Aktualnie Call of Duty przeżywa ogromny kryzys, a bazę graczy, którą udało się pozyskać przy okazji premiery Black Opsa 6, marka zdążyła szybko utracić. Na to przynajmniej wskazują statystyki Steama, gdzie uwidacznia się jednoznaczny trend: gracze sukcesywnie odchodzą od Call of Duty.
W gorzkich słowach o kondycji Call of Duty wypowiedział się Seth Abner, czyli znany szerszej publiczności Scump. To były utytułowany esportowiec rywalizujący w grach z serii CoD. Szacuje się, że podczas swojej blisko 12-letniej profesjonalnej kariery Amerykanin zarobił ze wszystkich turniejów przeszło milion dolarów. Aktualnie spełnia się jako etatowy streamer, nomen omen chętnie oglądany przez innych.