Koreańska legenda Tekkena odwiedziła Pakistan
Było chyba tylko kwestią czasu, by liczący około 200 milionów mieszkańców Pakistan zaczął szerzej zaznaczać swoją obecność na scenie esportowej, kiedy już warunki materialne są coraz mniejszą przeszkodą na drodze do coraz powszechniej dostępnego internetu oraz gier wideo. Padło na Tekkena.
W ostatnich latach na scenie profesjonalnych zawodników zajmujących się tą właśnie bijatyką pojawiało się bowiem kilka interesujących osobowości z Pakistanu, które zaczęły wygrywać coraz ważniejsze turnieje już nie tylko lokalnie, lecz także - coraz częściej - na arenach międzynarodowych.
To przełożyło się na wzrost popularności dyscypliny w całym kraju. Dość powiedzieć, że poziom rywalizacji wzrósł na tyle, że na trening w tym kraju zdecydował się sam Jae-Min "Knee" Bae, weteran Tekkena z Korei Południowej, która nadal stanowi siłę absolutnie dominującą.
Koreańczyk chciał potrenować przed weekendowymi finałami Tekken World Tour, lecz cała jego wizyta zakończyła się sporymi kontrowersjami. Dlaczego? Z dość dziwnych powodów dwójka najlepszych graczy z Pakistanu, zamiast pomóc w treningach, postanowiła schować się pod ziemię. A mogło być tak dobrze. Pakistańczycy mogli nie tylko zdobyć cenne doświadczenia w bezpiecznych potyczkach treningowych, ale także jeszcze bardziej rozreklamować swój kraj na arenie międzynarodowej, gdyby przypadkiem poszło im niespodziewanie dobrze. Ryzyka nie było wcale.
"Knee" został więc powitany na lotnisku kwiatami i podarunkami, tak samo w lokalnej kafejce, gdzie miał trenować. Następnie przed trzy dni łoił skórę wszystkim przeciwnikom, którzy mieli odwagę stanąć do walki. Dostało się także Arslanowi "Arslan Ash" Siddique, który wcześniej pokonywał Bae.