Reklama

Czy awatary z gier wideo zastąpią sportowców? Nowa era transmisji na żywo

Wyobraźcie sobie, że włączacie mecz tenisa, ale zamiast znanych sportowców widzicie postaci przypominające bohaterów z gier wideo. Brzmi jak scena z filmu science-fiction? Nic bardziej mylnego. Na transmitowanym przez platformę MAX Australian Open, jednym z największych turniejów tenisowych na świecie, takie alternatywne transmisje stały się rzeczywistością.

Dlaczego sportowcy wyglądają jak bohaterowie z The Sims?

W niektórych meczach, na przykład w pojedynku pomiędzy Alexandrem Shevchenko a Carlosem Alcarazem, zawodnicy zostali zastąpieni cyfrowymi awatarami. Jak to możliwe? Wszystko dzięki zaawansowanej technologii motion capture i sztucznej inteligencji (Artificial Intelligence - AI), która w czasie rzeczywistym synchronizuje ruchy graczy z trójwymiarowymi postaciami. Efekt? Animacje przypominające postaci z Simsów czy Nintendo Switch Sports.

Reklama

Prawo do transmisji - kluczowy problem popularnych turniejów

Skąd wziął się ten pomysł? Powodem są prawa transmisyjne. Australian Open nie dysponuje pełnymi prawami do nadawania wszystkich meczów, co ogranicza możliwość ich publikacji na niektórych platformach. Alternatywne transmisje z cyfrowymi awatarami zdają się być rozwiązaniem tego problemu. Dzięki temu nadawcy mogą emitować rozgrywki na popularnych platformach wideo, jak YouTube, a widzowie otrzymują możliwość śledzenia wydarzeń ulubionych sportowców - chociaż w nieco zmodyfikowanej formie.

Nowa strategia dla młodszych pokoleń

Jednak nie tylko kwestie prawne stanowią wyzwanie w tym wypadku. Cyfrowe awatary to także strategia skierowana do młodszej widowni. Wprowadzanie elementów znanych z gier komputerowych czy animacji może być sposobem na zainteresowanie sportem nowych pokoleń. Nie jest to pierwsza taka sytuacja w branży. Dla przykładu, w USA podczas meczu NFL pojawili się Simpsonowie, a Nickelodeon transmitował mecz futbolowy z udziałem SpongeBoba.

Przyszłość transmisji sportowych?

Transmisje wydarzeń sportowych wchodzą w nową erę, w której światy rzeczywisty i cyfrowy przenikają się coraz bardziej. Czy cyfrowe awatary na stałe zagoszczą w kanałach sportowych? Dostępne technologie otwierają zupełnie nowe możliwości, ale pojawiają się przy tym także pewne wątpliwości. Czy widzowie zaakceptują taki format albo czy sport nie straci swojej autentyczności?

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy