Czy esport zaczyna być większy od sportu?
Esport to wciąż rozwijający się rynek, a jego ciągły progres jest zauważany przez coraz większą część społeczeństwa. Portal talkesport.com podjął nawet próbę sprawdzenia, czy aby elektroniczna rozgrywka powoli nie prześciga tradycyjnego sportu.
Wspomniany portal opublikował artykuł, w którym krótko przeanalizował tradycyjny sport i esport na różnych płaszczyznach. Spróbujemy zatem przełożyć to, co mieli do powiedzenia autorzy tekstu, oraz rozstrzygnąć, czy rzeczywiście mieli oni rację w swoich tezach i założeniach.
Jednym z argumentów dotyczących coraz większego rozwoju esportu jest fakt, iż wszelkie liczby pokazują rozrost rynku. W 2014 roku esport był wart 194 miliony dolarów. W 2020 roku ta liczba ma z kolei wynosić 1,8 miliarda dolarów. Z tą częścią tekstu nie można polemizować, gdyż różne źródła są zgodne, jeżeli chodzi o stały wzrost elektronicznej rozgrywki. Wpływ na to ma rosnące zainteresowanie, ale również i szereg znanych firm coraz śmielej inwestujących w "dyscyplinę XXI wieku".
We wspomnianym artykule autorzy zaznaczają jednak, iż w odróżnieniu od dyscyplin czysto sportowych esport ma dedykowaną grupę odbiorców. Ta teza jest dość wątpliwa. Esportowi fani nie zamykają się jedynie w elektronicznych zmaganiach, "nakręcając" również oglądalność zwykłym dyscyplinom, traktując esport jako czołową lub ulubioną dziedzinę sportowej pasji. Nieprawdę stanowi również stwierdzenie, jakoby esport trafiał tylko do graczy. Wedle niektórych statystyk nawet 40 procent fanów esportu sama nie spędza czasu na graniu.
W tej części tekstu talkesport.com przekonuje, że obecnie esport skutecznie goni tradycyjny sport w nagrodach pieniężnych. Do tego celu autorzy posłużyli się turniejem Fortnite, który miał w swej puli nagród 30 milionów dolarów, a sam zwycięzca zainkasował 3 miliony. Ponadto wspomniane zostało również The International z pulą wynoszącą 34 miliony dolarów.
Przede wszystkim portal oparł się na tym, iż 3 miliony dla Kyle'a "Bugha" Giesdorfa to więcej, niż to, ile na Wimbledonie wygrał Novak Djoković oraz ile za zwycięstwo w Masters zgarnął Tiger Woods. Użyty w przykładzie Wimbledon nie jest jednak najbardziej dochodowym turniejem. Ponadto zmagań tej rangi w tenisowym sezonie jest aż cztery, nie licząc szeregu mniejszych rozgrywek. W Fortnite takiej częstotliwość gry nie ma. Pod kątem ilości meczów do tenisistów mógłby równać się Counter-Strike: Global Offensive, lecz w tej produkcji najwyższe pule nagród wynoszą milion dolarów, a te należy jeszcze rozdzielić pomiędzy zawodników i organizację. Podobny przypadek pojawia się w The International.
Ten fragment ma w sobie najmniej do objęcia polemiki. Opisywany jest tu proces pozyskiwania przez profesjonalne kluby zawodników do esportowych sekcji. I to faktycznie ma miejsce, co uwydatnia się również w naszym kraju. Dla przykładu przez wzgląd na elektroniczną ligę piłki nożnej każdy klub PKO Ekstraklasy musi posiadać sekcję w FIFĘ. Niektóre kluby decydują się jednak poszerzyć swoją działalność o formacje w bardziej znaczące gry. Taka tendencja ma miejsce na całym świecie, czego przykładem jest patronat PSG nad zespołem Doty 2 oraz drużyna Schalke 04 w League of Legends.
Trend ten nie utrzymuje się tylko w piłce nożnej. Elektroniczne odpowiedniki swoich klubów mają formacje z NBA, czy też stajnie Formuły 1. Szczególnie królowa motosportu potrafi z namaszczeniem oddać szacunek swoim wirtualnym kierowcom, gdyż zdarzały się przypadki, że prezentacja esportowego reprezentanta odbywała się podczas prezentacji "realnych" kierowców.
Ostateczne sformułowanie stworzymy już sami. Naszym zdaniem esport jest na bardzo dobrej drodze, jeśli chodzi o rozgłos i pieniądze, jakie się w nim znajdą. W ciągu kilku lat elektroniczna rozgrywka ma za zadanie osiągnąć odpowiedni pułap i sukcesywnie go utrzymywać. W najbliższych latach esport nadal jednak "nie wyprzedzi" tradycyjnego sportu, ponieważ ten w wielu przypadkach także "nie osiadł na laurach". Kluczową kwestię stanowi fakt, iż chyba niepotrzebnie dochodzi do porównań pomiędzy dwoma światami, które na różnych płaszczyznach świetnie ze sobą korelują. Celem esportu nie ma być wyścig ze sportem, tylko stworzenie i utrzymanie komfortowych warunków dla przyszłych profesjonalnych zawodników.