Fortnite Championship Series Sezon X – podsumowanie
Kolejne, poważne profesjonalne rozgrywki w Fortnite’a już za nami. Ostatnie kilka miesięcy najlepsze trójki z całego świata rywalizowały w kwalifikacjach o miejsce w wielkich finałach. Teraz, kiedy wydarzenie dobiegło już końca, znamy najsilniejsze trio z poszczególnych regionów.
Ogólne zasady były bardzo proste. Przed finałami zawodnicy brali udział w weekendowych kwalifikacjach. Po dwóch dniach i trzech rozegranych sesjach czołowa ósemka z każdego regionu awansowała do wielkich finałów. Pięć weekendów później do zakwalifikowanych graczy dołączyły również najbardziej regularne trójki, którym nie udało się dostać do TOP8 w poprzednich meczach.
W przeciwieństwie do Fortnite World Cup, FNCS został całkowicie podzielony na wszystkie siedem regionów. Tym razem nie mieliśmy więc żadnego LAN-a, po prostu transmisję z poszczególnych stron świata i wyłonienie siedmiu najlepszych trio. Chociaż Azja czy Brazylia mają za sobą kilka bardzo imponujących występów, dzisiaj skupię się głównie na Europie oraz Stanach Zjednoczonych i dwóch, największych regionach.
Legendarne duo dokonało tego, czego spodziewaliśmy się po nich niemalże od samego początku. Jeszcze kiedy dopiero rozpoczynały się kwalifikacje do Fortnite World Cup, Tschinken i Stompy byli regularnie wspominani przez większość ekspertów. Robili niesamowite rzeczy w grach publicznych, kręcili wysokie wyniki w kwalifikacjach online, a później... przyszedł World Cup.
Panowie pojechali na LAN-a, skończyli turnieje na stosunkowo niskich pozycjach i w rezultacie oddali pierwsze miejsce w duo w ręce aquy, który teraz grał z nimi w trio. Trójka wzbogaciła się łącznie o 600 tysięcy dolarów. Tschinken i Stompy dali wszystkim do zrozumienia, że powrócili na szczyt, a aqua, biorąc pod uwagę jego triumf w FWC, jest teraz jednym z najbardziej utytułowanych europejskich graczy.
Chociaż w TOP10 widać większość trio, których mogliśmy się tam spodziewać, kolejność na pewno zaskoczyła wielu widzów Fortnite’a. Kiedy rozpoczynaliśmy finały jedno wydawało się jasne - wyraźnymi faworytami są Mongraal, mitr0 i benjyfishy. Panowie regularnie kończyli weekendy kwalifikacji z przewagą rzędu 30 czy 40 punktów. Łącznie zarobili prawie 400 tysięcy dolarów, zanim w ogóle dotarliśmy do finałów. Przyszło jednak kilka mechów, z każdą grą zawodnicy coraz chętniej latali na Retail i skończyła się dominacja.
Na szczęście zobaczyliśmy również kilka przyjemnych niespodzianek. Dla polskich fanów bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem jest TOP8 trio LuKi, Smiley, artór. Cała trójka od samego początku pokazywała, że ma zamiar powalczyć o ścisłą, europejską czołówkę i faktycznie tak się stało. W finałach znaleźli się w każdym endgamie, zajmowali wysokie pozycje i zasłużenie uplasowali się na tak wysokiej pozycji.
Bardzo udane zawody zagrali również Endretta i Savage. Chociaż ten drugi nie skończył tak wysoko, ostatecznie lądując na siódmym miejscu, po raz kolejny pokazał, że w nadchodzących squadach powinien być bardzo rozchwytywanym zawodnikiem. Endretta z kolei przypomniał fanom europejskiego Fortnite’a końcówkę kwalifikacji do FWC, kiedy to pojawił się znikąd, żeby trafić prosto do finałów Mistrzostw Świata.
NA East to przede wszystkim upadek faworytów. Nie chcę ujmować sukcesu zwycięzcom, którzy zagrali kapitalnie i w pełni zasłużyli sobie na pierwsze miejsce w tabeli, ale NAE wyglądało w ten weekend jak kolejny sezon "Serii niefortunnych zdarzeń". Po Tfue nie spodziewałem się wiele. Chociaż jego trio zagrało solidny Heat i gdzieś z tyłu głowy wyobrażałem sobie scenariusz, w którym Turner odchodzi od Cloakzy’ego i 72, żeby wygrać FNCS, ich niski placement ostatecznie nie jest dla mnie wielkim zaskoczeniem.
Trio Bughi i Animala to już jednak inna historia. Bugha, Clarity i Stretch, którzy pewnie wygrali swój napakowany mocnymi trio Heat, skończyli finały na 26 miejscu, z 15 punktami na koncie.