W ostatnich kilkunastu dniach światowa scena CS:GO przeżyła spory szok. Mianowicie aż czterech zawodników z czołówki zdecydowało się przerwać swoją karierę. Wśród nich znalazło się dwóch graczy Astralis, co spotęgowało zaskoczenie. Czy decyzje zawodników są pokłosiem tego, jak wiele zmagań organizuje się w CS:GO?
Czołówka ma dość
"gla1ve", "olofmeister", "Kjaerbye" oraz "Xyp9x" - ci zawodnicy są znani nawet niedzielnym fanom profesjonalnych rozgrywek CS:GO. Każdy z nich był swego czasu czołowym graczem na świecie. Każdy osiągnął to, co jest największym marzeniem "ceesowca" - turniej rangi major. Wszyscy występowali w najlepszych drużynach świata. Dziś cztery wspomniane osoby zrezygnowały z gry na rzecz przerwy związanej z problemami zdrowotnymi wynikającymi ze stresu i przemęczenia.
Skandynawowie zgodnie stwierdzili, iż potrzebują pauzy, gdyż poziom przemęczenia i stresu jest zbyt duży, a to bardzo negatywnie wpłynąć na ich zdrowie. Każdy zdecydował się na dość długi rozbrat, nie określając, kiedy zdecyduje się na powrót do gry. Dla sceny CS:GO oznacza to przede wszystkim rozpad legendarnego Astralis, które można uznać za najlepszą drużynę w historii zawodowych rozgrywek.
Reklama
Co jednak faktycznie sprawiło, iż czwórka znanych zawodników zrobiła sobie rozbrat z "cs'em", tego do końca nie wiadomo. Co najwyżej w tej materii można tworzyć różne teorie.
Może to czas na zrewidowanie kalendarza?
Być może powodem, dla którego czterech czołowych zawodników odpuściło tymczasowo dalszą grę, jest za duża liczba turniejów, jaka ma miejsce w CS:GO. Pomijając czasy pandemii, od dość długiego czasu kalendarz rozgrywek znacznie idzie w ilość. Taki trend występuje na różnych poziomach uprawiania dyscypliny.
Tym samym drużyny co kilkanaście dni brały udział w dużych zmaganiach. Przelot z miejsca na miejsce, granie na najwyższym poziomie i tak w zasadzie przez cały rok, w którym pojawia się niewiele czasu na oddech. Ilość, a niekoniecznie jakość, przekłada się również na słabsze ekipy, mogące występować nawet w kilku turniejach online jednocześnie. Mamy zatem do czynienia z ciągłym graniem, pamiętając jeszcze o treningach i sparingach.
Za duża liczba gier to większy problem
Wydaje się, że zbyt duża liczba gier odbija się negatywnie nie tylko na zespołach, ale też kibicach mogących mieć przesyt ciągłego grania. Nie ma czasu nacieszyć się danymi rozgrywkami, gdyż niebawem odbędzie się kolejny wielki turniej. Mecze coraz bardziej stają się statystyką, ponieważ kolejne spotkanie np. Astralis z G2 Esports w ciągu miesiąca nie jest już tak satysfakcjonujące.
Liczba oficjalnych meczów jest ogromna i na razie nie widać, by doszło do jakiejś zmiany w tym aspekcie. Gracze nie mają czasu na odpoczynek, tak, jak i zresztą kibice, w zasadzie otrzymujący ciągle to samo, tylko w nieco innej oprawie. W kolejnych zmaganiach udział bowiem biorą te same zespoły i ci sami zawodnicy.
Czy jest szansa na zmianę?
Obecnie szansa na odwrócenie sytuacji jest niezwykle trudna. Wielu dużych organizatorów musiałoby bowiem dojść do porozumienia, dzięki czemu ułożenie rozsądnego harmonogramu byłoby w ogóle możliwe. Oprócz zmagań dla największych istotnie należałoby znacząco zredukować liczbę gier słabszych ekip, by zawodnicy nie przemęczali się w takim stopniu, a kibice nie otrzymywali za dużej liczby oficjalnych spotkań. Patrząc na wiele niewiadomych trudno jednak oczekiwać, by system turniejów w CS:GO uległ znaczącej przemianie.