Reklama

Natalia Sadowska x Esporter

​Natalia Sadowska jest dwukrotną Mistrzynią Świata w warcabach stupolowych. Jest to największy dotąd sukces polskich warcabów w historii. W rozmowie z naszym portalem poruszyliśmy wiele warcabowych tematów. Przyjrzeliśmy się również podobieństwu z esportem. Zapraszamy do lektury wywiadu.

Krzysztof Chałabiś - 2021 rok jest chyba dla Ciebie przełomowy w kontekście popularności?

Natalia Sadowska - Tak, to na pewno mogę przyznać. Nie tylko dla mnie, ale także dla całych warcabów. To, co się zadziało w tym roku na przestrzeni ostatnich miesięcy, nie zadziało się przez ostatnie dwadzieścia kilka lat, kiedy gram w warcaby. Mimo że wyniki, które osiągnęłam, nie do końca mnie zadowoliły, to w kwestii popularyzacji warcabów było i jest super. Mam nadzieję, że nadal będziemy na tej fali wznoszącej.

Czy odczuwasz, że popularność warcabów rośnie dzięki streamowaniu?

Reklama

- Z całą pewnością! Duży wpływ miał udział w "Hejt Parku" w Kanale Sportowym. Nie oszukujmy się. Ten program jest jednym z najpopularniejszych formatów sportowych w internecie. Dużo osób faktycznie kojarzy mnie z tej rozmowy z Tomaszem Smokowskim. Ten odcinek został odtworzony ponad 100 tysięcy razy.

Przekłada się to na popularność na ulicy?

- Z racji tego, że ja głównie pracuję zdalnie z domu w korporacji, to nie wychodzę aż tak często do centrum. Jednak w ostatni weekend zorganizowaliśmy piknik warcabowy Bulwarach Wiślanych, na Stadionie Narodowym i faktycznie ludzie podchodzili, kojarzyli mnie. Zwłaszcza z meczu z Tamarą. Jak ktoś kojarzy warcaby, to na pewno i mnie.

Czyli można powiedzieć, że jesteś ambasadorką warcabów.

- Można tak powiedzieć. Mam nadzieję, że dobrze wypełniam tę rolę.

Dobrze czujesz się, podczas streamowania na kanale Warcaby?

- Faktycznie zdarza się tak, że samodzielnie streamuję na naszym warcabowym kanale na YouTube. Wszystko zależy od odbiorców. To oni tak naprawdę dodają skrzydeł, niosą nas na tej fali i mamy wtedy lepsze flow. Na pewno jest to dla mnie nowa rola, ale jest to coś innego. Na pewno nie gram tak dobrze, jak na żywo, bo trzeba mieć interakcję z widzem, czytać czat. Jednak bardzo to lubię i gdybym miała więcej czasu, to chętnie bym to robiła w każdym tygodniu.

Myślałaś nad własnym kanałem?

- Na pewno bym chciała, bo świat warcabów, to jest to, co kocham. Jak pewnie wiesz, jednak pracuję w korporacji 40 godzin w tygodniu, więc tego czasu na warcaby mam mało. Z czasem jest bardzo krucho. Może jak znów będę zawodową warcabistką, to wtedy poważnie rozważę swój kanał.

Czy wyniki, które osiągacie na kanale, uważacie, że możecie poprawić?

- To jest głównie kanał Damiana (Damian Reszka - Prezes Polskiego Związku Warcabowego przyp. red.). On głównie działa i rozwija wszystko. Wyniki były fajne w czasie meczu z Tamarą o Mistrzostwo Świata, ale nadal środowisko warcabów jest jeszcze małą grupą i nie mamy tak wielu odbiorców jak, chociażby szachy. Z tego co wiem, to obecnie są bardzo ciekawe rozmowy dotyczące rozwoju i mam nadzieję, że wszystko będzie szło do przodu.

Macie nakreślony plan rozwoju dalszego działania?

- Z tego co wiem, to Damian Reszka planuje również streamować już wkrótce na Twitchu. Jak wcześniej próbował na trzech platformach - Facebooku, YouTube oraz Twitchu, to zawsze coś poszło nie tak. Jednak wkrótce chcemy właśnie bardziej oprzeć się na tej platformie, bo jak wiemy, tam większość jest streamingowego życia. Ponadto w czwartek mam konferencję prasową na temat tego, ze warcaby wchodzą do szkół na Mazowszu. Jest to świetna wiadomość, gdyż jak wiemy, to za dzieciaka kiełkuje w nas pasja, którą możemy potem rozwijać. Wszystko zmierza w naprawdę dobrym kierunku.

Czy planowaliście połączyć wspólne siły z szachistami?

- Tak, nawet kilka miesięcy temu Damian miał taki miks z Arcymistrzem szachowym Arturem Jakubcem. Ja również byłabym tym zainteresowana. Jestem warcabistką, ale oczywiście zasady szachowe znam, ale to jest coś na zasadzie, jakby siatkarz zagrał w koszykówkę. Zagra, ale nie jest to jego profesja. Takich "crossów" nie wykluczam. Fajnie byłoby zrobić coś takiego nawet z Janem-Krzysztofem Dudą. Gdybym miała więcej czasu na streamowanie, to na pewno bym o tym pomyślała.

Warcabiści mają kompleks szachistów?

- Nie, absolutnie nie mamy. Myślę, że wiele osób z boku tak to właśnie widzi. My wiemy, jak warcaby stupolowe są trudne. Szachiści, którzy, chociażby raz spróbowali warcabów wiedzą, z czym to się je. Każdy, kto ma większą świadomość gier, wie, jak trudne są oba sporty. Zresztą nawet na ostatnim evencie na Bulwarach Wiślanych przyszedł Mistrz Polski w szachach z ubiegłego roku - Kacper Piorun i poległ sromotnie. Każdy szachista ma duży szacunek do warcabów i odwrotnie. Raczej ludzie, którzy mniej siedzą w środowisku, myślą w stylu kompleksów.

Jak warcaby radziły sobie w czasie pandemii?

- Bardzo ciężko było. Powiedziałabym, że właśnie sobie nie poradziły. Było sporo turniejów online, ale nie cieszyły się one aż tak dużą popularnością, jak te offline. Organizatorzy rezygnowali z turniejów i bardzo mało było tych zmagań na żywo. A ja żyłam w 95 procentach z nagród turniejowych. Dlatego dla mnie to automatycznie oznaczało brak środków na życie, więc myślę, że środowisko bardzo ucierpiało na pandemii. W szachach jest więcej sponsorów.

Wiadomo, kiedy możesz stać się znów w pełni profesjonalną warcabistką?

- Bardzo ciężko powiedzieć. To wszystko tak naprawdę zależne jest od sponsorów. Jeżeli ktoś konkretny by się pojawił, a ja miałabym pewność, że mogę z tego żyć i się utrzymywać niezależnie od turniejów, to na pewno bym chciała przejść na zawodowstwo. W tej sytuacji pandemicznej wszystko trudno jest przewidzieć i jednoznacznie powiedzieć.

Czy da się walczyć z dopingiem w meczach online?

- Przyznam, że granie online mnie bardzo wystraszyło. Okazało się, że w turniejach bierze udział wielu oszustów. Zdarzało się, że reprezentantka Mongolii miała bardzo niski ranking, a mimo to wykonywała ruchy, które były godne podziwu. Wprawdzie nikt za rękę nie złapał, ale ja bardzo odstraszyłam się od tego typu rozgrywek. Światowa Federacja powołała takie ciało składające się z bodajże pięciu Arcymistrzów warcabowych. Oni mieliby rozstrzygać czy ewentualne przewinienie miało miejsce i czy należy taką osobę wycofać z rozgrywek. Jednak to wszystko jest jeszcze bardzo świeże i nie do końca wiemy, czy i jeśli tak, to w jaki sposób zadziała.

Czy kwietniowy mecz o Mistrzostwo Świata w Polsce był dobrze zorganizowany?

- Jak najbardziej! Organizatorem był Hotel Bellotto w Warszawie. Sama wybrałam to miejsce. Jest to bardzo elegancki hotel, pasujący właśnie do tego typu zawodów. Świetnie się tam czułam i bardzo się cieszę, że akurat tam był rozgrywany ten mecz.

Fakt, że Twoje poczynania komentowali tacy znani dziennikarze jak Tomasz Smokowski czy Tomasz Zimoch dodawał Ci presji?

- Na pewno było to bardzo miłe. Obaj panowie mieli przyjemność komentować sportowców na największych arenach na świecie, wiec bardzo jest mi miło, że mój mecz również zrelacjonowali na naszym kanale. Tomasz Smokowski jest aktualnie jednym z najpopularniejszych dziennikarzy, idolem młodzieży za sprawą Kanału Sportowego. Jednak w trakcie spotkania kompletnie o tym nie myślałam.

Mecz oglądało w szczycie kilka tysięcy osób, to rekord.

- Tak, byłam pod wielkim wrażeniem tego, co się wtedy działo. Też podczas samego turnieju musiałam odmawiać niektórym mediom wywiadów, gdyż musiałam się dużo skupić nad kolejnymi rozgrywkami. Czułam duże zainteresowanie, wiedziałam o rekordowej publiczności na YouTube, jednak nie mogłam przesadnie dużo myśleć o tym, jak wiele osób mnie ogląda.

Jeśli już jesteśmy przy grze online. Czy można takie warcaby porównać do esportu?

- Myślę, że jak najbardziej. Kiedy gramy przy fizycznej warcabnicy jesteśmy sportowcami, a gdy gramy za pomocą myszki, wówczas warcaby zamieniają się w grę esportową. Podobnie jak w esporcie, my na najwyższym poziomie dbamy o zdrowe odżywianie, odpowiednią dawkę ruchu czy sen. Ja na przykład miesiąc przed zawodami w ogóle nie spożywam alkoholu. W tym aspekcie warcabiści na najwyższym poziomie są w pełni profesjonalni.

Miałaś jakieś osobiste doświadczenia z esportem?

- Tak na poważnie, to nie. Od zawsze skupiałam się głównie na warcabach. Jednak był w moim życiu pewien epizod z Counter-Strike’m. Na pierwszym roku studiów miałam kolegów, którzy dużo grali w tę grę i postanowiłam z nimi rozegrać kilka partii. Jednak na tym się skończyło, a ja czuję się zdecydowanie lepiej na warcabnicy, niż na serwerze.

Jakie są różnice w warcabach online, względem grania na żywo?

- Ja lubię widzieć swojego przeciwnika, widzieć jego twarz, emocje. To czy dobrze się czuje w danej pozycji, a może jest zestresowany. Jednak tutaj mamy niby kamerkę, ale nie jest to, to samo. Na żywo widzimy, chociażby to, czy przeciwnikowi ręka się trzęsie, ja bardzo zwracam uwagę i na mimikę, i na mowę ciała. Dużo czytałam książek na temat psychologii w sporcie i jest to dla mnie ważny element przy warcabnicy. Też wtedy praktycznie znika możliwość jakiegokolwiek blefu. Jeśli pozycja nie jest jakaś dobra, to można przeciwnikowi zakomunikować, że czujemy się bardzo pewnie.

Dlaczego według Ciebie kobiety w warcabach, czy szachach są słabsze od mężczyzn?

- Akurat bardzo dużo o tym myślałam i też mnie to zastanawiało. Według mnie to zależy od kilku biologicznych czynników. Kobiety są wielozadaniowe, ale także bardziej emocjonalne i mniej skłonne do podejmowania ryzyka w porównaniu do mężczyzn. Wydaje mi się, że to nie pomaga nam być lepszym od mężczyzn akurat w tej dziedzinie. Oprócz tego myślę, że mimo wszystko nasza fizyczność odgrywa swoją rolę. Mimo że jest to sport "siedzący", to jednak te fizyczne czy biologiczne czynniki według mnie mają wpływ na to, że nie dorównujemy mężczyznom. Najlepsza kobieta jest bardzo nisko w ogólnym rankingu. Niestety wydaje mi się, że te różnice są nie do przeskoczenia.

Co jest problemem męskich warcabów w naszym kraju?

- Niestety w Polsce szachy stupolowe nie są aż tak popularne, jak na przykład w Holandii czy we wschodniej Europie. Spośród polskich zawodników ja mam największy ranking. Przykładowo w Holandii mało kto gra w tę najpopularniejszą odmianę w Polsce. Tam niemal w każdym domu jest warcabnica i od małego uczy się tego sportu. Warcaby są tam w czołówce popularności, a to oczywiście powoduje większe zainteresowanie, lepszy poziom oraz pieniądze. Jednak wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku w naszym kraju.

Zmieniając nieco temat. Jesteś kibicem FC Barcelony, jak odebrałaś odejście Leo Messiego?

- Gdy Messi płakał na konferencji, ja płakałam niemal razem z nim. Kibicuję Barcelonie praktycznie od czasu, gdy Leo tam grał, więc dla mnie piłkarz i klub są jednością. Ja do samego końca nie wierzyłam, że odejdzie. Teraz oczywiście oprócz meczów Barcelony, będę śledziła również poczynania Leo w Paris Saint-Germain.

Jakie masz cele na końcówkę 2021 roku?

- Teraz lecę do Holandii na spotkanie mojej drużyny ligowej, a potem mam Drużynowe Mistrzostwa Europy, które wystartują 4 października. Chciałabym stamtąd przywieźć medal, choć wiadomo, każdy chciałby zdobyć złoto. O to będzie bardzo trudno. Oprócz tego chciałabym się dobrze zaprezentować podczas Mistrzostw Polski w kategorii Open, czyli bez podziału na płcie.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy