Reklama

Sandra "frida" Wojnowska: W kobiecym CS:GO brakuje poziomu oraz sponsorów

Sandra "frida" Wojnowska jest zawodniczką inicjatorką projektów związanych z żeńską sceną CS:GO. W poniższej rozmowie opowiedziała nam między innymi o tym jak wygląda obecna scena kobiet w CS:GO i czego jej brakuje, by była bardziej rozwinięta.

Krzysztof Chałabiś: Pamiętasz swoje początki z grami video?

Sandra "frida" Wojnowska: - Z grami mam styczność już od najmłodszych lat, konsola Pegasus nie jest mi obca (śmiech). Gdy w końcu mieliśmy dostęp do internetu, zaczęłam grać w gry z przeglądarek internetowych, później koledzy namówili mnie na CS’a 1.6. Tak się złożyło, może nieco oryginalnie, że z całej paczki do dzisiaj gram tylko ja. Nie sądziłam, że ta dziedzina rozwinie się na taką skalę.

Jak długo zajmujesz się CS:GO?

- Od 2008 byłam wiernie oddana 1.6. Ciężko było mi przekonać się do nowej wersji Counter-Strike’a. Gdy w 2011 weszła wersja beta CS:GO, przerzuciliśmy się ze znajomymi na League of Legends. Niestety, w końcu musiałam zakupić CS:GO, ponieważ poprzednia wersja nie nadawała się do gry. Wraz z upływem kolejnych miesięcy, udało mi się przekonać do tego tytułu, choć jak mówię wciąż tęsknie za 1.6 (śmiech).

Reklama

Jesteś inicjatorką kilku inicjatyw związanych z żeńskim CS:GO. Co było bodźcem do działania w tym obszarze?

- Jednym z głównych czynników było wsparcie i rozwój żeńskiej sceny. Sama jestem związana z tym środowiskiem już od około 10 lat. Wiem, czego nam brakuje, co powinno zostać zmienione. Tyle ile mogę, staram się robić. Turnieje dla Pań, akademię, w której wzięło udział przeszło sto Pań. Pod koniec 2018 roku wzięłam udział w konkursie organizowanym przez STS, w którym wygrałam dofinansowanie na organizację kobiecego turnieju LAN-owego w CS:GO. Planuję to zrealizować w maju 2019. Także czekajcie na informacje, które pojawią się już wkrótce!

Jednym z Twoich głównych projektów jest akademia CS:GO. Jak duży był odzew na informację o jej powstaniu?

- Nie spodziewałam się tak dużego odzewu oraz poparcia projektu. Wieść o akademii cieszyła się dużym zainteresowaniem ze strony uczestniczek i mediów społecznościowych. Informacje pojawiły się na wszystkich znanych portalach, co mnie bardzo ucieszyło! Myślę, że to też był w pewnym stopniu bodziec dla innych osób do podjęcia jakichkolwiek działań w kierunku rozwoju żeńskiego esportu. Potencjał jest duży, potrzeba tylko czasu.

Dziewczyny w Polsce interesują się CS:GO?

- Teraz już jest ich mniej niż za czasów CS 1,6. Wiesz, teraz to są już dorosłe Panie, które mają własne, rodzinne czy zawodowe życie. W Polsce bardzo ciężko jest kobietom utrzymywać się z esportu, dlatego większość z nich zrezygnowała z bardziej zaawansowanego grania z oczywistych, materialnych powodów. Niektóre streamują, inne  grają rekreacyjnie. Szkoda, bo brakuje na scenie dziewczyn, które mogłyby przekazać swoje doświadczenie jak u mężczyzn "TaZ", "NEO" czy chociażby "Loord" na stanowisku trenera.

Możesz powiedzieć o jakichś "perełkach" w akademii, w których drzemie duży potencjał?

- Wszystkie dziewczyny miały w sobie potencjał. Najlepsze trafiły na finał, który odbył się na GameON w Kielcach. Większość niestety zrezygnowała z aktywnego grania, pozostałe wciąż się rozwijają i próbują swoich sił w żeńskich składach.

Jaka była reakcja koleżanek, gdy dowiadywały się czym się zajmujesz?

- Bardzo pozytywna. W gronie znajomych z uwagi na rodzaj studiów, jaki skończyłam, jak i zainteresowania przeważają aktualnie "koledzy", jednak wszyscy miło odbierali wieść o zainteresowaniu grami wideo. Z drugiej strony jednak czasami przeszkadzało to w integracji. Bywało tak, że zamiast wyjścia ze znajomymi na imprezę, trenowałam czy grałam mecze z dziewczynami. Było to dość nietypowe dla niektórych osób (śmiech).

Czy w Twoje projekty są zaangażowani również mężczyźni?

- Oczywiście, że tak! Chłopcy bardzo często wspierają nas w roli komentatorów, trenerów czy adminów. Sięgając bardziej do historii, jeśli mowa o mężczyznach w żeńskim esporcie, to bardzo duży wkład miał  Łukasz "PrawuS" Ganczewski, który fantastycznie sprawował funkcje menadżera kobiecych drużyn, m.in. ALSEN Team, z którymi brał udział w turniejach za granicą. Informacje na jego facebookowej stronie o występach dziewczyn na pewno dawały dużo w sprawie popularności naszej sceny.

CS:GO jest w Polsce spopularyzowane w dużej mierze dzięki długoletniej świetnej postawie Virtusów na czele. Czy to pomaga też w rozwoju kobiecej sceny?

- Raczej to nie ma żadnego znaczenia. W innych tytułach esportowych też mamy dobrych polskich zawodników. Więcej Pań gra w League of Legends niż w CS:GO - przynajmniej według mnie.

Czy spotykasz się na serwerach z niestosownymi zachowaniami z powodu płci?

- Takie zachowanie niestety jest dość regularne podczas matchmakingów czy faceitów. Zazwyczaj nie ma to znaczenia, jaki poziom się reprezentuje. Zjawisko, o których mówimy jest raczej domeną młodych, nastoletnich chłopców. Mam jednak nadzieję, że większość z nich wyrośnie na dżentelmenów i w życiu realnym będą szanowali kobiety dużo bardziej niż na serwerze.

Co jest największą przeszkodą w popularyzacji CS:GO w wydaniu kobiet?

- Zawiść ze strony mężczyzn (śmiech). To, że wciąż odstajemy w większym stopniu od topowych drużyn nawet z Polski. Żeński CS:GO nie jest jeszcze na tak wysokim poziomie, by społeczność chętniej oglądała te rozgrywki. To też, co naturalne, miałoby swoje przełożenie w sponsoringu i wszystko by mocniej ewoluowało.

Jak bardzo różnią się zarobki turniejów żeńskich i męskich?

- Istnieje duża przepaść między męskimi a żeńskimi zarobkami. Zarobki kobiet nie dorównują takim, jakie dostają mężczyźni. Wpływ na to ma mniejsze zainteresowanie społeczności kobiecą sceną.

W Polsce są organizowane turnieje dla kobiet? Jeśli tak, to ile ich jest mniej więcej w roku?

- Turniejów typowo pod kobiety w CS:GO do tej pory nie było. Mamy co roku podczas Intel Extreme Masters w Katowicach wersje dla Pań - Intel Challenge, poprzedzającą kwalifikacje online, na której rywalizują najlepsze teamy z całego świata. Pula nagród wynosi 50 tysięcy dolarów. To już są konkretne pieniądze. Dodatkowo od 2013 roku na Copenhagen Games organizowany jest turniej dla kobiet. Jest to jedyny turniej, w którym można wziąć udział bez żadnych kwalifikacji, "wystarczy mieć pieniądze".

Twoim zdaniem jest zapotrzebowanie rynku na kobiecy esport?

- W pewnym sensie jest, ale musimy trochę bardziej popracować nad swoim wizerunkiem. Ludzie muszą się do nas przekonać, do kobiet grających w gry na poziomie. Potrzeba czasu i przede wszystkim wsparcia, a także mobilizacji. Aktualnie widać rywalizację, jeśli chodzi o inicjatywy dla żeńskiego grona graczy, niektóre osoby nie szanują pracy drugiego człowieka i "podkradają" pomysły innym. W każdym razie zainteresowanie wzrasta, co mogliśmy zobaczyć przy wyżej wspominanym konkursie od STS, który wygrałam aż z ponad 60-procentową przewagą głosów, gdzie pozostałe inicjatywy miały zaledwie po 20-proc.

Kto jest aktualnie najlepszą graczką CS:GO w naszym kraju?

Myślę, że tutaj mogę wyróżnić perełkę z akademii, jaką jest Julia "JuLKaa" Marek, która wygrywała "Cup AIM", czyli turniej dla najlepiej strzelających Pań. Ogólnie mamy kilka bardzo utalentowanych kobiet w naszym kraju, jednak największy sukces na scenie międzynarodowej osiągnęła jednak Julia "bullet girl" Kurzyńska.

Polski CS:GO w wydaniu żeńskim miał w swojej historii sukcesy?

- Indywidualnie największym sukcesem wcześniej wspomnianej Polki "Bullet Girl" w CS:GO było dotarcie rok temu do wielkiego finału podczas Intel Challenge w Katowicach. Jest to jeden z najbardziej prestiżowych kobiecych turniejów na świecie. Oprócz tego polska drużyna dziewczyn - Team ParadokS zakwalifikowała się do europejskich finałów World Electronic Sports Games w Barcelonie. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości różne projekty dotyczące żeńskiego CS:GO pozwolą na poprawianie wyników naszych Pań na arenie międzynarodowej.

Co jest powodem niższego poziomu gry kobiet względem mężczyzn?

- Wspominałam co nieco już o tym wcześniej. Niestety wiele kobiet po pewnym czasie rezygnuje z grania na rzecz "realnego" życia, zdobywając wykształcenie, następnie podejmując pracę, za którą mogą wyżywić siebie oraz rodzinę. Rezygnacja Pań na wczesnym etapie to jeden z głównych czynników. Jest nas mało, a brak pieniędzy w żeńskim CS:GO, delikatnie mówiąc -  nie pomaga. Oczywiście to nie jedyne powody, wpływ na to też ma po prostu biologia. Jeszcze bardzo długa droga do tego, by nasze poziomy się zrównały, o ile w ogóle to możliwe.

Zaraziłaś swoje koleżanki esportem, które wcześniej nie znały tej dziedziny?

- Nie udało mi się tego uczynić, ale mimo to wiernie mi kibicują koledzy, jak i koleżanki. Cieszę się, że mam grono znajomych, które mnie wspiera w moich działaniach podejmowanych w esporcie.

Z moich informacji wynika, że zostałaś podoficerem. Gra w CS:GO jest powiązana z zainteresowaniem wojskowością?

- Tak, mogę oficjalnie potwierdzić, że zostałam podoficerem. Zainteresowanie wojskowością nie ma żadnego powiązania z działaniami, których podjęłam się w życiu zawodowym. Po prostu lubię grać w gry zespołowe. Lubię współpracę i jednocześnie rywalizację. To właśnie oferuje mi esport.

AK-47 w grze czy w rzeczywistości?

- Counter-Strike na żywo jest znacznie ciekawszy niż wirtualnie (śmiech). Jednak ciężko porównywać obie formy do siebie. Zarówno w rzeczywistości, jak i w grze obecne są emocje oraz adrenalina.

Jak widzisz CS:GO kobiet w 2019 roku?

- Sytuacja kobiet w grach trochę się poprawia, mam nadzieję, że będzie coraz lepiej i będzie więcej inicjatyw organizowanych dla Pań szczególnie w Polsce.

Czego mogę Ci życzyć w najbliższej przyszłości?

- Przede wszystkim cierpliwości! (śmiech)

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy