Reklama

To ja, simracer - raport z badania marketingowego o grach wyścigowych

Uwielbiają rywalizację i dobrą zabawę. Na wirtualnych torach "objeżdżają" Maxa Verstappena, ale w rzeczywistości marzą by obejrzeć jego jazdę na żywo, podczas Grand Prix Formuły 1. Na dodatkowy sprzęt do swojego ukochanego PC-ta są gotowi wydać nawet 5 tysięcy złotych, ale za wirtualnym kółkiem spędzają zazwyczaj 4 godziny w tygodniu. Bo oprócz wyścigów buszują w sieci i lubią sport. Nie tylko ten moto.

Poznajcie polskiego simracera, którego profili kreśli raport sporządzony przez firmę badawczą Kantar Polska, ESE Entertainment oraz Sport.pl. To właśnie na tym portalu od 3 listopada do 3 grudnia 2021 roku, osoby deklarujące grę w symulatorach wyścigów, mogły wypełnić stosowną ankietę. Badanie było realizowane metodą CAWI i wzięło w nim udział 139 osób.

Podstawowy wniosek jest jeden. Simracerzy to profesjonaliści, którzy do swoich wirtualnych zadań podchodzą niezwykle serio. Aż 37 procent z nich jako motywację do gry wskazuje potrzebę rywalizacji, kolejne 32 procent chęć podnoszenia swoich umiejętności. Dopiero trzecim w kolejności powodem jest poszukiwanie dobrej zabawy, którą zadeklarowało 27 procent badanych.

Reklama

Simracing nie jest też sposobem na poznawanie nowych ludzi, na co w pytaniu o motywację wskazało ledwie 2 procent ankietowanych. Nie jest też jednak świątynią samotników.  Blisko 40 procent simracerów wybiera tryb gry wieloosobowej, a prawie 32 procent bierze udział w turniejach i wyścigach online. Na indywidualną walkę z czasem lub grę w trybie kariery, decyduje się ledwie co czwarty z badanych.

Simracerzy to również zadaniowcy. Przynajmniej na to wskazywałby relatywnie krótki czas spędzany za kierownicą wirtualnych bolidów. W większości przypadków - ponad 70 procent ankietowanych - spędza na simracingu nie więcej niż 4 godziny tygodniowo. Osoby grające ponad 8 godzin tygodniowo należą tu do rzadkości.

O poważnym podejściu do simracingu świadczy również gotowość do inwestycji nie tylko w siebie ale i w sprzęt. Aż 31 procent ankietowanych jest gotowa wydać na dedykowane urządzenia, nie wliczając komputerów czy konsoli, ponad 5 tysięcy złotych. Kolejnych 37 procent deklaruje gotowość wydania na wszelkiego rodzaju urządzenia od tysiąca do 3 tysięcy złotych.

Co zrobić, porządny bolid musi kosztować. Zarówno ten w realnym, jak i wirtualnym świecie. Nic zatem dziwnego, że simracerzy którzy mieliby możliwość rywalizacji w turniejach cenią sobie konkretne nagrody. Pieniądze lub sprzęt do simracingu, takiej gratyfikacji za sukces oczekiwałoby 57 procent ankietowanych. Przy czym 23 procent wskazało pieniądze jako najatrakcyjniejszą nagrodę, a 12 procent za taką uznało sprzęt simracingowy.

Wszystkie skarby świata przebija jednak nagroda związana z prawdziwą rywalizacją. Wyjazd na wyścig Formuły 1, jako pożądaną nagrodę wskazało aż 61 procent badanych, a 29 procent uznało ją za najatrakcyjniejszą. Sporym powodzeniem cieszyły się również testy profesjonalnego zespołu esportowego oraz nagroda w formie wypożyczenia sportowego samochodu.

Korelację simracingu z realnym światem wyścigowym potwierdziło również pytanie o sporty motorowe, na co dzień obserwowane przez simracerów. Aż 91 procent badanych śledzi wydarzenia w F1, a 51 procent serie WEC oraz ELMS. Na zainteresowanie  co trzeciego simracera może liczyć seria DTM. Z kolei na rajdy WRC zerka 29 procent badanych. Ledwie co dziesiątego ankietowanego interesuje żużel, który ciągle poszukuje swojej simracingowej tożsamości.

Takie opinie to nie kurtuazja wobec simracingu i simracerów. To rzeczywistość, która realizuje się na naszych oczach. W tym sezonie w mistrzostwach Formuły 2 FIA zobaczymy 23-letniego Cema Bolukbasiego, który znalazł miejsce w zespole Charouz Racing System. Turek jest pierwszym kierowcą esportowym, który przebił się do rzeczywistej rywalizacji wyścigowej na takim poziomie. Oczywiście w swojej karierze miał epizody związane z realny ściganiem, ale to sukcesy w simracingu otworzyły mu bramy do Formuły 2. Takich przykładów w kolejnych latach zapewne będzie przybywać. 

Wracając do polskich simracerów. Gdzie oni szlifują formę? Na torach, które oferują gry Assetto Corsa oraz Assetto Corsa Competizione. To najpopularniejsze gry simracingowe w Polsce. Na kolejny pozycjach uplasowały się iRacing, gry z serii F1 oraz Dirt Rally 2.0. Co ciekawe, aż jedna trzecia badanych nie gra w żadne inne gry oprócz simracingowych. Pozostali, jeśli już mają pograć,decydują się na CS GO, FIFĘ, League of Legends albo szachy!

Na koniec dobra wiadomość dla wszystkich rodziców początkujących simracerów. Ich idole nie żyją tylko w wirtualnym świecie. Co prawda chętnie korzystają z internetu, oglądają filmiki na YouTube i grzebią w smartfonach, ale 2 na 3 simrecerów jednocześnie uprawia tradycyjny sport.

Esporter/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: simracing
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy