W Call of Duty nie ma miejsca na Skill-Based Matchmaking
Otwarta alpha Call of Duty: Black Ops Cold War na nowo rozpoczęła ostatnio dyskusję o skill-based matchmakingu w grach. Fani serii odrzucili na bok balans broni, design map oraz perki i skupili się na tym, co dla przyszłości BOCW może być najważniejsze - jakość matchmakingu.
Jeżeli na bieżąco śledzicie artykuły pojawiające się na Esporterze, zdajecie sobie pewnie sprawę, że już raz pisałem ten tekst. Skill-based matchmaking był jednym z głównym powodów, dla którego odpuściłem sobie granie w Modern Warfare i zrobiłem to razem z tysiącami innych, wieloletnich fanów Call of Duty. Na serwerach zostali w rezultacie głównie zakochani w claymore’ach camperzy i zawzięci weterani, z zaciśniętymi zębami walczący o kamuflaż Damascus.
Temat MW na całe szczęście powoli odchodzi jednak na bok, a w jego miejsce wchodzi nowe dziecko Treyarch - Black Ops Cold War. Pisałem niedawno, że jestem pozytywnie nastawiony po revealu multiplayera i chociaż niektóre rzeczy wzbudzały we mnie obawy, swoje nadzieje pokładałem w deweloperze. Po weekendzie spędzonym z alphą mogę śmiało stwierdzić, że większość rzeczy przyjemnie mnie zaskoczyła.
AK-74u zostało znerfione zaraz po alphie, w której brali udział wyłącznie content creatorzy. Nowy system tworzenia klas w praktyce działa lepiej niż wyglądał na papierze, a system scorestreaków sprawdza się zaskakująco dobrze. Gunplay jest przyjemny, brak flinchu i headshot multiplier faworyzują skillowych graczy... Treyarch szykuje dla nas kawał świetnego produktu.
Kilka godzin po rozpoczęciu alphy wszystkie te elementy zeszły jednak na dalszy plan, ponieważ na Reddita i social media po raz kolejny wrócił temat skill-based matchmakingu. Zmora Modern Warfare i słowa, które mrożą krew w żyłach weteranów, zostały wypowiedziane po raz kolejny. Tym razem w kontekście faktycznie udanej gry. Dyskusje o SBMM zabrały więc i większość mojego weekendu, co skutkuje dzisiejszym artykułem. Kolejnym wywodem na temat sensu tego rodzaju matchmakingu i powodach, dla których nie ma na niego miejsca w Call of Duty.
Zanim przejdę do sedna, odrobina teorii dla osób, które mogą nie być aż tak doświadczone w tym temacie. Skill-Based Matchmaking (SBMM) to rodzaj matchmakingu łączący ze sobą graczy o podobnym poziomie umiejętności. Już przy okazji Modern Warfare dowiedzieliśmy się, że Activision i Infinity Ward zbierali bardzo szczegółowe informacje dotyczące naszego gameplayu. Nie chodzi więc wyłącznie o naszą liczbę eliminacji czy śmierci, ale również czas spędzony wokół objectivów czy wykorzystywanie granatów.
Jeżeli chcecie zapoznać się z dokładnym działaniem SBMM na przykładzie Call of Duty: Modern Warfare, polecam materiał JGOD’a. W blisko 30-minutowym wideo dokładnie pokazuje, jak wygląda ten system, potwierdza jego istnienie w MW i tłumaczy również kwestię reverse boostingu, do czego niedługo przejdę.
Afera ze Skill-Based Matchmakingiem w alphie Black Ops Cold War nie jest pierwszą, ani ostatnią tego typu inicjatywą ze strony graczy. Blisko rok temu pisaliśmy o tym, że SBMM z Apex Legends chciałby pozbyć się Dizzy, jeden z najpopularniejszych wtedy profesjonalnych graczy, którego do szału doprowadzały publiczne gry. Epic Games pod presją społeczności pozbyło się tego typu matchmakingu ze swoich squadów, a niedawno podobną decyzję podjęło również Bungie w Destiny 2.
Rodzajów matchmakingu jest oczywiście sporo. Jeszcze nie tak dawno temu w tego typu grach chodziło przede wszystkim o ping. Odpowiednie połączenie pomiędzy graczami i wysoka jakość rozgrywki były więc priorytetem. Bardzo zdrowy system zdaje się mieć również Overwatch, gdzie najważniejszym elementem są z kolei znajdujące się w meczach grupy znajomych. Pięcioosobowe drużyny system stara się więc łączyć z innymi piątkami. Jeżeli będzie to aktualnie niemożliwe i do jednej drużyny trafi gracz solo, będzie to osoba o poziomie odpowiednio wyższym względem swoich rywali, żeby zrekompensować potencjalny brak komunikacji.
Skoro jesteśmy już przy samym temacie SBMM, przytoczę wypowiedź Martina Donlona, jednego z pracowników Treyarch, któremu niedawno wydawało się najwyraźniej, że wygrał całą dyskusję dotyczącą matchmakingu.