Arabia Saudyjska inwestuje w gry wideo
Fundusz inwestycyjny generujący przepastne zyski Arabii Saudyjskiej z produkcji ropy naftowej - Public Investment Fund - ogłosił zajęcie mniejszościowych pozycji w największych na świecie firmach zajmujących się grami wideo: Electronic Arts, Take-Two Interactive oraz Activision Blizzard. Wydano 3,3 mld dolarów.
Firma z siedzibą w Rijadzie jest nadzorowana przez Mohammeda bin Salmana, który pozostaje księciem, lecz jest de facto przywódcą Arabii Saudyjskiej. Mężczyzna jest podobno zapalonym graczem, a w 2018 roku przyznał w wywiadzie, że najlepiej relaksuje się przy Call of Duty.
Teraz wydał więc 1,3 miliarda dolarów na akcje Activision Blizzard (łącznie przejmując 3,5 procent), 1 mld dol. na akcje Electronic Arts (2,6 proc.) oraz 825 milionów dol. na papiery wartościowe Take-Two Interactive (3,5 proc.). To małe wycinki, które nie pozwolą na przejęcie kontroli w tych spółkach.
To nie jest zapewne celem funduszu, który woli po prostu lokować pieniądze w perspektywicznych rynkach, a gry wideo na pewno do takich należą. Akcje wszystkich trzech zaangażowanych podmiotów poszybowały w górę w ostatnich miesiącach, zyskując na globalnej pandemii wirusa.
Nie są to pierwsze inwestycje tego typu w wykonaniu bin Salmana. Ten w listopadzie przejął na przykład jedną trzecią japońskiej firmy SNK, za pośrednictwem innego wehikułu finansowego - MiSK Foundation. Tutaj plany zakładają już całkowite przejęcie zasłużonego oddziału deweloperskiego.
Władca Arabii Saudyjskiej stara się bowiem, jak tylko może, by uniezależnić swój kraj od ropy naftowej, inwestując zwłaszcza w zaawansowane technologie. Przykładem jest na przykład budowane na pustyni miasto NEOM, które ma być prawdziwym cudem techniki i futuryzmu.
W wysiłkach nie pomaga fakt, że bin Salman słynie także z "luźnego" przywiązania do praw człowieka, co podkreśla choćby morderstwo dziennikarza Jamala Khashoggiego w 2018 roku. Po krytyce, ze współpracy z krajem wycofało się na przykład studio Riot, twórcy popularnego League of Legends.