Reklama

Call of Duty League 2021 – podsumowanie trzeciego Majora

​Połowa sezonu Call of Duty: Black Ops Cold War przyniosła nam najlepszy turniej, jaki widzieliśmy w tym roku. Do tytułu aspiruje coraz więcej drużyn, pojedyncze zwycięstwa mają dla wielu z nich bardzo duże znaczenie, a Atlanta FaZe będzie musiała niedługo wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, jeżeli chcą dalej pozostać na szczycie.

Atlanta triumfuje po raz drugi

W najtrudniejszych jak do tej pory warunkach Atlanta FaZe udowodniła, że pozostaje najlepszą drużyną w Call of Duty League. Legendarny już na tym etapie skład CDL pokazał podczas trzeciego Majora rzeczy, o których nie śniło się nawet ich największym fanom. Arcitys ma za sobą jeden z najlepszych weekendów w tym roku, a słynny duet Tiny Terrors po raz kolejny nie zawiódł.

Najbardziej do myślenia daje ogólna tabela, która pokazuje, jak bardzo Atlanta odstaje od reszty drużyn. W połowie pierwszego sezonu, po siedmiu rozegranych turniejach, FaZe miało na swoim koncie 170 punktów. Za nimi znajdowało się Dallas Empire ze 150 punktami, a potem Chicago Huntsmen (130 punktów).

Reklama

Chociaż nie można bezpośrednio porównywać obu sezonów, ponieważ rok temu oglądaliśmy znacznie mniej spotkań i inny format rozgrywek, aktualna przewaga Atlanty w wysokości 100 punktów doskonale obrazuje różnicę pomiędzy FaZe a resztą stawki. W tym samym momencie w zeszłym roku obserwowaliśmy dokładnie tę samą sytuację. Wtedy widzieliśmy już jednak pierwsze oznaki słabości Atlanty.

Najgorsze występy FaZe w tym roku to z kolei drugie miejsce w ostatniej fazie grupowej oraz porażka w finale drugiego Majora przeciwko Toronto Ultra. Atlanta w minionym turnieju trafiła na najtrudniejszych do tej pory rywali i drużyny będące w szczycie formy, o czym doskonale świadczy ich porażka z Nowym Jorkiem, a potem pełne BO5 przeciwko Ultra. Mimo to dopięli swego i podnieśli kolejny puchar. Prawdopodobnie już do końca sezonu Atlanta pozostanie faworytem każdego turnieju.

Zacięta rywalizacja w czołówce

Sytuacja na dole tabeli niestety cały czas wygląda bardzo podobnie. Los Angeles Guerrillas, Seattle Surge, Paris Legion i London Royal Ravens bardzo szybko rozstali się z turniejem. Do tej grupy zaczyna powoli dołączać Minnesota ROKKR, która swoją słabą formę przypieczętowała ostatnim 0:3 z Londynem. W tabeli ogólnej wciąż znajdują się na dosyć bezpiecznej pozycji i dzieli ich kilkadziesiąt punktów od tych najsłabszych drużyn, ale nie wyglądają, jakby prędko mieli powtórzyć TOP4 z ostatniego Majora.

W jednym worku znajdują się aktualnie Dallas Empire i LA Thieves, dwie drużyny aspirujące do najwyższych pozycji, które przechodzą spory kryzys. Empire zrezygnowało niedawno z Huke’a, jego miejsce zajął FeLo i na razie niestety nie zobaczyliśmy efektów tej zmiany. Dallas ma za sobą najgorszy występ w tym roku, dwie przegrane bez wygranej mapy i błyskawiczna elimincja z turnieju. LA Thieves z kolei, gdzie przeszedł Huke po rozstaniu z Empire, zaszło o jedno oczko wyżej dzięki triumfowi 3:0 przeciwko London Royal Ravens. Wciąż jest to wynik daleki od satysfakcjonującego dla tej ekipy i będą musieli rozsądnie wykorzystać nadchodzącą przerwę, jeżeli chcę zacząć rywalizować z najlepszymi.

Sytuację w górnej części stawki doskonale obrazuje moim zdaniem miniony turniej. Sama Atlanta w drodze do wielkiego finału rozegrała łącznie cztery, pełne BO5. Dawno nie widzieliśmy wydarzenia, w którym tak wiele spotkań rozstrzygały pojedyncze rundy, a czasami nawet starcia 1v1 pomiędzy zawodnikami. Na finałowym Controlu przeciwko Atlancie Asim potrzebował zaledwie półtorej sekundy, żeby wygrać piątą rundę i zapewnić Nowemu Jorkowi dodatkowy punkt w ostatnim BO9.

Subliners z Atlantą wygrało po pełnym BO5. Chwilę później OpTic Chicago pożegnało się z turniejem po kolejnym Round 11, tym razem z Toronto Ultra, które to walczyło do ostatniej chwili z Atlantą w finale drabinki przegranych. Parę dni wcześniej zaledwie kilka rund S&D zadecydowało o tym, że to właśnie Toronto spadło do dolnej części drabinki już na etapie półfinałów.

Takie sytuacje szybko stały się standardem trzeciego Majora, co świetnie pokazuje, jak wyrównana jest aktualnie rywalizacja w lidze. Różnica pomiędzy górą a dołem tabeli może być dosyć spora, ale wewnątrz najlepszej czwórki zobaczymy prawdopodobnie jeszcze kilka świetnych spotkań. Chociaż przewaga Atlanty w ogólnej tabeli jest dosyć duża, nie ma mowy, żeby mieli odpuścić sobie jeden turniej czy fazę grupową. Jeżeli chcą utrzymać dotychczasowe wyniki, będą musieli cały czas rewolucjonizować grę. Już po ostatnim Majorze, mimo przekonującego zwycięstwa z Nowym Jorkiem w wielkim finale, mogą czuć oddech rywali na swoich plecach.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty League
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy