Reklama

Crimsix sugeruje, że Call of Duty League może nie mieć trzeciego trybu

​Call of Duty League może pokusić się w tym roku o niemałą rewolucję w świecie competitive Call of Duty. Rewolucję spowodowaną jednak niestety głównie niekompetencją Sledgehammer Games i całkowitym brakiem logiki w Control.

Trzeci tryb Call of Duty League jest głównym tematem dyskusji wśród fanów esportu niemalże od premiery Vanguarda. Kiedy tylko okazało się, że gra zadebiutowała bez trybu Control, pojawiły się pytania o to, co będą grali profesjonaliści obok S&D i Hardpointa.

Od paru tygodni wydawało się, że będzie to właśnie Control, kiedy tryb ze sporym opóźnieniem pojawił się wreszcie w grze. Po paru dniach stało się jednak jasne, że z aktualną mechaniką spawnów żywcem przeniesioną z Modern Warfare Control jest niegrywalny. Logicznym rozwiązaniem w oczach wielu ekspertów i graczy była więc Dominacja, grana dwa lata temu w sezonie MW 2019.

Reklama

Podczas swojej ostatniej transmisji na Twitchu Crimsix zasugerował jednak, że trzeciego trybu może w ogóle nie być i w sezonie drużyny będą grać trzy S&D i dwa Hardpointy. Jest to zdecydowanie najczarniejszy scenariusz dla Call of Duty League.

S&D zawsze było bardzo ważnym trybem, który "wygrywał turnieje", jak mawiało się nie raz na profesjonalnej scenie, ale dodatkowe zwiększenie wagi tego trybu mogłoby zrujnować potencjał niektórych drużyn. Przy niewielkiej liczbie grywalnych map powtarzalność szybko wplotłaby się prawdopodobnie w transmisję i brak trzeciego trybu mógłby odbić się również na oglądalności CDL.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty League
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy