Czy warcaby polskie staną się polską dyscypliną sportową?
Gdy sporo ludzi widzi w warcabach prostą grę dla dzieci, ich większa stupolowa odmiana ma trzy wieki historii, 86 krajowych klubów i ponad 10 tysięcy zawodników zrzeszonych w Polskim Związku Warcabowym.
Choć w czasie pandemii turniejów odbywa się mniej, to więcej osób gra w sieci, a zbliżające się Mistrzostwa Świata Kobiet 2021 w Warszawie mogą być przełomowe dla tej dyscypliny. Towarzyska partia warcabów zwykle dobiega końca w kilka minut. Zawodowym graczom wyłonienie zwycięzcy pojedynku zajmuje czasem nawet 5 godzin.
Warcaby to bowiem gra o prostych zasadach, która potrafi być bardzo trudna i wymagająca. W 2007 r. pojawiła się co prawda informacja, że sztuczna inteligencja rozpracowała warcaby i nikt już nie ma szans wygrać z komputerem, jednak dotyczyła ona angielskiego wariantu zwanego checkers. Warcaby klasyczne rozgrywane na planszy 8x8, jak również odmiana 10x10, czyli warcaby stupolowe (nazywane też polskimi, gdyż według legendy zostały wymyślone we Francji lub Holandii przez polskich emigrantów) generują dużo więcej kombinacji, które zaawansowany gracz musi przeanalizować.
Każdy, kto opanował grę w warcaby w klasycznym wariancie na 64 polach, nie będzie miał żadnego problemu z dużą stupolową warcabnicą. Wszystkie zasady dotyczące poruszania się pionów pozostają niezmienione.
W sportowych potyczkach pojawia się dodatkowy czynnik: czas. Odmierzany jest obu zawodnikom na zegarze, który przełącza się na przeciwka po wykonanym posunięciu. Kto wyczerpie swój limit czasu, przegrywa. Najczęściej zawodnicy dostają 80 minut plus minutę za każdy wykonany ruch, jednak na turniejach do rozstrzygnięcia remisowych pojedynków stosuje się też partie z krótszym czasem 40 lub 12 minut na zawodnika.
Globalną warcabową potęgą jest dziś Holandia. Silne reprezentacje mają również państwa powstałe po rozpadzie ZSRR oraz kraje afrykańskie.
Dowodem na to, że tradycje lub ich brak nie determinują miejsca na warcabowej mapie świata raz na zawsze są Chiny. W 2008 r. zaraz po igrzyskach w Pekinie zorganizowano Olimpiadę Sportów Umysłowych. Wkrótce potem założono warcabowe szkoły, gdzie zatrudniono rosyjskich i ukraińskich arcymistrzów. Wychowanek jednej z nich 15-letni Yiming Pan został w 2019 r. wicemistrzem świata.
Polskim zawodnikom w dołączeniu do światowej czołówki utrudnia skomplikowana sytuacja prawna zarówno w kraju, jak i na szczeblu międzynarodowym. Polski Związek Warcabowy na mocy obowiązujących przepisów nie posiada statusu polskiego związku sportowego. Musiałby bowiem należeć do międzynarodowej organizacji oficjalnie uznanej przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Co prawda Światowa Federacja Warcabowa już w 2017 r. złożyła do MKOl stosowny wniosek, ale do dziś nie doczekał się on rozpatrzenia. Zamyka to polskiemu związkowi, klubom i zawodnikom drogę do państwowych dofinansowań, stypendiów sportowych czy nagród dla najlepszych.
Obecnie nagrody w turniejach fundowane są z wpisowego do zawodów, środków związku lub federacji warcabowej, ale też dzięki wsparciu sponsorów prywatnych. W przypadku zbliżających się prestiżowych mistrzostw świata kobiet, które odbędą się pod koniec kwietnia w Warszawie, nagrody finansuje studio gamingowe Chess & Checkers Games, stojące za sukcesem jednej z czołowych aplikacji warcabowych na świecie.
Pandemia nieco skomplikowała organizację samych mistrzostw, jak i rozwój warcabów w Polsce. Natalia Sadowska, dwukrotna mistrzyni świata, która w kwietniowym meczu zmierzy się z Rosjanką Tamarą Tansykkużyną, przez ostatnie lata skupiała się wyłącznie na grze i treningu. Wobec pandemicznych obostrzeń, odwoływania kolejnych turniejów, a tym samym również nagród musiała zatrudnić się na etacie.
Patrząc jednak całościowo - pandemia to czas wzrostu zainteresowania warcabami w Polsce i na świecie. Na popularyzację tej dyscypliny wpływ miał także serial “Gambit królowej" o innym sporcie umysłowym, czyli szachach.