Reklama

DreamHack Stockholm 2024 - tak powinien wyglądać festiwal gamingu

IEM Katowice czy Poznań Game Arena to wydarzenia prawdopodobnie doskonale znane wszystkim fanom esportu i gamingu w Polsce. Jednak formuła “targów gier" ma na świecie znacznie dłuższą tradycję, a jednym z najbardziej znanych wydarzeń tego typu jest szwedzki DreamHack, który w miniony weekend mogłem po raz pierwszy zobaczyć na własne oczy.

DreamHack - przeszłość i teraźniejszość

Zacznijmy od odrobiny historii i tego czym właściwie jest DreamHack. Korzenie tej imprezy sięgają połowy lat 90 XX wieku, czyli czasów, kiedy w Polsce luksusem był dostęp do kafejki internetowej. Wszystko zaczęło się od spotkań kolegów ze szkoły podstawowej w szwedzkim Malung. W 1994 roku spotkania te przeniesiono do szkolnej kafejki i to właśnie wtedy narodziła się nazwa DreamHack. Na początku liczba uczestników absolutnie nie była powalająca, przynajmniej jak na dzisiejsze standardy, bo było to zaledwie 40 osób w trakcie edycji ‘94, 80 osób podczas edycji ‘95 i 120 w trakcie edycji ‘96. Impreza w roku 1997 przeniosła się do miejscowości Borlänge - wtedy liczba uczestników wzrosła już do aż 750, a w kolejnych latach można ją było liczyć w tysiącach. Stała się tym samym największym LAN-party w Szwecji i trzecim największym w całej Skandynawii.

Reklama

W 2001 roku wydarzenie przeniosło się do Jönköping, w którym odbywało się nieprzerwanie aż do zeszłego roku, w dodatku od 2002 roku odbywały się aż dwie edycje rocznie - letnia i zimowa. Różnica między nimi polegała głównie na tym, że przez wiele lat edycja letnia koncentrowała się na gamingu i esporcie, a zimowa miała aspekt bardziej demoscenowy i twórczy. Aktualnie już od kilku lat obie edycje są do siebie bardzo zbliżone.

DreamHack miał niebagatelny wpływ na rozwój esportu. To właśnie na tej imprezie w 2011 roku po raz pierwszy rozegrano mistrzostwa świata League of Legends, znane dzisiaj jako Worlds. Podobnie było w przypadku CS:GO - to DreamHack Winter w 2013 roku był areną pierwszych w historii mistrzostw rangi Major w Counter-Strike: Global Offensive. Turniej ten wygrali zawodnicy gospodarzy z fnatic, a na drugim miejscu uplasowali się ich wtedy najwięksi rywale - Szwedzi z Ninjas in Pyjamas, z legendarnym GeT_RiGhT’em w składzie. Wywiad z tym zawodnikiem możecie przeczytać w naszym serwisie - udało mi się go bowiem złapać przy okazji tegorocznego DreamHacka.

30 września 2020 roku ESL ogłosiło, że DreamHack został włączony w ich struktury - obie firmy funkcjonują teraz jako jeden organizm, aczkolwiek marki pozostały w pewien sposób niezależne. Natomiast połączenie nie pozostało bez wpływu na rangę organizowanych podczas DreamHacka wydarzeń esportowych, przynajmniej w kontekście męskiego CS-a. DH nie organizuje już bowiem turniejów najwyższej rangi, a raczej takie, które moglibyśmy nazwać Tier 2, czyli zapleczem światowej czołówki. Z drugiej strony, podczas tegorocznej edycji mieliśmy okazję obserwować finały 6. sezonu ESL Impact, czyli turnieju kobiet, jak również finały Overwatch Championship Series, więc emocji nie brakowało. O nich jednak napiszę za moment.

DreamHack a wydarzenia gamingowe w Polsce

Drodzy czytelnicy, musicie mi wybaczyć, ale z góry ostrzegam, że będę się odwoływał do IEM Katowice i Poznań Games Arena bo to właśnie na bazie porównań do tych dwóch wydarzeń najłatwiej opisać i ocenić DreamHacka. 

Szwedzki festiwal jest do nich z jednej strony bardzo podobny, z drugiej jednak zauważyłem kilka diametralnych różnic. Można go podzielić na kilka głównych składowych - wydarzenia esportowe, expo, wydarzenia muzyczne, spotkania z influencerami, strefa “rękodzieła" oraz oczywiście największy wyróżnik - strefa LAN, od której wszystko się tak naprawdę zaczęło.

Zacznijmy od tego ostatniego. Wchodząc do hali LAN tak naprawdę wchodzimy do zupełnie innego, nieco już chyba zapomnianego u nas świata. Przez większość czasu panuje tam względna cisza i półmrok, ustawionych jest tylko kilka rzędów stołów, ciągnących się przez całą długość hali. Są to stanowiska, które można wynająć na czas trwania HD, podzielone na kilka kategorii cenowych. Na DreamHacku panowała i nadal panuje zasada Bring Your Own Computer - organizator daje stół, prąd, sieć, ale sprzęt musisz przytargać sam. Oczywiście istnieje też możliwość wynajmu peceta na miejscu, ale zdecydowana większość uczestników zabiera komputery z domu. I na te kilka dni hala w Sztokholmie staje się ich nowym domem. Ponieważ zbliża się okres świąt, to wiele stanowisk było przyozdobionych LEDami i lampkami w świątecznym stylu, mieliśmy choinki, mikołajów, renifery i inne akcesoria kojarzące się z tym czasem, które miały sprawić, że będzie nieco bardziej przytulnie.

Co ciekawe, na dreamhackowego LAN-a ściągają fani nie tylko ze Szwecji. Już pierwszego dnia spotkaliśmy z kolegą Michałem z redakcji gram.pl ekipę z Polski, która w kilka samochodów jechała przez dwa dni z całym niezbędnym sprzętem by tylko wziąć udział w wydarzeniu. Na porządku dziennym były leżące pod fotelami kapcie, kartony z kablami i różne inne elementy świadczące o “domowej" atmosferze tego miejsca. Z tego co mi wiadomo, wielu uczestników nawet śpi na hali, zresztą organizator zadbał o to, by oprócz grania po sieci mieli sporo innych aktywności. Na rozpisce czasowej można było zobaczyć m.in. turnieje w siłowaniu się na rękę. a jeden z rogów sali opanowała strefa planszówkowa.

Strefa LAN była dla mnie jednym z najbardziej urzekających i fascynujących elementów DreamHacka - prawdziwym powrotem do korzeni gamingu i esportu, kiedy mniejsze znaczenie miało czy nasze monitory mają 60 czy 120FPS, za to liczył się fun z gry ze znajomymi i możliwość pociśnięcia im “friendly banterem" prosto w oczy.

Festiwal muzyczny

Kolejny wyróżnik to wydarzenia muzyczne w trakcie trwania festiwalu. Oczywiście na PGA również mamy koncerty na niektórych scenach, a IEM Katowice słynie (nie zawsze w pozytywny sposób) z występami artystów na przykład przed finałami. Na DreamHacku muzyka jest jednak nieodłącznym elementem całego weekendu. Pomijając muzykę dobiegającą ze stoisk, na terenie festiwalu ustawione były dwie sceny - jedna mała, przed wejściem i druga, pełniąca rolę “głównej". Wykorzystywano ją do spotkań z influencerami, ale też jako scenę dla DJów - a noc z piątku na sobotę była jednym wielkim party.

DreamHack esportowo

Tegoroczny DreamHack to dwa większe wydarzenia esportowe i kilka mniejszych. Przede wszystkim, odwiedzający mogli zobaczyć na żywo rywalizację w ramach Światowych Finałów Overwatch Champions Series, w których wzięło udział osiem ekip z Azji, Ameryki Północnej i Europy. Pierwsze miejsce zdobyła tam południowokoreańska ekipa Team Falcons, na drugim uplasowali się ich krajanie z Crazy Raccoon, a trzecie miejsce należało do amerykańsko-koreańskiego składu Toronto Defiant.

Polskich kibiców najbardziej mogła rozpalać rywalizacja kobiet w Counter-Strike 2 w ramach finałów 6. sezonu ESL Impact, w której udział brały panie z NaVi Javelins. Polsko-francusko-portugalski skład rozegrał kilka całkiem niezłych spotkań, kończąc swoją przygodę z turniejem na półfinale. Pierwsze miejsce zajęły obrończynie tytułu z Imperial Female, a drugie FURIA Esports Female - czyli Brazylia górą.

Oprócz powyższych “dużych" turniejów, można było obserwować zmagania w kilku mniejszych - ESL ft. Fortnite w trybie Battle Royale Duos oraz Svenska Elitserien CS2 i VALORANT Swedish National League.

Expo

To chyba najbardziej znany polskim fanom element tego rodzaju wydarzeń, jednak nawet on nieco różnił się od tego, z czym mamy do czynienia na IEM Katowice czy PGA. Zwiedzający mieli do wyboru szerszy wachlarz aktywności, więcej gier na stanowiskach poszczególnych firm do wyboru, był nawet cały sektor dedykowany automatom. Było też jakby nieco ciszej i spokojniej niż w Polsce, choć to może zasługa ogromnych rozmiarów hali, której długość blisko 4-krotnie przekracza długość hali katowickiego MCK. Jedynym wyjątkiem jeśli chodzi o “spokój" była scena sklepu Elgiganten - jednego z głównych partnerów wydarzenia. W sobotę i niedzielę co chwilę organizowano na niej “rozdawajki", którym towarzyszyła głośna muzyka... pech jednak chciał, że ustawiono ją za sceną ESL Impact, więc muzyka skutecznie zagłuszała komentarz.

W tym miejscu przyznać muszę szczerze, że nigdy mi się forma promowania się na wydarzeniu, oparta o zagłuszanie całej reszty hali nie podobała. Zresztą, kto był na PGA kilka lat temu i pamięta memiczne “chrupki dla graczy" zapewne doskonale wie o czym mówię. Natomiast za jedno muszę Elgiganten pochwalić - mieli na terenie hali olbrzymi sklep, w którym znaleźć można było praktycznie wszystko czego dusza gracza zapragnie - od kart pre-paid do lampek, kubeczków i kufli z motywami z gier. Poza tym Expo to znany doskonale zestaw firm produkujących osprzęt oraz stanowisko Monster Energy, na którym można było spróbować różnych smaków i wziąć udział w akcji promocyjnej związanej z najnowszym Call of Duty. Zresztą zaraz po sąsiedzku swoje stoisko miał Microsoft i Game Pass.

Co ciekawe, branża gamingowa nie była jedyną, której przedstawiciele “rozłożyli się" na hali. Znaleźć tam było można też stoiska szwedzkiego wojska (chyba marynarki wojennej, biorąc pod uwagę model statku) oraz wziąć udział w meczu w EA FC z... policją.

Znalazł się nawet kącik do pochillowania zorganizowany przez Ikeę.

Influencerzy

Tutaj za bardzo rozpisywał się nie będę, bo influencerzy to nigdy nie był za bardzo mój świat, ale warto wspomnieć, że na imprezie można było wziąć udział w organizowanym na głównej scenie (więc z rozmachem) “Meet and Greet" z Tyler1’em, Mr Savage, Annie Fuchsia, Fribergiem i oczywiście GeT_RiGhTem - a to tylko część spośród zaproszonych gwiazd.

Strefa rękodzieła

To coś, co znamy z PGA, ale i z Pyrkonu. W przejściu pomiędzy halą Expo a LAN swoje stoiska rozłożyli twórcy różnego rodzaju grafik, biżuterii i innych akcesoriów, na przykład do cosplayu. Zresztą sam cosplay był także elementem wydarzenia, z wyborem najlepszego oraz paradą cosplayerów przez całe targi w sobotę wieczorem. Także na hali expo znaleźć można było kilka stoisk z kubeczkami, poduszkami, koszulkami i bardzo chyba tam popularnymi replikami katan.

Miłą odmianą w stosunku do polskich wydarzeń była jakość i wybór gastronomii. Zamiast znanych u nas zapiekanek i frytek za miliony monet można było sobie w bistro zamówić całkiem smaczny obiad w cenie porównywalnej do obiadu z Ikei.

Warto?

DreamHack Stockholm to z jednej strony trochę rzeczy dobrze znanych polskim fanom, z drugiej - sporo innego podejścia, mniej “targowiskowego", a bardziej właśnie festiwalowego. Nie jest wydarzeniem, które ma jedynie przekonać odwiedzających do zakupu nowej myszki czy monitora, ale można tam poczuć prawdziwy klimat festiwalu gamingu. Trochę brakowało mi jeszcze większych emocji esportowych - jak za najlepszych czasów DreamHacka, kiedy organizowano tam turnieje Counter-Strike’a na najwyższym poziomie. Ale może w przyszłym i kolejnych latach organizatorzy uznają, że będzie to dobry dodatek do całości. No i strefa LAN - to coś co na pewno warto zobaczyć, a może nawet samemu wziąć w niej udział. To co, drodzy organizatorzy i sponsorzy? Kiedy DreamHack w Polsce? GeT_RiGhT uważa, że polscy fani zasłużyli na podobne wydarzenie i ja się z nim w pełni zgadzam.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: DreamHack
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy