Reklama

DRX Mistrzem Świata League of Legends! Koniec najważniejszego turnieju roku

Za nami kolejny sezon na profesjonalnej scenie League of Legends. Ponad miesiąc rywalizacji w Ameryce Północnej zakończyliśmy ukoronowaniem DRX tytułem nowego Mistrza Świata.

Podsumowanie drabinki fazy zasadniczej

Po zakończeniu fazy grupowej w walce o tytuł Mistrzostw Świata zostało osiem drużyn. Zostały one wrzucone w klasyczną drabinkę single elimination - zwycięzca awansuje dalej, a przegrany żegna się z turniejem. Wszystkie mecze zostały rozegrane w formacie BO5.

Drabinka Mistrzostw Świata prezentuje się następująco:

Górna część drabinki na etapie ćwierćfinałów nie była dla nikogo większym zaskoczeniem. JDG, jeden z faworytów do wygrania całego turnieju, sprawnie poradził sobie z Rogue, które od swojego rywala różnił co najmniej jeden poziom. W bardzo podobnym stylu T1 ograło RNG. Odmieniony Gumayusi, świetny Keria i meta sprzyjająca Zeusowi uczyniły z T1 wyjątkowo silną drużynę, a problemy zdrowotne RNG wydawały się tylko pomagać drugiemu seedowi koreańskiemu w awansie do playoffów.

Reklama

W dolnej części drabinki sytuacja była dużo bardziej wyrównana. W pierwszym starciu pomiędzy Gen.G a DWG KIA obejrzeliśmy fenomenalny występ Canyona i DK będące o krok od wyeliminowania jednego z głównych faworytów. Dzień później zobaczyliśmy z kolei drugi w historii Mistrzostw Świata reverse sweep, szalony pojedynek pomiędzy DRX a EDG.

Półfinały dostarczyły nam jeszcze więcej emocji. JDG w oczach wielu widzów i ekspertów miało tytuł w zasięgu swojej ręki. Duet Yagao - Kanavi prezentował się świetnie, a na górnej alei grał potencjalnie najlepszy toplaner na świecie. Piętą achillesową JDG okazał się botlane, który bez skrupułów wykorzystało T1. Przez cały ten turniej oglądaliśmy zupełnie innego Gumayusiego. Młody ADC wyzbył się większości błędów z letniego sezonu i nawet pozbawiony Tahm Kenchów czy Galio zaczął dominować rywali.

W drugim półfinale z kolei zaczął rodzić nam się nowy Mistrz Świata. Zeka po raz kolejny zaprezentował się jak jeden z najlepszych midlanerów na świecie w starciu z jedną z najsilniejszych drużyn tego turnieju. Letni sezon w wykonaniu DRX poszedł w odstawkę, cała drużyna wyglądała świetnie i wynikiem 3:1 udało im się pokonać Gen.G.

Największa niespodzianka w historii Mistrzostw Świata?

DRX przeszło bardzo długą drogę przez ostatnich kilka miesięcy. Na etapie regionalnych finałów LCK nikt nie wierzył, że mogą w ogóle awansować na Mistrzostwa Świata. KT wyglądało wtedy dużo lepiej, Liiv Sandbox miało wielu fanów i mało kto stawiał na sukces DRX. Nawet kiedy wywalczyli swoje miejsce na turnieju, stawiano nad nimi RNG w Play-Inach, a potem Rogue w fazie grupowej.

Ostatni raz faworytem swojego meczu DRX było w grupach, kiedy mierzyli się z GAM Esports. Od tego czasu do każdego BO5 podchodzili jaki underdog i za każdym razem wygrywali. Najpierw zaskoczyli EDG, wygrywając drugi w historii Mistrzostw Świata reverse sweep, a potem pokonali najlepszą drużynę LCK.

Zwieńczeniem ich niesamowitej historii był niedzielny finał, w którym po długim, szalonym i wyczerpującym meczu pokonali T1. BeryL wyglądał na tym turnieju zupełnie inaczej, Kingen bez problemów radził sobie z Zeusem, a Zeka jak równy z równym walczył z legendą League of Legends, Fakerem. Otoczony młodymi talentami weteran nie dał rady doprowadzić ich do zwycięstwa i dokonać tym samym tego, czego nie zrobił jeszcze nikt - wygrać cztery tytuły Mistrza Świata.

Co roku widzowie mają wiele słów krytyki dla formatu Worldsów, ale wszyscy są zgodni co do jednego - format ten zawsze skutecznie wybierał najlepszą drużynę. Chociaż wątpiła w nich niemalże cała społeczność League of Legends, to właśnie DRX jest teraz najmocniejszą piątką na profesjonalnej scenie.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: League of Legends | Riot Games
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy