Reklama

Dwóch zawodników VALORANTA zbanowanych

​Nowa esportowa produkcja musiała trafić na pierwsze problemy związane oszustwami. Dwóch zawodników z jednego zespołu zostało przyłapanych na cheatowaniu, przez co zostali oni zbanowani przez Riot Games.

Oszuści wśród "prosów"

Scena esportowa w VALORANCIE konsekwentnie się rozwija. Aktualnie turnieje nie są jeszcze tak bardzo popularne, choć pule nagród rosną, a do gry przenoszą się kolejni zawodnicy znani z CS:GO. Rozwój musi być jednak okupiony przejściem przez kilka problemów związanych z osobami niechcącymi toczyć uczciwej rywalizacji.

Takie osoby pojawiły się również wśród aspirujących do zostania profesjonalistami w elektronicznej dyscyplinie. Mowa o zawodnikach znanych pod pseudonimami "prox" i "w3ak". Obaj grali w drużynie o nazwie A.S.M.R. Zawodnicy "podpadli" innym podczas turnieju Nerd Street Gamers Valorant.

Reklama

Szczególnie temat tyczył się "proxa", którego wątpliwe akcje zaczęły krążyć na Twitterze. M.in. chodziło o dokonanie kilku zabójstw, pomimo faktu, iż gracz miał zasłonięte pola widzenia.

Na początku starano się wziąć zawodnika w obronę, lecz niejako sam dał on dowód na swoje przewinienia. Niedługo po rozgrywkach "prox" stwierdził bowiem, że robi sobie przerwę od rywalizacji.

Na Tweeta w tej sprawie odpowiedziała osoba odpowiedzialna za antycheaterski program w Riocie - Matt Paoletti. Pracownik firmy wymownie zasugerował, ażeby po powrocie "prox" zrezygnował już z używania nielegalnych oprogramowań.

Transfery obarczone pewnym ryzykiem

Wspomniani gracze nie byli dotąd wcześniej znani i raczej opisana sytuacja nie przysporzy im popularności, jaką pewnie obaj chcieli wywalczyć. Pytanie jednak ilu jeszcze zawodników zostanie przyłapanych na nielegalnym procederze.

Z pewnego rodzaju złą sławą VALORANT musi mierzyć się od początku swojej esportowej działalności. Wśród licznej grupy "emigrantów" z Counter-Strike'a: Global Offensive, są również ci, którzy w grze od VALVE nie mogli się rozwijać poprzez nałożone przez nich kary
Wśród nich jest Patryk "Patitek" Fabrowski.

Wprawdzie Polak używał nielegalnych na długo przed zostaniem zawodowcem, lecz mimo tego nie pozbędzie się on nieprzyjemnej łatki. Kłopotliwe może być także podejście do Braxtona "swaga" Pierce'a. Amerykański talent cierpiał z kolei za głupotę w postaci ustawiania meczów.

O ile obaj wspomniani zawodnicy nie mają zamiaru popełniać ponownie swoich błędów, to wśród profesjonalistów może znaleźć się sporo oszustów. Rolą Riota jest teraz stworzyć na tyle dobry program antycheat, by jak najszybciej pozbywać się intruzów z gry.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Valorant
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy