EA kontratakuje i zapewnia, że ma prawa do wizerunków piłkarzy
Electronic Arts odpowiedziało na niedawne oskarżenia Zlatana Ibrahimovića - i innych piłkarzy - mówiąc o tym, że korporacja powinna zapłacić za korzystanie z wizerunku piłkarzy. Twórcy serii FIFA odpierają coraz szerzej zakrojone zarzuty i zapewniają, że posiadają pełnię praw do swoich licencji.
"Kto dał FIFA EA Sport pozwolenie na wykorzystanie mojego nazwiska i twarzy? FIFPro? Nie kojarzę, żebym należał do Fifpro, a jeśli jestem, to bez mojej wiedzy, przez jakiś dziwny manewr" - napisał popularny napastnik na Twitterze wcześniej w tym tygodniu, szybko zbierając grono sojuszników.
Ibrahimović zwraca się tutaj do organizacji FIFPro, będącej globalną organizacją łączącą związki zawodowe piłkarzy z całego świata. "Ktoś zarabia na moim nazwisku i twarzy bez mojej zgody, przez te wszystkie lata. Czas na śledztwo" - dodał zawodnik, który jest najwyraźniej także detektywem.
W ramach odpowiedzi kolejnym tytanem intelektu okazał się być Gareth Bale, który w napisał: "Interesujące... Co to jest FIFPro?". Serie FIFA oraz PES pozyskują licencje właśnie od FIFPro, kupując prawa do tysięcy nazwisk i twarzy piłkarzy z całego świata. Kluby i ligi to osobna kwestia.
Electronic Arts szybko odpowiedziało, że od lat współpracuje z FIFPro, by pozyskiwać prawa do wizerunku zawodników. Co więcej, w lipcu tego roku amerykańska korporacja podpisała podobną umowę z samym AC Milan, obejmującą nie tylko nazwę klubu i stadion, lecz także zawodników.
Wydawało się, że na tym koniec, lecz sprawa wkrótce zaogniła się raz jeszcze, ponieważ agenci piłkarzy zaczęli straszyć EA sądem. Przedstawiciel Ibrahimovića - Mino Raiola - napisał na Twitterze, że FIFPro oraz AC Milan Anie mają praw do wizerunku indywidualnych piłkarzy i EA Sports o tym wie.
"EA Sports, od 10 lat unikacie mnie w temacie pytań na temat prawa do wizerunku piłkarzy. Może teraz odpowiecie, czy dopiero w sądzie?" - dodał wkrótce później Raiola. Dziennik The Guardian także zainteresował się sprawą i dodał, że coraz większa liczba piłkarzy ma podobne zastrzeżenia.
"Obecnie piłkarze nie dostają za to pieniędzy. Mamy problem z tym, że FIFA wymyśla dużo różnych regulacji i zasad, mówiąc, że to w interesie zawodników, co wyraźnie nie jest prawdą" - dodał dla The Guardian Jonathan Barnett, agent wspomnianego Garetha Bale’a. Zaczęło więc robić się niemiło.
Dlatego też EA wystosował nowe, mocne stanowisko. "Obecna sytuacja rozgrywająca się w mediach społecznościowych to próba wciągnięcia FIFA 21 w konflikt pomiędzy różnymi stronami, które nie mają zbyt wiele wspólnego z EA Sports" - napisano w oświadczeniu dla Eurogamera.
"Aby było jasne, mamy kontraktowo zapewnione prawa do wizerunków wszystkich piłkarzy znajdujących się w naszej grze. Jak już mówiliśmy, pozyskujemy te licencje bezpośrednio od lig, zespołów i indywidualnych zawodników. Współpracujemy też z FIFAPro" - wyjaśnia Electronic Arts.
Firma precyzuje nawet, że w przypadku Ibrahimovića bazuje właśnie na licencji AC Milan, a prawa do wizerunku Bale’a ma ze względu na wieloletnią umowę podpisaną z Premier League. Ta obejmuje Tottenham Hotspur, a więc obecnego pracodawcę tego popularnego golfisty i skrzydłowego.
O co więc chodzi? EA wydaje się mieć racje, że jest wciągana w zewnętrzne spory. FIFPro jako organizacja popiera bowiem reformę działalności agentów piłkarskich. Nowe zapisy ograniczyłyby wpływy - oraz zarobki - agentów, więc każda okazja na zaatakowanie FIFPro jest teraz ważna.
FIFA wyjaśnia, że agencji zarobili w 2019 roku ponad 650 milionów dolarów, czyli cztery razy więcej niż w 2015 roku. Światowa organizacja piłkarska zaproponowała w styczniu zmiany, by coś z tym fantem zrobić, co oczywiście bardzo nie przypadło do gustu samym agentom piłkarskim...