Epic Games otwiera nowy front w walce z Apple
Niepozorna Dakota Północna jest kolejnym frontem walki, jaką Epic Games toczy z Apple. To właśnie w tym stanie USA lobbyści tej pierwszej firmy zdołali bowiem "przepchnąć" ustawę o mało romantycznej ustawie "Senate Bill 2333", która może sporo zamieszać na rynku aplikacji mobilnych.
Senate Bill 2333 może mieć spore reperkusje, ponieważ przepisy te zabraniają dużym sklepom cyfrowym - jak App Store oraz Google Play - pobierania prowizji ze sprzedaży aplikacji, a także zmuszania twórców do wyłączności czy też wymagania stosowania określonych systemów płatności.
Zapewne całkiem przypadkowo są to właśnie punkty, z jakimi Epic walczy już od jakiegoś czasu. Wszystko zaczęło się bowiem, gdy firma chciała w mobilnym Fortnite wprowadzić własny system płatności, omijający ten Apple (punkt trzeci), za co gra - a potem cała firma - została zbanowana.
Epic chciał korzystać z własnego systemu płatności właśnie po to, by ominąć konieczność płacenia 30 procent prowizji z każdej transakcji (punkt pierwszy). Debata nad ustawą trwa w stanowym senacie od poniedziałku, a głosowanie odbędzie się w przyszłym tygodniu. Jak jednak do tego doszło?
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o lobbystów i pieniądze. Senator Kyle Davison wprost przyznaje, że gotową, napisaną ustawę dała mu niejaka Lacee Bjork Anderson. Ta została z kolei - to także nie jest żadną tajemnicą - opłacona przez organizację pod nazwą Coalition for App Fairness.
Ta "Koalicja na Rzecz Sprawiedliwości Aplikacji" obejmuje oczywiście Epic Games, ale także inne podmioty, które mają na pieńku z wysokimi prowizjami Apple, jak na przykład Spotify. Nie da się jednak ukryć, że politycy w różnych stanach także z własnej inicjatywy rozważają podobne ustawy.
Wielkie firmy technologiczne w oczach urzędników posiadają bowiem zbyt dużą władzę. W Nowym Jorku trwają na przykład próby ułatwienia prowadzenia przeciwko nim spraw antymonopolowych, a na Florydzie politycy chcą ograniczyć sieci społecznościowe przed usuwaniem treści.
