Reklama

European League: BDS Esport zatrzymane!

​Druga kolejka Ligi Europejskiej w Rainbow Six: Siege przyniosła kolejne esportowe emocje. Na serwerach widzieliśmy między innymi doskonałe starcie BDS Esport z Team Vitality. Zapraszamy do podsumowania.

TrainHard eSport - Empire

Pojedynek TrainHard eSport z rosyjskim Empire był wielkim widowiskiem. W pierwszej kolejce obie te formacje poniosły porażkę, więc obie formacje chciały zrobić wszystko, by zmazać plamę. W lepszej sytuacji była drużyna TrainHardu, która przegrała dopiero po dogrywce, dzięki czemu mogła dopisać na swoje konto jeden punkcik.

Zawodnicy z Francji kosmicznie rozpoczęli to starcie. Przyparli Rosjan do muru i zdominowali pierwsze sześć rund. Efektem tego było bardzo wysokie prowadzenie - bo aż 5:1 po pierwszej połowie starcia na mapie Oregon. To jednak nie był koniec emocji w tym pojedynku.

Reklama

Rosjanie z Empire wzięli się w garść w drugiej części tego spotkania. Odwrócili obraz gry i od siódmej rundy to oni istnieli na serwerze, totalnie dominując swoich rywali. Zrobili to na tyle skutecznie, że doprowadzili do dogrywki. Wydawało się niemożliwe, by odrobili czteropunktową stratę, ale jednak zryw ten przyniósł powodzenie.

W doliczonych rundach TrainHard ponownie wspięła się na wyżyny swoich możliwości i zdołała wygrać całe spotkanie 8:7. Tym samym zdobyli swój drugi punkt w tym sezonie Ligi Europejskiej. Team Empire ma natomiast bardzo poważny kłopot i zerowy dorobek punktowy.

Cowana Gaming - Virtus.pro

Starcie brytyjsko-rosyjskie znów było pojedynkiem przegranych z pierwszej kolejki. Virtus.pro pozostawiło po sobie bardzo słabe wrażenie, przegrywając aż 7:1 mecz z G2 Esports. Pojedynek z Cowaną był najszybszą możliwością do tego, by się zrehabilitować. Mecz na mapie Clubhouse nie należał jednak do tych o podwyższonej temperaturze.

Cowana od samego początku miała więcej polotu, umiejętności, a także pomysłu na rozgrywanie akcji po swojej stronie. Zawodnicy Virtus.pro byli bardzo nieskuteczni, co przekładało się bezpośrednio na wynik spotkania.

Po pierwszej połowie wynik na tablicy był bardzo jednostronny - 5:1. Doświadczenie z pierwszego meczu wskazywało jednak na to, by nie skreślać Virtusów. Problem w tym, że oni sami siebie skreślili. Przegrali ostatecznie 7:1 i po dwóch kolejkach wyglądają na zdecydowanie najsłabszą drużynę w lidze.

Natus Vincere - G2 Esports

Pojedynek dwóch wielkich marek w światowym esporcie zawsze rozpala serca kibiców do czerwoności. Mecz Natus Vincere z G2 Esports również był istotny dla polskich fanów, gdyż w barwach Na’Vi występuje Szymon "Saves" Kamieniak. Na’Vi jednak nie było faworytem tego meczu.

Starcie na mapie Villa przebiegało od samego początku zaskakująco jednostronnie. Przedstawiciele ukraińskiej organizacji zaskoczyli Francuzów z G2 tempem gry i skutecznością. Po pierwszej części na tablicy widniał dobrze znany już wynik - 5:1.

W drugiej połowie G2 próbowało odrobić straty, walczyć o jak najlepszy wynik, lecz tego dnia Natus Vincere było po prostu lepsze i ostatecznie wygrało 7:4, odnosząc tym samym pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.

BDS Esport - Team Vitality

Wielcy zawodnicy BDS Esport zmierzyli się w derbowym pojedynku z Teamem Vitality. Oczywiście to BDS było faworytem. Spotkanie było niezwykle wyrównane. Po pierwszych sześciu rundach na tablicy widniał remis 3:3. Żadna z drużyn nie zamierzała odpuścić rywalowi.

W drugiej części mieliśmy podobny obraz wyrównanego boju. Oznaczało to remis 6:6 i dogrywki. Tam lepsi okazali się niespodziewanie zawodnicy Vitality, którzy zwyciężyli 8:7 i doprowadzili do pierwszej utraty punktów przez BDS Esport.

Rogue - Team Secret

Na Consulate Rogue lepiej rozpoczęło spotkanie, w którym prowadzili 4:2 po pierwszej połowie. Nie była to wprawdzie znacząca przewaga, lecz taka, która mogła dawać pewien komfort. Team Secret jednak dokonał rzeczy niebywałej i zdobył aż pięć rund w drugiej połowie, przegrywając tylko jedną. Oznaczało to zwycięstwo 7:5 i wielki triumf.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy