European League: Empire niespodziewanym zwycięzcą fazy zasadniczej
Ostatnia kolejka fazy zasadniczej European League w Rainbow Six: Siege wprowadziła szereg zmian do klasyfikacji generalnej rozgrywek. Niespodziewane rozstrzygnięcia doprowadziły do tego, że Team Empire okazał się najlepszą drużyną. Oprócz tego doszło do innych zmian. Zapraszamy na podsumowanie kolejki.
Virtus.pro - unKnights
Zdecydowanym faworytem w tym pojedynku na mapie Villa byli oczywiście zawodnicy Virtus.pro. To oni mieli na swoim koncie o sześć "oczek" więcej w tabeli. Nie walczyli jednak już o fazę play-off, więc teoretycznie nie mogli być stresowani ewentualną wagą tego starcia. Ogromny luz w poczynaniach Rosjan przekuł się na świetny rezultat.
Od samego początku kontrolowali wydarzenia na serwerze. Po sześciu rundach prowadzili 4:2, co nie było wielką zaliczką, lecz przy różnicy poziomów obu drużyn, dawało realne nadzieje na zwycięstwo. Okazało się, że "Niedźwiedzie" w drugiej części włączyli kolejny bieg i totalnie zdominowali rywala. Wygrali w trzech rundach z rzędu i tym samym pokonali unKnights 7:2. Obie drużyny pożegnały się tym samym z tegorocznymi europejskimi rozgrywkami.
Team Secret - Team Vitality
Dla Vitality było to kluczowe spotkanie w walce o fazę pucharową European League. Francuzi musieli pokonać "Sekretnych" i liczyć na potknięcie Natus Vincere z BDS Esports, by uzyskać awans do najlepszej czwórki.
Międzynarodowa formacja Secret jednak nie miała zbyt wiele do zyskania i nic do stracenia. Dlatego grając zupełnie bez żadnej presji, spisywała się lepiej na lokacji zwanej Chalet. Już w pierwszej połowie uzyskali oni dwupunktową przewagę, co było niezłą zaliczką i perspektywą na dalszą część meczu. Drużynie Vitality szansa na duży sukces wymykała się z rąk.
W drugiej połowie również nie imponowali skutecznością i ostatecznie przegrali sensacyjnie 7:4. Tym samym Natus Vincere przed swoim spotkaniem mogło być już spokojne awansu do najlepszej czwórki.
Team Empire - G2 Esports
Spotkanie lidera z wiceliderem tabeli po ośmiu kolejkach było zdecydowanie najciekawiej zapowiadającym się spotkaniem dziewiątej serii European League. Obie drużyny miały na swoim koncie po 19 punktów i trudno było wskazać na to, kto ma większe szanse, by odnieść zwycięstwo. Na pewno widowisko zapowiadało się najwyższych lotów.
Kibice nie zawiedli się spotkaniem na mapie Oregon. Mecz lepiej rozpoczęła formacja G2, która była lepiej dysponowana w pierwszej fazie spotkania. Zgromadzili przewagę o wysokości dwóch punktów po sześciu rundach.
Rosjanie z Empire byli jednak zbyt mocni na to, by sobie pozwolić na tak gładką przegraną. Po regulaminowych dwunastu rundach na tablicy świetlnej widniał remis 6:6 i do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Tam już znacznie lepsi byli zawodnicy ze wschodu, którzy pokonali G2 Esports 8:6. Tym samym objęli niespodziewanie pozycję lidera tabeli European League 2021.
Natus Vincere - BDS Esport
Dzięki porażce Vitality we wcześniejszym meczu, Natus Vincere mogło spać spokojnie w kwestii awansu do fazy play-off. Istotne teraz było to, na którym miejscu w tabeli zakończą zmagania, a to jest istotne w kontekście rywala w półfinale. Na’Vi z Polakiem w składzie od początku kontrolowało wydarzenia na serwerze. Po pierwszej połowie prowadzili 4:2.
W drugiej części dołożyli trzy "oczka", tracąc zaledwie jedno i ostatecznie zwyciężyli dość okazale - 7:3. Tym samym BDS niespodziewanie spadł na czwarte miejsce, a Natus Vincere wspięło się na trzecią lokatę.
Rogue - Cowana Gaming
Mecz Cowany Gaming przeciwko Rogue był zdecydowanie najsłabszym widowiskiem. W całym spotkaniu tylko ci pierwsi prowadzili grę i istnieli na mapie Coastline. Efektem bardzo dobrej gry, a zarazem słabej ze strony Rogue był miażdżący wynik 7:1 dla Cowany.