Fall Guys to battle royale, w którym nikogo nie zabijemy
Gdy PUBG oraz Fortnite to dla nas za duża dawka przemocy, lecz nadal mamy ochotę na rozgrywkę battle royale w stylu "ostatni ocalały wygrywa", pozostaje czekać do przyszłego roku. Właśnie wtedy studio Mediatonic wraz z Devolver Digital planuje wydać kolorowe Fall Guys: Ultimate Knockout.
Wzorem największych hitów w tym gatunku, każdy mecz stawia na setkę osób na serwerze - ale zwycięzca może być tylko jeden. Nie podnosimy jednak broni, nie rzucamy granatów i nie giniemy w śmiercionośnej burzy czy gazie. Wygranego wyłania bowiem rywalizacja w kilku mini-grach.
Atrakcje mogę być różne. Dla przykładu: biegniemy przed siebie na złamanie karku w stronę ściany pełnej drzwi, lecz tylko jedne można otworzyć. Gdzie indziej musimy ukraść jajka bronione przez wielkiego kurczaka, przejść zdradziecki tor przeszkód, omijać spadające kamienie czy wielkie młoty.
Przemocy więc nie zabraknie, lecz Fall Guys: Ultimate Knockout przedstawione jest w wesołym, kolorowym i kreskówkowym stylu, więc nawet uderzenie pociskiem z wielkiego, różowego moździerza jest bardziej zabawne niż brutalne. A więc to battle royale dla graczy w każdym wieku.
Dyrektor kreatywny Jeff Tanton wspomina, że początek roku studio poświęca zazwyczaj na badanie nowych pomysłów. Tak samo było w styczniu 2018 r.: "Wiedzieliśmy, że rynek będzie pełen gier battle royale, więc powiedziałem zespołowi, żeby robili cokolwiek, byle nie właśnie w tym gatunku".
Starszy projektant Joe Walsh najwyraźniej nie wziął sobie do serca ostrzeżenia szefa, zgłaszając się do niego właśnie z pomysłem na Fall Guys. Kluczowe było oczywiście odmienne podejście do popularnego gatunku i postawienie właśnie na wesołą, kolorową zabawę dla wszystkich graczy.
"Fajnie jest wprowadzać interakcje z innymi graczami, ale nie w sposób, który wydaje się zbyt agresywny lub prowadzący do toksycznych zachowań. Cały czas rywalizujemy wspólnie nie tyle z innymi graczami, co z przeciwnościami na mapie" - dodaje Walsh w rozmowie z GamesIndustry.