Reklama

Falstart nowego Virtus.pro

​Nie tak organizacja Virtus.pro wyobrażała sobie pierwszy turniej w wykonaniu nowego zespołu. Były zespół AVANGAR źle poradził sobie podczas tegorocznego EPICENTER, zaliczając dwie porażki, które wyeliminowały formację ze zmagań.

Temat zakontraktowania przez Virtus.pro nowej drużyny wciąż wzbudza zainteresowanie w kraju nad Wisłą. Dla Polaków zakończył się bowiem pewien etap w historii esportu, natomiast włodarze organizacji otwarli nowy czas, licząc na powrót do sukcesów. W tym celu "Niedźwiedziami" zostali byli już gracze AVANGAR z Dzhamim "Jame" Alim na czele.

Pierwszą okazję do zaprezentowania swoich umiejętności formacja otrzymała na EPICENTER. Dla "VP" rozgrywki również jawiły się jako szansa, gdyż nazwa projektu w końcu ponownie miała możliwość pojawić się na dużym turnieju. Nowe "Niedźwiedzie" trafiły do turniejowej grupy B, gdzie za przeciwników miały graczy mousesports, forZe oraz Evil Geniuses. Wydawało się zatem, iż awans do fazy play-off jest możliwy, tym bardziej że do drugiej części rywalizacji przechodziły trzy ekipy.

Reklama

W pierwszym spotkaniu "virtusi" zmierzyli się z "Myszami". Spotkanie trzeba było rozstrzygnąć na trzeciej mapie, gdzie doszło do bardzo wyrównanej walki. Ostatecznie nieznacznie lepsi okazali się Finn "karrigan" Andersen i spółka. Dzień później "VP" stoczyło bój z forZe. Tu również potrzebna gracze doprowadzili do trzeciej mapy, lecz tym razem rywale byłego AVANGAR wyraźniej udowodnili swą wyższość.

Wyniki:

  • Virtus.pro - mousesports 1:2 (16:11 - inferno, 11:16 - mirage, 19:22 - dust2)
  • Virtus.pro - forZe 1:2 (3:16 - train, 16:13 - inferno, 10:16 - vertigo)

Tym samym nowe Virtus.pro szybko pożegnało się z turniejem, zajmując miejsce 7-8. Ostatnia lokata sprawiła, iż organizacja wzbogaciła się jedynie o 10 tysięcy dolarów. 

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: virtus.pro
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy