Fortnite było bardzo blisko skasowania
Fortnite jest dzisiaj globalnym fenomenem i produkcją, którą codziennie włączają miliony użytkowników na całym świecie, rywalizując głównie w popularnym trybie battle royale, podczas gdy odpowiedzialne za produkcję Epic Games zarabia miliony dolarów. Nie zawsze tak było.
Dzisiaj trudno wyobrazić sobie świat bez Fortnite, lecz warto pamiętać, że tytuł zaczynał bez battle royale, koncentrując się na kooperacyjnej walce z potworami przypominającymi zombie. Biegaliśmy po przygotowanej mapie, zbieraliśmy surowce, budowaliśmy zasieki, a następnie walczyliśmy.
Ta forma rozgrywki pozostaje dzisiaj obecna osobno, jako tryb Ratowanie Świata. Zaraz po premierze w 2017 roku taka zabawa nie cieszyła się jednak zbyt dużym zainteresowaniem. Dość powiedzieć, że dalsze losy produkcji stały pod dużym znakiem zapytania, ponieważ graczy było coraz mniej.
"Jeśli zostałbym w Epic Games, anulowałbym Fortnite. Próbowałem to zrobić jeszcze zanim odszedłem. Gdy Fortnite było jeszcze tylko Ratowaniem Świata, projekt miał pewne problemy. Ja byłem dyrektorem produkcji, a tytuł w ówczesnej formie nie spełniał moich wymagań".
To słowa Roda Fergussona, który w 2017 roku pracował w Epic Games właśnie na wspomnianym stanowisku, wygłoszone podczas rozmowy z magazynem Game Informer na tegorocznych targach E3. Dzisiaj zajmuje się cyklem Gears of Wars w studiu The Coalition należącym do Microsoftu.
Wydaje się, że Epic skorzystał na jego odejściu. Fortnite podupadało już dwa miesiące po premierze, lecz deweloperzy dostrzegli ogromny sukces PlayerUnknown's Battlegrounds i postanowili dodać do swojej produkcji battle royale, wzbogacone o charakterystyczną możliwość szybkiego budowania.
Jak to mówią, reszta jest historią. Fortnite Battle Royale wydano za darmo, co pomogło w zdobyciu fenomenalnej wręcz popularności po debiucie we wrześniu, zaledwie dwa miesiące po wydaniu Ratowania Świata. Dzisiaj rywalizacją cieszy się ponad 100 milionów graczy każdego miesiąca.
