Reklama

Gospodarze znowu triumfują - podsumowanie CDL Toronto

​Regulaminowy sezon Call of Duty League oficjalnie dobiegł końca. Podczas gdy większość fanów po przedostatnim turnieju tego roku spodziewała się pojedynku pomiędzy Dallas a Atlantą, pierwszy tytuł wywalczyła sobie drużyna gospodarzy.

Atlanta vs Dallas

Nie było to najbardziej klimatyczne zakończenie sezonu w historii Call of Duty. Jeszcze w sobotę widzieliśmy bowiem potencjalną walkę pomiędzy Dallas Empire a Atlanta FaZe o pierwszy seed na Champsach. Obie drużyny na grubo przed końcem turnieju zapewniły sobie miejsce w TOP2. Do momentu zaskakującego zwycięstwa Toronto nad Dallas, wciąż nie wiedzieliśmy jednak, kto skończy na pierwszym miejscu w tabeli.

W rezultacie na szczycie kończy nie drużyna z największą ilością tytułów, tylko stały bywalec finałów. Każda z organizacji zagrała w tym sezonie osiem turniejów. Atlanta trafiła do finałów sześciu różnych eventów i wygrała dwa z nich. Chociaż nie jest to skuteczność, jakiej spodziewaliśmy się po hype’owanych przez całą społeczność podopiecznych Crowdera, niemalże za każdym razem spełniali minimum pokładanych w nich oczekiwań.

Reklama

Kolejne wątpliwości budzą również uznawane nie dawno za królów online Dallas Empire. Tym razem odpadli z wyjątkowo silnym Toronto, które niedługo później pokonało również Atlantę. Empire kontynuuje swój przewidywalny styl gry. Pewnie pokonują słabsze drużyny, a kiedy przychodzi czas na ekipy silniejsze od nich, żegnają się z turniejem. Chociaż sądząc po samej tabeli, ekip gorszych od Dallas jest dosyć niewiele, jeżeli chcą zgarnąć tytuł Champsów, muszą znaleźć sposób na Atlantę.

Toronto szturmem podbija TOP8

Ultra ma za sobą najważniejszy turniej w swoim sezonie. Drużyna, która błyskawicznie stała się memem wśród społeczności, wreszcie udowodniła swoją siłę. Zaczynali jako 10-man roster z oddzielnymi składami do S&D i respawnów. Kończą z kolei, pokonując Chicago, Dallas oraz Atlantę.

Kiedy ostatnio w pięciu mapach wygrali z Atlantą podczas CDL New York, widzowie zastanawiali się, czy Toronto planuje jeszcze jakieś niespodzianki. Teraz wygląda na to, że stać ich na znacznie więcej, niż początkowo zakładaliśmy. Skrzydeł dostali w najlepszym możliwym momencie. Ekscytacja wokół swojego pierwszego tytułu może ponieść ich wysoko po drabince Champsów.

Spekulacje dotyczące potencjalnego wyniku Toronto na ostatnim turnieju sezonu trzeba jednak odłożyć na później. Najważniejsze na ten moment jest to, jak istotne dla Ultra było to zwycięstwo. W momencie, kiedy wygrana liczyła się dla nich najbardziej, dokonali pozornie niemożliwego i pokonali trzy najlepsze drużyny na świecie.

W ostatniej chwili wywalczyli sobie miejsce w TOP8 regulaminowego sezonu, które gwarantuje im udział w górnej drabince Champsów. Chociaż zaczynają od meczu z Londynem i mogą szybko trafić na Florydę, mają bezpieczeństwo jednej przegranej i szansę na słynny Loser’s Bracket Run.

Kolejne potknięcie Huntsmen

Czarne chmury wiszą z kolei nad Chicago Huntsmen. Dwa tygodnie temu doczekaliśmy się ich kolejnej wizyty w wielkim finale, który ostatecznie błyskawicznie zakończyli New York Subliners. Sezon Huntsmen to w rezultacie jeden, wielki rollercoaster. Zaraz po pierwszym tytule zaliczyli trzy eventy z rzędu bez awansu do finałów. Po zmianie składu i kolejnym zwycięstwie wrócili do nierównej formy, na zmianę odpadając w grupach i grając w finale.

Jeżeli na poważnie potraktujemy sinusoidę formy Chicago, Champsy powinny okazać się dla nich wielkim sukcesem. Podczas CDL Toronto nie zaprezentowali bowiem nic ciekawego. Po pewnym zwycięstwie z Seattle Surge przegrali z gospodarzami. W decydującym spotkaniu przeciwko OpTic nie mieli z kolei nic do powiedzenia i odpadli z turnieju jeszcze w fazie grupowej, z jednym zwycięstwem na koncie.

Ostatecznie podczas regulaminowego sezonu Huntsmen zabrakło dokładnie tego, co tak dobrze wychodziło FaZe. Wciąż znajdzie się mnóstwo osób, które stanowczo uznają Chicago za trzecią najlepszą drużynę w stawce. Kto wie, może gdzieś w okolicach tej pozycji skończą swoją przygodę z Champsami. Podczas gdy Atlanta regularnie bywała w finałach i walczyła o tytuły, Chicago swoje miejsce w tabeli zawdzięcza wyjściom z grupy i okazjonalnym tytułom.

Fani oczekujący zwycięstwa Huntsmen na następnym turnieju, muszą liczyć na prawdziwe przebudzenie mocy. Musimy dostać Enovya w szczycie formy, świetnego Scumpa w S&D i zmotywowany duet bliźniaków, żeby Chicago było w stanie przeżyć więcej czasu w drabince wygranych.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy