Gracze wydali miliard dolarów na mikropłatności w Overwatchu
Blizzard świętuje kolejne, przełomowe wydarzenie. Tym razem nie chodzi o wypuszczenie nowej postaci do ich nowego FPS-a, ale o przekroczenie potężnej liczby pieniędzy zarobionej na kosmetycznych dodatkach.
Hazard czy po prostu jedna z mechanik gry?
Mikropłatności w Overwatchu kręcą się przede wszystkim wokół jednego, prostego hasła, jakie większość graczy przyprawia o nerwowe drgawki: "lootbox". Pieniądze wydajemy na białą skrzyneczkę, która po otworzeniu przedstawia nam pięć losowych nagród, jakie trafiają w nasze ręce. Wszystkie rzeczy dzielą się na różne poziomy rzadkości. Im rzadszy przedmiot, tym bardziej pożądany i zachęcający do wydania kolejnych pieniędzy.
Overwatchowi trzeba jednak przyznać, że jest to jeden z najbardziej sprawiedliwych systemów. Przedmiotów ze skrzynek nie można wymienić na realne pieniądze i nie dają one nam żadnej przewagi w grze. Same skrzynki dostajemy również stosunkowo często, po prostu grając w grę, a duplikaty zamieniają się w złoto, za które możemy potem kupić konkretny, interesujący nas przedmiot dostępny w lootboxach.
Jak wyjaśnia Skill Up w powyższym filmie, branża gier wideo jest pełna znacznie gorszych przykładów, które przez długie lata wyciągają z graczy ogromne sumy pieniędzy. System Overwatcha jest jednym z pierwszych przykładów lootboxów we współczesnych multiplayerach i cieszył się sporą popularnością wśród większości graczy. Chociaż zawsze udałoby się przedmioty kosmetyczne wprowadzać w nieco innej, bardziej bezpośredniej formie, pomysł Blizzarda funkcjonuje skutecznie jako wystarczająca motywacja do regularnego wracania do gry.
Overwatch Tokens
Drugim sposobem na opróżnienie swojego portfela w Overwatchu jest mechanika wprowadzona znacznie później, przy okazji rozkręcania sceny esportowej. Obok złota istnieje również druga waluta, Overwatch League Tokens, którą zdobywamy wyłącznie dzięki oglądaniu meczów Overwatch League’a.
Punkty trafiają na nasze konto po każdej zakończonej mapie i powoli zbierają się w naszym wirtualnym portfelu. Z czasem, kiedy będziemy już ich mieli wystarczająco dużo, możemy wymienić je na skórkę do postaci w barwach naszej ulubionej drużyny. Jeżeli brakuje Wam jednak odrobiny cierpliwości, albo kilkuset Tokenów, możecie zapłacić za nie kartą kredytową.
Tokeny pojawiły się głównie jako sposób na promocję rozgrywek esportowych oraz motywację dla graczy do ich śledzenia. Można więc śmiało założyć, że to opisane wyżej lootboxy są głównym źródłem dochodu Overwatcha.
Okrągły miliard dolarów
Przechodzimy tym samym do punktu kulminacyjnego dzisiejszego zagadnienia. Według SuperData Research, w czerwcu Overwatch oficjalnie przekroczył granicę miliarda dolarów zarobionych na mikropłatnościach. Wygląda więc na to, że mimo nagradzania graczy lootboxami za regularną grę, wielu z nich potrzebowało pomocy swojej karty kredytowej, żeby zdobyć skórkę do swojej ulubionej postaci.
Co więcej, zgodnie z raportem SuperData, Overwatch jest 64 grą dostępną na PC lub urządzenia mobilne, która przebiła zarobek na poziomie miliarda dolarów. Kiedy teraz spojrzymy więc na pieniądze, jakie generuje gra oraz wielkie nazwiska, które przewijają się przez Overwatch League, sukces Blizzarda nabiera coraz wyraźniejszych kolorów. Pytanie czy jeżeli sprawdziłyby się plotki o sequelu Overwatcha, kolejna gra byłaby w stanie dorównać oryginałowi.