IEM Katowice 2024: Thriller w katowickim Spodku. Polacy z ENCE poza turniejem
Polscy kibice Counter-Strike’a po latach mogli obejrzeć rodzimą drużynę w fazie play-off turnieju Intel Extreme Masters w Katowicach. ENCE z czterema Polakami podejmowało międzynarodowe Falcons. Niestety reprezentanci naszego kraju nie zdołali awansować do najlepszej czwórki zmagań.
Mecz rozpoczął się na mapie wybranej przez drużynę Falcons - Mirage. Na popularnym "Mirku" Polacy z ENCE rozpoczęli po stronie defensywnej. Niestety nasi rodacy przegrali rundę pistoletową, co miało wpływ na ekwipunek w kolejnych dwóch odsłonach. Falcons wykorzystało przewagę w broniach i szybko objęło prowadzenie 3:0. Niestety lepsze karabiny nie sprawiły, że ENCE zdobyło pierwszy punkt. Również czwarta runda padła łupem międzynarodowego Falcons. Przy stanie 0:5 polska formacja zdecydowała się wziąć przerwę taktyczną. To jednak na niewiele się przydało.
Dopiero ósma runda przyniosła korzystny rezultat dla naszych zawodników reprezentujących ENCE. Wtedy pojawiła się nadzieja na odrabianie poniesionych wcześniej strat. Polacy zdobyli trzy rundy z rzędu, a w dziesiątej odsłonie efektowną akcją popisał się Paweł ‘dycha" Dycha, który jednym sprayem ustrzelił dwie głowy przeciwników. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 8:4 dla Falcons, co było dosyć dużą zaliczką przed zmianą stron.
Niestety, druga pistoletówka również nie padła łupem Polaków, co mocno im utrudniło powrót do meczu. Falcons miało wówczas autostradę do tego, by wygrać na wybranej przez siebie mapie. Polacy wygrali tylko jedną rundę w drugiej połowie, a Falcons pokonało na Mirage polski skład ENCE aż 13:5. Polacy mieli okazję, by zrewanżować się na Overapass.
Niestety znów ENCE źle zaczęło mapę. Tym razem, gdy Polacy grali po stronie defensywnej, dwie rundy otwierające trafiły na konto Falcons. Na szczęście dla polskich graczy, na przełamanie musieli czekać tylko do trzeciej rundy, gdzie wygrali bardzo trudną potyczkę. Chwilę potem Polacy doprowadzili do wyrównania, a chwilę potem wyszli na dwupunktowe prowadzenie 4:2.
Podopieczni Jakuba "Kubena" Gurczyńskiego ewidentnie nabrali wiatru w żagle i kontynuowali swoją fantastyczną serię wygrywanych punktów. Dziewiąta runda należała do "Goofy’ego", który wygrał pojedynek jeden na jednego i dał siódmą wygraną odsłonę. Polska drużyna grała jak natchniona i kompletnie dominowała swoich przeciwników z Falcons. Przyniosło to skutki w postaci wygranej pierwszej części spotkania 9:3.
Niestety w drugiej połowie czwarta pistoletówka w tym meczu padła łupem Falcons. Jest to z pewnością element, który należy do poprawy przez ENCE. Niestety to pozwoliło "Sokołom" na odrobienie części strat. Przy stanie 9:8 dla ENCE trener polskiej drużyny poprosił o przerwę taktyczną, by omówić ze swoimi podopiecznymi kolejne rundy. Przyniosła ona pożądane skutki i Polacy znów wyszli na dwupunktowe prowadzenie.
Emocje sięgały zenitu do samego końca mapy Overpass. ENCE poradziło sobie zdecydowanie lepiej w kluczowych momentach i wygrało 13:9, doprowadzając do remisu w całym spotkaniu. Bohaterem mapy był Aleksander "hades" Miskiewicz, który zdobył aż 26 eliminacji i poniósł zaledwie osiem śmierci. Losy awansu do półfinału rozstrzygnęły się na Nuke.
"Hades" nie zatrzymywał się na Nuke’u i w bardzo znacznym stopniu przyczynił się do wygranej pierwszej w tym spotkaniu rundy pistoletowej przez ENCE. Dzięki temu polska formacja zdobyła szybko prowadzenie 2:0. Falcons nie pozwoliło jednak sobie na poniesienie większych strat. Szybko doprowadzili do wyrównania, a następnie wyszli na prowadzenie 3:2. Niestety dobra gra podopiecznych Gurczyńskiego gdzieś uleciała i Falcons po stronie terrorystów radziło sobie bardzo dobrze.