Jedno słowo na streamie zakończyło karierę kierowcy NASCAR
Kierowcy wyścigowi nie do końca radzą sobie z przejściem sportów motorowych z prawdziwych torów na ekrany komputerów, najczęściej w grze iRacing. Informowaliśmy już o przedwczesnym opuszczeniu rozgrywki przez jedną z gwiazd, z powodu nerwów, a teraz jeszcze większe problemy ma Kyle Larson, profesjonalista z NASCAR.
Ten w niedzielę wieczorem brał udział w wyścigu iRacing, transmitowanym na żywo w serwisach Twitch oraz eNASCAR.com. W ramach kontroli łączności spytał czy słyszy go "jego czarnuch". Słowo to - angielskie "nigger" - jest popularne wśród czarnoskórych, ale absolutnie zakazane wśród białych.
Wyrażenie ma wyjątkowo negatywne konotacje w dzisiejszych, liberalnych czasach lewicowych nurtów politycznych, jako nacechowane konotacjami związanymi z niewolnictwem w Stanach Zjednoczonych. Dla Larsona nie było więc żadnej litości: natychmiast został zawieszony i ukarany.
Zawiesił go nie tylko sam NASCAR, ale także jego drużyna wyścigowa. "Nie słyszysz mnie?" - zapytał kierowca swojego spottera, czyli wyścigowego pomocnika, zajmującego się choćby ustalaniem galonów paliwa do zatankowania przy następnym pit-stopie. "Hej, czarnuchu!" - rzucił po chwili.
Całość słyszały tysiące oglądających w serwisach internetowych, więc reakcja mogła być tylko jedna. Zespół Chip Ganassi Racing zawiesił kierowcę i wystosował przeprosiny na Twitterze, a na podobny krok zdecydował się wkrótce także NASCAR oraz - osobno - także administratorzy gry iRacing.
Sprawa jest o tyle ironiczna, że Larson ma japońskie korzenie, a do serii NASCAR dostał się po części właśnie dlatego - by do cyklu wyścigów postrzeganych niekiedy jako rasistowskie i "dla białych" wprowadzić większą różnorodność. Larson miał więc być wybrańcem, a sam zgrzeszył.
"Chcę przerosić. Popełniłem błąd i powiedziałem coś, czego nigdy, przenigdy nie powinienem był powiedzieć. Nie ma dla mnie wytłumaczenia. Nie tak mnie wychowano. To okropne słowo" - przeprasza Larson w wiadomości wideo opublikowanej na Twitterze.