Reklama

Kolejne części serii gier FIFA powinny być aktualizacjami?

​W tym roku po raz pierwszy KONAMI wydało swój flagowy sportowy produkt - Pro Evolution Soccer 2021 nie jako nowy tytuł, lecz w formie aktualizacji. Czy konkurent z EA Sports powinien iść tym śladem?

Kanadyjczycy zderzają się ze ścianą

Kanadyjskie studio produkujące FIFĘ już od ponad dwóch dekad każdego roku zderza się z pewną ścianą. Wielu kibiców, będącymi jednocześnie graczami narzeka, że kolejne części najbardziej popularnego piłkarskiego tytułu gamingowego na świecie nie różnią się od siebie zbyt dużo. Nie jest to oczywiście nic zaskakującego. Tytuł, którego nowe części wychodzą co roku, nie może nieść za sobą ogromu zmian. Najczęściej modyfikacje dotyczą tempa rozgrywki czy nowych schematów budowania akcji lub bronienia dostępu do bramki. Rewolucje graficzne czy dotyczące silnika gry są dużo rzadsze.

Reklama

Niestety wielu fanów nie potrafi się z tym pogodzić i EA Sports jest regularnie poddane krytyce, że wypuszcza każdego roku bardzo podobny produkt do poprzedniego. Ostatnia duża zmiana nastąpiła w 2016 roku z okazji FIFY 17, kiedy pojawił się nowy silnik - Frostbite. Zmiana ta nie została jednak dobrze odebrana przez wielu graczy. Kolizje zawodników czy sztuczna inteligencja często w bardzo przykry sposób potrafią zepsuć rozgrywkę. Istnieje powszechnie opinia, że Ignite spisywał się lepiej w piłkarskim środowisku.

Kolejne wielkie zmiany powinny nadejść wraz z premierą dwóch konsol nowej generacji - PlayStation 5 oraz Xbox Series X. Maszyny te mają dawać dużo większe możliwości graficzne grom, wsparcie dla rozdzielczości 4K czy znacznie większą liczbę klatek. Powinno mieć to wpływ na wygląd nowych FIF. Nie wiadomo jednak, czy efekty tego ujrzymy w FIFIE 21 czy dopiero w przyszłym roku. Na ciekawy pomysł wpadł konkurent FIFY - producent Pro Evolution Soccer.

Japońskie studio KONAMI doszło do wniosku, że nie opłaca się wypuszczać na półki sklepowe oddzielnego tytułu tuż przed premierami nowych konsol. Wdrożono zatem dużo większą aktualizację gry z nowymi składami, strojami. Zaktualizowanie gry oczywiście nie jest darmowe - kosztuje bowiem 120 złotych. Jednak Azjaci pokazują "Elektronikom" drogę, o której fani piłkarskich gier mówią od dawna.

Dlaczego EA wydaje kolejne FIFY?

Wielu mniej wnikliwych graczy zadaje sobie pytanie - skoro poważniejsze zmiany w FIFIE występują co kilka lat, to jaki sens jest wydawać co roku podobny, aczkolwiek oddzielny produkt, który kosztuje nawet kilkaset złotych?

Odpowiedź wydaje się być banalna - bo to działa. Gry z serii FIFA co roku sprzedają się w wielomilionowych nakładach. Społeczność narzeka, ale jednak każdego roku kupuje coraz więcej. To z pewnością napędza kanadyjskie studio, by kontynuować pracę nad kolejnymi częściami.

Opcja z coroczną płatną subskrypcją mogłaby jednak być opłacalna dla "Elektroników". Wiele zależy od strony marketingowej przy zmianie modelu biznesowego. Gdyby jednak taka wersja była nieco tańsza, od tych, które wychodzą co roku, zarobek mógłby być większy. Istnieje jednak zagrożenie, że wtedy żywotność każdej z części byłaby znacznie dłuższa, co byłoby rzecz jasna niekorzystne dla producentów.

Dlatego powtórki z eksperymentu KONAMI w barwach EA nie ma co się spodziewać. FIFA 21, 22 i pewnie 23 wyjdzie w tradycyjnej wersji jako oddzielny tytuł. Rynek growy jednak się dynamicznie zmienia.

Coraz więcej tytułów przechodzi na system free to play, bazując wyłącznie na mikropłatnościach. Te w FIFIE w postaci trybu FIFA Ultimate Team mają się bardzo dobrze, więc może przyjdzie taki czas, gdy gra będzie darmowa, a zarabiać będzie wyłącznie kartach trybu FUT. Lecz nie stanie się to prędko.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: FIFA
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy