Reklama

LCS: Podsumowanie wyników - tydzień 3

​Amerykańska scena League of Legends ma za sobą weekend pełny emocji. Z jednej strony ze względu na spotkania pomiędzy najlepszymi aktualnie drużynami, a z drugiej dzięki licznym niespodziankom, o jakie pokusili się zawodnicy z dolnej części tabeli.

Sobota, 8 lutego:

  • Evil Geniuses - CLG 0:1
  • 100 Thieves - Team Liquid 1:0
  • TSM - Dignitas 1:0
  • Cloud9 - FlyQuest 1:0

Niedziela, 9 lutego:

  • Immortals - 100 Thieves 1:0
  • Golden Guardians - TSM 0:1
  • Dignitas - Cloud9 0:1
  • FlyQuest - Evil Geniuses 0:1

Poniedziałek, 10 lutego:

  • Team Liquid - Golden Guardians 0:1
  • CLG - Immortals 0:1

Chociaż Cloud9 na początku wiosennego splita LCS radzi sobie świetnie, głównym tematem dyskusji jest Team Liquid. Brak Broxah odbił się na czterokrotnych mistrzach regionu dużo bardziej, niż mogliśmy się tego z początku spodziewać. Doublelift wyraża niechęć do grania Senną, jego drużyna wygląda bardzo niewyraźnie, a widzowie zaczynają zastanawiać się, czy przyjazd byłego dżunglera Fnatic, który już w tym tygodniu ma zawitać w Kalifornii, wystarczy, żeby Liquid podniosło się z kolan.

Reklama

Porażki z 100 Thieves i Golden Guardians tylko zwiększają wątpliwości, jakie kłębią się w głowach fanów Team Liquid. W przyszły weekend czekają ich potencjalnie łatwe spotkania, przeciwko Immortals oraz CLG. Jeżeli faktycznie Broxah dołączy do drużyny i uda mu się zagrać w następny weekend, bardzo dużo będzie zależeć od tego, jak wejdzie w ten sezon i czy zacznie swoją przygodę z LCS od dwóch przekonujących występów.

Gdzieś pomiędzy tymi zastanawiającymi drużynami, wracającym do formy TSM czy zwalniającym powoli Dignitas, Amerykanie dorobili się swojego własnego G2 Esports. Cloud9, podobnie jak najlepsza ekipa Europy, wciąż pozostaje niepokonane po trzech tygodniach rozgrywek i tak samo jak G2, udało im się tego dokonać po bardzo ciężkim weekendzie, pojedynkach z Dignitas i FlyQuest.

Co ważniejsze, oba mecze wygrali w dokładnie tym samym stylu, jaki utrzymywali przez dwa poprzednie tygodnie. Wiele osób wspominało o ich łatwym początku sezonu, kalendarzu wręcz zachęcającym do pozostania niepokonanym przez tydzień lub dwa. Teraz Cloud9 udowodniło jednak, że planuje utrzymać tę dominację do końca sezonu i nie zacznie sypać się w momencie, kiedy Team Liquid doczeka się swojego nowego dżunglera.

Z drugiej jednak strony, podczas poprzedniego nagrania podcastu Hotline League z ust jednego z widzów padło pytanie, które chodzi po głowie wielu amerykańskim fanom: "Czy dominacja Cloud9 i aktualny stan tabeli nie jest świadectwem niskiego poziomu LCS?". Bardzo pewnie w sezon weszło chociażby Dignitas, rozpoczęły się dyskusje o potencjalnej walce o playoffy. Podczas Hotline League MarkZ powiedział nawet, że Dignitas wygląda jak drużyna, która nie zawstydziłaby LCS na Worldsach. Kiedy tylko trafili jednak na silniejszych rywali, przegrali wszystkie trzy spotkania i natychmiast spadli do środka tabeli.

W odwrotną stronę idzie z kolei TSM. Po początku 0-2 i zebraniu mnóstwa wymownych komentarzy ze strony społeczności, legendarna, amerykańska organizacja zaczyna powoli wyglądać tak, jak wyobrażali to sobie fani przed rozpoczęciem sezonu. Pozytywnym zaskoczeniem jest również Immortals. Konsekwentnie pokonują wszystkie drużyny z dołu tabeli i chociaż patrząc nawet po ostatnim spotkaniu z CLG, nie jest to pewny i stanowczy styl gry, dorobili się wyniku 4-2. W przyszłym tygodniu będą prawdopodobnie pierwszą drużyną, która w akcji sprawdzi Broxah.

Przed fanami LCS bardzo ciekawy sezon. Już w sobotę zobaczymy długo wyczekiwane spotkanie pomiędzy Cloud9 a TSM, później z drużyną Bjergsena zmierzy się również FlyQuest. Jest sporo emocji, widowiskowych spotkań oraz niespodzianek, których nie przewidziałaby większość autorów przedsezonowych power rankingów.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: League of Legends
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy