Reklama

LEC, Lato 2020 – podsumowanie trzeciej rundy playoffów

​Poznaliśmy już wszystkie drużyny, które pojadą z Europy na tegoroczne Mistrzostwa Świata. Trzecia runda playoffów przyniosła widzom mnóstwo emocji, niespodzianek i zapewniła jednej organizacji miejsce w wielkim finale.

MAD Lions - Schalke 04 3:1

Pod wieloma względami to właśnie spotkanie pomiędzy niepokonanym ostatnio Schalke a drużyną młodych talentów było najważniejszym z całego weekendu. Zwycięzca tego meczu osiągał cel, jaki większość organizacji stawia sobie na początku każdego roku - kwalifikacja na Mistrzostwa Świata. Przegrany z kolei odpadał z playoffów i z profesjonalnymi rozgrywkami w League of Legends żegnał się aż do przyszłego roku.

Przez niecałą godzinkę Schalke było w trakcie serii 11 zwycięstw. Z katastrofalnego wyniku 1-10 w połowie sezonu niemiecka organizacja dokonała niemożliwego. Pokonali najlepsze drużyny Europy, zakwalifikowali się do playoffów, wygrali swój pierwszy mecz z SK wynikiem 3:0 i znaleźli się w bezpośredniej walce o miejsce na Worldsach.

Reklama

W końcu trafili jednak na ścianę. Ścianę w postaci Shadowa, utalentowanego Junglera MAD Lions, który Schalke nie dawał spokoju niemalże przez całą serię. Mimo wcześniejszej porażki MAD przeciwko Schalke w BO1 pod koniec sezonu, lwy zakończyły ten mecz z uśmiechami na twarzach.

Fnatic - G2 Esports 3:2

W pojedynku pomiędzy dwiema największymi organizacjami LEC jest definitywnie coś magicznego. Coś, co sprawia, że każdy mecz pomiędzy nimi przyciąga setki tysięcy widzów, a potem zostawia ich zmuszonych do podnoszenia szczęk z podłogi. W niedzielę z kolan podnosili się fani G2 Esports, którzy patrzyli, jak Fnatic przełamuje swoją serię porażek i po emocjonującym BO5 zapewnia sobie miejsce w wielkim finale LEC.

Fnatic wygrało pierwsze BO5 z G2 od 874 dni. Prawie trzy lata przyszło czekać im na pokonanie drużyny, która pozostaje na ustach większości miłośników europejskiej sceny League of Legends. W charakterystycznym dla siebie stylu dotarli do late game’u i jakimś cudem znaleźli drogę do Nexusa przeciwnika, broniąc się za wszelką cenę przed atakami rywala. Popełnili mniej błędów, podejmowali słuszne decyzje w końcowych etapach gry i chociaż ich bazę od porażki dzieliło kilka autoataków, to oni jako pierwsi wywalczyli sobie miejsce w TOP2.

G2 Esports czeka z kolei tydzień oglądania VOD-ów, przygotowywania się do pojedynku ze swoim kolejnym rywalem i oceny popełnianych błędów. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli Grabbza, w finale możemy zobaczyć kolejne BO5 pomiędzy legendarnymi organizacjami. 

Rogue - MAD Lions 3:0

Ten weekend zdecydowanie należał do junglerów. Co więcej, w dużym stopniu należał do polskich junglerów. Piątkowe zwycięstwo MAD Lions to kolejny pokaz umiejętności Shadowa, trzy świetne występy na Lillii oraz Lee Sinie. Fnatic swoje zwycięstwo w dużym stopniu zawdzięcza z kolei SelfMade’owi, byłemu graczowi SK, którego transfer do drużyny Rekklesa jeszcze niedawno dziwił tak wielu fanów.

Niedzielne spotkanie należało do Inspireda. Uważany po swoim debiucie za króla Olafa Polak po raz kolejny udowodnił, że jest to tylko jeden z jego asów w rękawie. W BO5 przeciwko MAD Lions zagrał trzema różnymi postaciami, pokazał każdą z nich wyśmienitą formę i nie pozostawił cienia wątpliwości, kto zasługiwał na TOP3 i awans do zasadniczej części tegorocznych Worldsów.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: League of Legends
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy