Reklama

LEC, Wiosna 2021 – podsumowanie drugiego tygodnia playoffów

​Przed nami decydująca faza playoffów LEC. Fnatic poniosło ciężką porażkę, MAD Lions jako pierwsze awansowało do wielkiego finału, a G2 i Rogue zmierzą się w nadchodzący weekend w walce o TOP2 najbardziej prestiżowych, europejskich rozgrywek League of Legends.

Schalke 04 - Fnatic 3:0

Chciałbym powiedzieć, że była to największa niespodzianka minionego weekendu, ale dzień później zobaczyliśmy spotkanie G2 Esports z MAD Lions. Nie ulega jednak wątpliwości, że Fnatic ma za sobą bardzo ciężki sezon. Ostatni raz tak słaby wynik zaliczyli pięć lat temu, kiedy podczas letniego splitu przegrali 0:3 z H2K.

Najbardziej w piątkowym meczu zaskakuje fakt, jak dużo brakowało Fnatic, żeby w ogóle powalczyć z Schalke. Najbardziej wyrównaną grą była pierwsza, która zakończyła się w 35 minut i wciąż wyglądała dosyć jednostronnie, kiedy Schalke zaczęło stopniowo powiększać zdobytą przewagę. Pozostałe gry zamknęły się poniżej 30 minut i nie pozostawiły cienia wątpliwości odnośnie tego, kto zasługiwał na awans do kolejnej rundy.

Reklama

Fnatic ma teraz sporo czasu, żeby przemyśleć swój split i podjąć działania w kierunku naprawienia drużyny przed letnimi rozgrywkami. Drugi split będzie zdecydowanie tym ważniejszym. Drużyny powalczą nie tylko tytuł LEC, ale również awans na Mistrzostwa Świata. Gdyby tym samym wynikiem zakończyły się następne playoffy, Worldsy Fnatic oglądałoby z domu.

Schalke z kolei z sezonu na sezon wygląda coraz lepiej. W poprzednim roku patrzyliśmy, jak słynnym miracle runem dostali się do playoffów po serii siedmiu zwycięstw i pokonaniu najlepszych drużyn w lidze. Teraz do czołowej szóstki dostali się w dużo spokojniejszy sposób i chociaż momentami ich forma nie wyglądała najlepiej, pokazali końcówką roku, że zasługują na TOP4 w Europie.

G2 Esports - MAD Lions 1:3

Chociaż pewne zwycięstwo Schalke z Fnatic zaskoczyło mnóstwo widzów, to porażka G2 Esports z MAD Lions pozostawiła fanów najbardziej skonsternowanych. G2 ostatecznie udowodniło, że nie czują się swobodnie w górnej części drabinki playoffów i wolą spaść tam, gdzie wcześniej osiągali sukcesy.

Największe kontrowersje w sobotnim meczu wzbudził draft. W pierwszych dwóch grach G2 wyciągnęło mniej standardowe kompozycje i podobnie jak w ostatniej grze przeciwko Schalke z Seraphine, Rekkles w swoje ręce dostał Karmę. Wszystkie karty wręczono w rezultacie Capsowi i chociaż momentami wyglądało to obiecująco, bardziej klasyczne kompozycje MAD Lions oraz ich pewna egzekucja cały czas wychodziły górą.

W całym BO5 zobaczyliśmy zaledwie jedną, pewną grę G2 Esports. Na trzeciej mapie opłacił się powrót do standardu. Jankos wrócił do Volibeara, Rekkles dostał w swoje ręce prawdziwego ADC i w nieco ponad 30 minut rozprawili się ze swoimi rywalami. Chwilę później marzenia o piątej grze dobiegły jednak końca.

Gwiazdą MAD Lions pozostaje Carzzy. Podczas gdy Armut przez całą serię nie rozstał się z Gnarem, ADC pierwszych finalistów LEC zagrał czterema różnymi postaciami. Jego występ na Jinx w pierwszej grze (oraz ogólna siła postaci w aktualnej mecie) zmusił G2 Esports do banowania tej postaci w pierwszej rotacji przez całą resztę BO5. Oprócz paru standardowych ADC zobaczyliśmy z jego strony również Ezreala, którym radził sobie równie dobrze.

Tak imponujące zwycięstwo MAD Lions zmusza do zastanowienia, czy nie wchodzimy przypadkiem w nową erę League of Legends, gdzie młode talenty są w stanie zagrozić weteranom. Podczas co-streama IWillDominate’a z LCS-ów Grabbz stwierdził jasno, że G2 miało problemy z egzekwowaniem swoich kompozycji i MAD Lions zagrało lepiej. Obrońcy tytułu mają więc tydzień, żeby wrócić do swojej standardowej, playoffowej formy i awansować na MSI.

Rogue - Schalke 04 3:1

Niedzielne spotkanie nie przejdzie niestety do historii jako jeden z najbardziej emocjonujących pojedynków LEC. Po szybkiej, 27-minutowej grze z zaledwie dziewięcioma eliminacjami obejrzeliśmy kilka dłuższych pojedynków.

Najciekawszym aspektem tego meczu były postaci, na jakie miejscami decydowali się zawodnicy obu drużyn. Już w pierwszej grze Odoamne zagrał Karmą, na którą BrokenBlade odpowiedział Irelią. Zobaczyliśmy również starego, dobrego Ryze’a w wykonaniu Abbedagge, świetnego Nocturne’a na topie oraz Kennena, którego rzadko widujemy ostatnio w profesjonalnych rozgrywkach.

Rogue jednoznacznie pokazało, że nie bez powodu zakończyli regulaminowy sezon na drugim miejscu. Błyskawicznie odkupili się po porażce przeciwko MAD Lions i teraz zaczynają się dla nich prawdziwe schody. Już w sobotę o 17:00 zagrają bowiem z G2 Esports o awans do wielkiego finału.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy