Reklama

LEC, Wiosna 2021 – podsumowanie pierwszej rundy playoffów

Po tygodniu przerwy powraca europejskie League of Legends. W miniony weekend zobaczyliśmy trzy pierwsze mecze playoffów LEC. Na dobre rozpoczęła się walka o kolejny tytuł oraz awans do Mid-Season Invitationala.

Fnatic - SK 3:1

Weekend z LEC otworzyło spotkanie z dolnej drabinki. Już podczas zapowiedzi tego meczu wspominaliśmy, że SK i Fnatic stali przed bardzo trudnym zadaniem. Jako drużyny z dwóch najniższych miejsc TOP6, trafili prosto do drabinki przegranych. Porażka w ich przypadku oznacza więc eliminację z playoffów i koniec szans na awans do MSI 2021.

W zeszłym tygodniu po profesjonalnej scenie chodziły plotki, że SK może być najgorszą drużyną w europejskich playoffach. Scrimy prawdopodobnie nie przynosiły pożądanych rezultatów. Biorąc pod uwagę wyniki dwóch kolejnych spotkań, nie ma już wątpliwości, że plotki okazały się prawdą. Już w piątek SK brakowało jednak sporo pewności siebie, żeby wykorzystać błędy rywala.

Reklama

Fnatic zagrało dosyć dobry mecz. Pierwsza czy trzecia gra, gdzie sprawnie radzili sobie z rywalem i wykorzystywali swoje mocne strony, może napawać fanów organizacji optymizmem. Część obaw, jakie mieliśmy bowiem w kontekście Fnatic, dalej się sprawdza. Chodzącym tego przykładem jest oczywiście druga gra, w której udało im się zaprzepaścić przewagę aż ośmiu tysięcy golda. Nawet z Baronem, toną złota i otwartą mapą nie udało im się zamknąć spotkania przeciwko wyraźnie słabszemu przeciwnikowi.

Każdemu zdarzają się oczywiście błędy, nawet tak duże jak te Fnatic w drugiej mapie z SK. Problem Fnatic polega jednak na tym, że jeżeli chcą faktycznie powalczyć z G2 i pomyśleć o sprzątnięciu tytułu LEC sprzed ich nosa, nie mogą sobie pozwolić na wiele błędów. W przyszłym tygodniu grają z Schalke 04, które było bliskie zrzucenia w to miejsce G2 Esports i jeżeli uda im się wygrać, staną przeciwko Rogue, które w regulaminowym sezonie pokonało ich dwukrotnie.

G2 Esports - Schalke 04 3:2

Pierwsze dwie mapy tego BO5 przebiegły zgodnie z przewidywaniami większości ekspertów. Jankos dorwał w swoje ręce wyjątkowo silnego aktualnie Hecarima, Caps latał po mapie Corkim, a do Rekklesa po raz kolejny nie był w stanie dotrzeć żaden z przeciwników. Nowy ADC G2 Esports z jeszcze lepszej strony pokazał się chwilę później, kończąc mapę na Ashe z wynikiem 16/2/9. Oglądaliśmy pełną dominację G2 Esports i mimo kilku solidnych prób przejęcia kontroli nad spotkaniem przez Schalke, wszystko wskazywało na szybkie 3:0.

Problemy G2 zaczęły się w trzeciej grze, kiedy drużyna zapomniała zbanować ostatniej postaci w pierwszej fazie banów. Po niebieskiej stronie mapy Schalke zyskało Hecarima, zbite z tropu G2 nie potrafiło znaleźć na niego odpowiedzi i słaby draft poskutkował szybkim zwycięstwem Schalke. Potem zobaczyliśmy dużo bardziej wyrównaną grę, która przez chwilę zdawała się iść w kierunku G2 mimo bardzo słabego występu Miky’ego na Rell. Po raz kolejny w tej serii o zwycięstwie zadecydowała jednak Orianna, tym razem w towarzystwie bardzo silnej Vayne.

Na szczęście dla fanów Jankosa i G2 Esports, kiedy przyszło co do czego, Mistrzowie Europy wyciągnęli swojego asa z rękawa w postaci Seraphine. Rekkles, niczym Matislaw w finale piątego sezonu Ultraligi, na krok nie opuszczał swoich kolegów z drużyny i patrzył, jak Caps tańczy pomiędzy przeciwnikami swoim Lucianem. W odstawkę poszły wszelkie standardowe picki, Mikyx znów dorwał swojego ulubionego Gragasa, Jankos wybrał Volibeara i mimo jednego silnego teamfightu ze strony Schalke, w końcowym etapie gry Seraphine nie pozwoliła wyeliminować swoich teammate’ów.

Rogue - MAD Lions 1:3

Kiedy wydawało się, że największą niespodziankę mamy już za sobą i nic nie może się równać z tak emocjonującym BO5 pomiędzy Schalke a G2, Rogue przegrało z MAD Lions. Podobnie jak w sobotnim BO5, początek przebiegał po myśli Rogue. Po raz kolejny zobaczyliśmy Larssena na Azirze, dobry mecz zagrał Inspired, a sprytny flex Cho’Gatha na bota zaskoczył rywali i zapewnił Polakom pierwsze zwycięstwo.

Niestety parę godzin później okazało się, że będzie to ich ostatni triumf w tym BO5. Pod wieloma względami drugi draft przypominał pierwszy. Trymbi i Hans sama zdecydowali się znowu zagrać Cho’Gatha i Sennę, a Larssen pozostał przy Azirze. MAD Lions zamieniło jedynie Malphite’a na Wukonga i pokazali, dlaczego od pierwszej mapy byli tak pewni tej kompozycji.

Mimo wyniku 3:1, nie zobaczyliśmy całkowitej dominacji MAD Lions. Jak słusznie powtarzali podczas tego spotkania komentatorzy, Lwy wprowadziły do tego spotkania sporo chaosu, z którym historycznie Rogue nie radziło sobie najlepiej. Nie bez powodu mają tak słaby rekord przeciwko nieprzewidywalnemu G2 Esports.

Zwycięstwo MAD LIons przypieczętowała czwarta mapa, gdzie przez ponad 20 minut przegrywali ze stratą sześciu tysięcy golda. Mimo zdobytego Dragon Soula Rogue i kilku silnych jednostek nie byli w stanie poradzić sobie ze świetnymi engage’ami Kaisera i bezbłędnym niemalże Urgotem Armuta. Rogue spada w rezultacie do drabinki przegranych i czeka na zwycięzcę spotkania Fnatic - Schalke 04.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Riot Games
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy