Mężczyzna sprzedał córkę, żeby mieć na napiwki dla streamerek
Pewien mężczyzna w Chinach sprzedał swoją córkę nieznajomym za prawie 11 000 dolarów, a otrzymane pieniądze przepuścił na napiwki dla swoich ulubionych streamerek na portalach z transmisjami na żywo.
Wstępujący w oficjalnych dokumentach sądowych pod nazwiskiem Lu mężczyzna, mieszka w miasteczku Putian i ma dwoje dzieci - syna i córkę. Po tym jak uciekła od niego żona, stwierdził, że nie stać go na wychowywanie swojego potomstwa. Wyrodny ojciec usłyszał już zarzuty związane z handlem ludźmi.
Według oficjalnego raportu sądowego, szczegółowo opisanego przez lokalną gazetę Strait Metropolis Daily, ojciec dziewczynki spotkał starszą parę o nazwisku Chen, w położonym w odległości 110 kilometrów od jego miejsca zamieszkania mieście Fuzhou.
Ponieważ stracili oni dziecko w 2017 roku i ze względów biologicznych nie mogli mieć więcej potomstwa, chętnie przystali na adopcję. Korzystając z usług pośrednika spotkali się z ojcem dziewczynki, aby zobaczyć zdjęcia i nagrania, po czym zdecydowali się ją adoptować. W ciągu miesiąca starsza para zapłaciła 80 000 juanów (11000 dolarów) w ramach “opłat żywieniowych" i podpisali również umowę adopcyjną.
Para stworzyła i przedłożyła fałszywy akt urodzenia przy składaniu wniosku o wydanie dokumentu tożsamości dziewczynki, przez co cała sprawa się wyszła na jaw. Sąd ujawnił, że pieniądze przekazane jako “opłaty żywieniowe" zostały wydane na napiwki dla streamerek, na różnych platformach z transmisjami na żywo. Prokurator z dystryktu Jin'an w Fuzhou postawił zarzuty "handlu dziećmi" przeciwko Lu.
Z najnowszych badań wynika, że chiński rynek transmisji na żywo będzie wart do 15 miliardów dolarów w 2020 roku. Chińskie władze zaostrzają restrykcje wokół takich witryn, aby zapobiec sytuacji, w której vlogerzy, a konkretnie streamerki, ubierają się prowokacyjnie, by przyciągać uwagę mężczyzn.
W tym roku chiński rząd wprowadził zakaz noszenia przez chińskie streamerki uwodzicielskich ubrań, takich jak bielizna, seksowne mundury, prześwitujące stroje oraz ubrania w kolorze ciała lub przylegające do sylwetki. Co jednak dziwne, rząd chiński nakazał portalom streamingowym w kraju, aby zakazały "sugestywnych" pokazów, gdzie streamerki zjadały banana, co najwyraźniej było powszechne.
Paweł Czajkowski - ITHardware.pl